''Łatwiej byłoby się poddać"

10.3K 1.1K 41
                                    

Następnego dnia budzę się z mocnym bólem głowy, co skutkuje brakiem chęci do czegokolwiek. Myślałam, że podjęcie decyzji w sprawie farmy pozwoli mi spokojnie zasnąć, ale tak się nie stało. Wierciłam się pół nocy z boku na bok i analizowałam każdy aspekt tej umowy i wynik zawsze wychodził ten sam. Nie powinnam więcej wtrącać się w życie tej rodziny.

- Rachel - wpatruję się w gwiazdki na suficie. - Ty się właśnie poddałaś. Pierwszy raz w życiu, poddałaś się. - wyskakuję z łóżka, jakby ktoś właśnie podłączył mi do mózgu nowe baterie, które uświadomiły mi jaka stałam się słaba przez ojca Rafaela. Pierwsza zasada walki brzmi: Nie pokazuj swoich słabości, walcz o to co ważne i NIE PODDAWAJ SIĘ! To właśnie powinnam teraz zrobić! Będę walczyć.

Z nową dawką energii biorę błyskawiczny prysznic, a następnie ubieram się w sprane jeansy i zwyczajną różową bluzę z myszką miki. Wychodzę z mieszkania bez śniadania, ale ono jest teraz zbędne. Za dwa dni powinien odbyć się ślub, więc odbędzie się, choćbym miała stoczyć walkę z tysiącem hien.

- Rachel! - przy wyjściu z bloku wpadam prosto na mojego brata, który z rozbawieniem przygląda się mojej zaskoczonej minie. Obok niego stoi wysoka rudowłosa piękność i przyjaźnie do mnie macha.

- Aiden, hej. - odsuwam się od niego kawałek. - A ty pewnie jesteś Chloe. - zwracam się do rudowłosej.

- Dokładnie. Przepraszamy za najście, ale Aiden podobno ma dla ciebie ważne informacje, a ja chciałam cię poznać.

- Kurcze, naprawdę miło z wami pogadać, ale się aktualnie śpieszę. Poza tym nie jestem z Aidenem w dobrych relacjach, a nie chcę żebyś słuchała naszych kłótni. - przyznaję szczerze i rozglądam się po ulicy z nadzieją, że uda mi się złapać jakąś taksówkę.

- Wiem, że byłem okropnym sukinsynem, ale chcę to naprawić.

- Jak?

- Chcę ci pomóc uratować tą farmę, pomimo że wciąż nie wiem, dlaczego się na to uparłaś.

- Aiden, może ją po prostu podrzucimy tam, gdzie jej się śpieszy, a za ten czas porozmawiacie? - proponuje jego dziewczyna, a mi całkiem podoba się ten pomysł. Z darmowej podwózki żal nie skorzystać, a żadna taksówka nie kwapi się, żeby akurat przejechać obok mnie. Tak czy siak muszę z nim porozmawiać i pierwszy raz w życiu mam nadzieję, że nie rozpęta się kolejna wojna światowa.

- Jasne. - zgadza się i wszyscy idziemy do czerwonej mazdy, zaparkowanej po drugiej stronie ulicy. Chloe zajmuje miejsce z tyłu bez najmniejszego protestu, więc ja zajmuje miejsce obok brata. - Dokąd mam jechać?

- Do Nowego Jorku, a dokładnie muszę porozmawiać z Jonathanem Riverą i przekonać go, że pomysł ze ślubem z Rafaelem był genialny.

- Miałaś wziąć ślub z Rafaelem? - dziwi się przez co nie udaje mu się ruszyć z miejsca, ponieważ samochód gaśnie. - cholerne sprzęgło. - marudzi z powrotem budzi silnik do życia. Tym razem płynnie włącza się do ruchu.

- Tak, ale jego ojciec był przeciwny, ponieważ jestem ich wrogiem.

- Takie sranie w banie - kwituje. - Kiedy miał być ślub?

- Za dwa dni - nabijam się. - Ale wątpię, żeby do niego doszło. Od ostatniej kłótni nikt się do mnie nawet nie odezwał, więc postanowiłam nakłonić Jonathana do zmiany zdania. - Aiden głośno wzdycha i zamiast kierować się w stronę Nowego Jorku, skręca prosto do centrum Lenox.

- Czyli chciałaś się chajtnąć z Rafaelem, oddać mu twoje pięćdziesiąt procent udziałów w firmie i w ten sposób walczyć o farmę? Dobrze strzelam?

- Doskonale. - przyznaję ze śmiechem.

- Więc po co ci zgoda Jonathana? - wzruszam ramionami, bo po prostu nie znam odpowiedzi na to pytanie. - I tak byś jej nie dostała. - mówi po chwili. - Jonathan Rivera chce się pozbyć farmy, dlatego nie godzi się na wasze małżeństwo.

- Co? - pytam zszokowana i wbijam w niego natarczywe spojrzenie. - O czym ty mówisz?

- Dla niego utrzymanie farmy jest utrapieniem, dlatego nie neguje biznesu ojca. Rafael walczy o farmę, ale Jonathan doskonale wie, że nic nie wskóra. Nie raz widziałem faceta w gabinecie ojca. Obaj sączyli koniaczek i grywali w golfa co weekend. Rachel, możesz mi wierzyć lub nie, ale ta rodzina ma kilka swoich tajemnic.

- Więc co powinnam teraz robić? - pytam zrezygnowana. Plan nie powiódł się na starcie. Rozmowa z Jonathanem nie wchodzi w rachubę, a ślub to już odległe marzenie. Łatwiej byłoby się poddać, aczkolwiek to nie leży w mojej naturze. Aiden nie odpowiada na moje pytanie przez dobre kilka minut, lecz gdy parkuje pod jedynym w mieście sklepie z akcesoriami ślubnymi,mówi:

- Idź kup sobie jakąś kieckę i weź w końcu wyjdź za mąż, staruszko!

-----
Hej misie ❤️
Rachel się nie poddaje! Brat ją wspiera! Ale czy dojdzie do ślubu?
Ogłoszenie wyników po reklamie 💪😂☀️☀️☀️☀️
Buziole ❤️

Złośliwa artystka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz