"Płonący list''

11.4K 1.1K 84
                                    

Siedzę na drewnianej ławce pod wielkim drzewem i piszę list...

Do kogo?

Do mamy... Dziś piętnasty lipca, czyli dwunasta rocznica jej śmierci. Co roku piszę list, opowiadam co się u mnie dzieje, a następnie podpalam kartkę. Może to głupie, ale w ten sposób przeżywam ten dzień i idę dalej przez swoje chaotyczne życie.

Cześć, mamusiu.

Tak bardzo za tobą tęsknię. Tak bardzo chciałabym cię przytulić i wypłakać w twoich ramionach. Od mojego ostatniego listu do ciebie minął rok. Niewiele się u mnie zmieniło. Właściwie odkąd odeszłaś, mało się zmienia.

Pamiętasz, jak złamałam sobie prawą rękę? Byłam wtedy załamana, bo nie mogłam z tobą rysować,a mimo to znalazłaś sposób, żeby mnie uszczęśliwić. Dotykałam twojej dłoni, gdy tworzyłaś kolejny portret. A teraz to ty musisz trzymać mnie, żebym dała radę przebrnąć przez wszystko, co mnie czeka.

Wesprzyj mnie, gdy będę toczyć kolejną batalię z tatą i Aidenem o moje marzenia. Mamo! Ja naprawdę cię potrzebuję!

Pod powierzchnią pozornie miłej i uśmiechniętej kobiety, kryje się wystraszona dziewczynka, która zupełnie nie wie jak ma żyć. Wiesz? Wyjechałam z Lenox, aby odnaleźć spokój i odzyskać wenę. Jestem teraz na farmie, gdzie żyje cudowna rodzina. Taka szczęśliwa. Kochają się.

Mam wrażenie, że traktują mnie jako członka tej rodziny, a ja nie mam ochoty dłużej uciekać przed ciepłem rodzinnego ogniska. Tak dawno nie zaznałam czułości i troski od strony taty Po prostu brakuje mi tej miłości. Miłości, którą tak mocno ukazywałaś ty. Dlatego tak ciężko będzie mi stąd wyjechać. Nie chcę zostawiać tych ludzi. Gwen jest taka jak ty, wiesz? Na pewno byście się dogadały. Oh! Pewnie zapytasz kim ona jest! Gwen to mama Rafaela, o którym wspomnę ci troszkę później. Jest osobą bardzo przyjazną, uwielbia zwierzęta i mogłaby godzinami rozmawiać o Michaelu Jacksonie. Pamiętam, jak w pracowni słuchałaś jego muzyki. Byłaś wtedy tak pochłonięta pracą, że nie zauważałaś jak podkradam ci owocowe cukierki. Były naprawdę dobre!

A jeśli mowa o smakołykach to opowiem ci o Rafaelu. Poznałam go przypadkiem, ale od razu wiedziałam, że ten mężczyzna ma w sobie coś pociągającego. I wiesz, co? Nie myliłam się! Jest dla mnie zagadką, nie potrafię ci powiedzieć jaki on tak naprawdę jest, ponieważ nie wiem. Ma kilka twarzy, które tworzą wyjątkowy całokształt.

Jeśli mnie obserwujesz, to wiesz jak teraz wygląda moje życie, co robię i z kim spędzam czas. Wiem, że nie raz byś mnie skarciła za niewyparzony język. Uśmiecham się na myśl, że miałabyś mnie zdzielić ścierką po pupie za brak kultury. Odkąd ciebie przy mnie nie ma, dopiero teraz czuję, że zaczynam odnajdywać siebie. Krok po kroku.

Mamo, naprawdę pragnę, żebyś tu ze mną była. Żebyś dzieliła ze mną radość, ekscytację, a nawet smutek. Za szybko odeszłaś! Nie pokazałaś mi jeszcze wszystkiego. Odeszłaś, zabierając ze sobą cząstkę mnie. Kocham cię! Tak cholernie mocno cię kocham. Nigdy nie będę wstanie o tobie zapomnieć. Nigdy nie dam rady żyć tak, jakbyś nie uczestniczyła w moim życiu.

Proszę, jeśli jakiś cudem czytasz ten list, daj mi jakiś znak, że jesteś. Mamo. Proszę, ja nie chcę być sama. Ten świat jest za duży, żebym dała radę iść przed siebie samotnie.

Kocham cię!

Kocham!

Kocham!

Kocham!

Tęsknie i nigdy o tobie nie zapomnę.

Twoja córka

Rachel

Kilka łez moczy kartkę, ale to nie jest istotne. Pisanie tego listu jest dla mnie czymś kojącym. Czymś co daje mi siłę na walkę. Mama była i będzie moją mentorką, moją bohaterką, o której nigdy nie zapomnę. Wyciągam kartkę przed siebie, biorę głęboki uspokajający wdech i przykładam do dolnego, prawego rogu zapalniczkę. Oglądając płonący list, zawsze mam nadzieję, że ogień jest przejściem dla niego i trafi w ręce mojej mamy. Wiem, że to głupie i naiwne, ale mnie pomaga.

- Co tu robisz? - pyta pan Hugo, który z zatroskaniem przygląda się mojej opuchniętej od słonych łez, twarzy.

- Wspominam - odpowiadam i obserwuję gasnące płomienie. Po kartce został już tylko popiół. - Moja mama zmarła dwanaście lat temu, dzisiaj mija kolejna rocznica. Tęsknię za nią.

- To zrozumiałe - przysiada się obok mnie. - Zawsze tęsknimy za tymi, których kochaliśmy najmocniej. Strata bliskiego bardzo mocno boli i piętnuje nasze życie. Czasem dopiero po stracie rozumiemy, co tak naprawdę zostało nam odebrane. I to nie jest osoba, to miłość do tej osoby.

- Ma pan rację - ocieram łzy.

- Czasem śmierć bliskiego odmienia też nasze życie. Rafael jest na to żywym dowodem. Jego życie zmieniło się całkowicie, gdy...- zacina i spogląda na mnie. - To nie mnie opowiadać tą historię. Przepraszam.

- W porządku, rozumiem. - uśmiecham się. - To on powinien mi o tym powiedzieć, a nie pan. - ale moja ciekawość jednak nie da o sobie zapomnieć. Jestem naprawdę ogromnie zainteresowana historią, która ukształtowała życie sztywnika.

-----
Hej misie ❤️
Wiem, że późno, ale właśnie tak nagle naszła mnie ochota na napisanie tego rozdziału! I jak to się mówi? Lepiej późno niż wcale!
Buziole ❤️

Złośliwa artystka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz