"To gdzieś wyjedź"

14.2K 1.1K 112
                                    

Blok, blok, blok, szary blok! Wszędzie szaro, nudno i bez wyrazu. Lenox to miasto mojej zguby. Urodziłam się tutaj i wychowałam, ale nie ma tu dosłownie nic, co odblokowałoby moją wenę. Wszędzie zawiewa nudą. Idę chodnikiem, starannie patrząc pod nogi, aby przypadkiem nie nadepnąć na linię złączenia się kostek chodnikowych.

- Hahaha - śmiech spod sklepu monopolowego wzbudza we mnie ciekawość, dlatego zatrzymuję się i spoglądam na kilku starszych mężczyzn w podartych ubraniach. Każdy z nich trzyma w ręku otwartą butelkę wina. Krzywię się na sam widok alkoholu. Po ostatniej imprezie, nie tknę tego świństwa do końca życia, bo wtedy będę musiała zmienić status na facebooku z wolna, na zamężna z toaletą. Otrząsam się i obserwuję mężczyzn, którzy nie robią dosłownie nic, co mogłoby mnie zainteresować.

- Rany. W tym mieście nawet pije się z kulturą - marudzę pod nosem i ruszam z miejsca. Zdaję sobie sprawę, że ta wędrówka nie ma żadnego sensu. Dzień w dzień przemierzam te ulice, na pamięć znam każdą mijaną dziurkę w nawierzchni chodnika i każde graffiti na murach. Zerkam na znikające słońce za kominem jednego z domów i rezygnuję z dalszego spaceru. Wolę wrócić do mieszkania i włączyć sobie: "jak poznałem waszą matkę".

****

- A może ta? - Blanca od dobrej godziny grzebie w mojej szafie, szukając dla mnie idealnej sukienki na urodziny naszego znajomego z czasów liceum, który miesiąc temu wrócił ze swojej wyprawy po Europie. Zatapiam spojrzenie w czarną sukienkę z frędzelkami na ramionach.

- Nie - wzruszam ramionami. - Jest za ciemna. Przytłaczająca.

- Skoro jej nie lubisz, to po co masz ją w szafie? - wrzuca sukienkę do swojej torby, doskonale wiedząc, że może ją sobie ode mnie wziąć. Zawsze oddaję jej moje ubrania, w których nie mam zamiaru więcej chodzić.

- Była mi potrzebna na pogrzeb babci. - odpowiadam ze znudzeniem. - Czułam się w niej jak trup, a to nie ja znajdowałam się w urnie.

- Wybrzydzasz - wzdycha i ponownie zaczyna buszować po mojej szafie. Tak naprawdę nie mam ochoty iść na te urodziny, ale nie chcę, by Paul potem miał mi to za złe, a nie lubię, nie wywiązywać się z obietnic. Potem gryzie mnie niewyobrażalne poczucie winny, co ostatecznie skutkuje trzydniową migreną.

- Pójdę w ogrodniczkach - dźwigam się z łóżka, aby zabrać swoje czerwone ogrodniczki i białą bluzkę. - I nie próbuj protestować! - kładę jej palec wskazujący na usta, wiedząc, że zacznie wygłaszać swoje zdanie na ten temat. Nie mam zamiaru paradować w sukience przed tymi wszystkimi ludźmi ze szkoły i wprawiać w kompleksy te zapchlone diwy.

- A włosy chociaż rozpuścisz?

- Nah - drwię. - Będzie kok!

- I może jeszcze ołówek za uchem? - zakłada ręce na biodra z zaciętą miną.

- To jest myśl! - cmokam w powietrzu i znikam za drzwiami mojej małej łazienki. W mig zmieniam ubrania i czeszę włosy w swojego tradycyjnego, niechlujnego koka. W istocie nie zakładam za ucho swojego szczęśliwego ołówka z uwagi na fakt, że nie pasuje on na dzisiejszą okazję.

- Rachel - krzyczy Blanca.

- Nie piłuj tak tej mordy - wychodzę z łazienki, aby zobaczyć, co się stało.

- No w końcu! - mija mnie i zatrzaskuje drzwi za moimi plecami. Siadam na swojej pokojowej huśtawce, doskonale wiedząc, że Blanca wyjdzie ze swojej świątyni dumania za jakieś dwadzieścia minut. Ona zawsze musi wyglądać nienagannie. Żaden kosmyk włosów nie może wystawać z jej fryzury, żadna nitka nie może zwisać z jej ubrania, oczko w rajstopach nie może puścić, makijaż nie ma prawa się rozmazać i kolorystyka stroju zawsze musi ze sobą współgrać. Czasem się zastanawiam jakim cudem jesteśmy przyjaciółkami, gdzie moje życie to jeden wielki chaos, a jej jest uporządkowane i stabilne.

- Blanca! Spóźnimy się, jeśli nie ruszysz swoich czterech liter!

- Paul się nie obrazi! Dobrze wie, że zawsze się spóźniamy!

- Dzisiaj wyjątkowo chcę się nie spóźnić!

*****

- Radykalne rozwiązanie. - spostrzega Blanca, gdy wchodzimy do wynajętego namiotu, rozłożonego na tyłach domu Paula. - Nie będzie miał dużo do sprzątania.

- Czy ty wiecznie musisz myśleć jak matka? - pytam lekko poirytowana. Odkąd urodziła dziecko i dała sobie założyć złoty krążek na serdeczny palec lewej ręki, szuka tylko prostych sposobów na zachowanie czystości w domu i poza nim.

- Przepraszam, ale włączył mi się taki tryb i już cholerstwa nie dezaktywujesz.

- Blanca! Rachel! - znikąd pojawia się Paul, któremu znacznie przybyło brzucha.

- Paul - uśmiecham się i lekko klepię go po brzuchu. - Komuś się przytyło.

- Oh, weź - nabija się. - Narobili teraz tych wszystkich fast foodów to co się dziwisz? Gdzie nie pójdziesz to McDonald albo KFC, ewentualnie Burger King. Ale moja żona lubi ten bebech, mówi że jestem jej słodkim miśkiem. A wam jak się życie ułożyło, flirciary ? - prowadzi nas do stołu z przekąskami, gdzie w oczy od razu rzuca mi się kolorowa muffinka. Wygląda smakowicie, więc od razu po nią sięgam. Czas najwyższy uzupełnić poziom cukru w organizmie, aby poczuć radość.

- Ja mam męża i dwuletnią córeczkę. - odpowiada Blanca, a ja próbuję zjeść moją babeczkę tak, aby się nie ubrudzić, przez co mogę wyglądać jak niedorozwinięta.

- A ty, Rachel? - pyta Paul.

- Wszystkoumniezajebiście - mówię z pełną buzią.

- Co? - pyta ze śmiechem. - Może najpierw zjedź, a potem mów.

- Dobrarada. - mamroczę.

- Miałaś nie mówić! - prycha.

- Przecieżniemówię. - w końcu udaje mi się przełknąć kawałek babeczki. - Dobra. Masz przepis?

- Ty mi lepiej mów, co tam u ciebie. Jestem ciekaw jak taka bomba nuklearna ułożyła sobie życie.

- Mam mieszkanie, sztalugi i farby. Taa dam! - rozkładam ręce.

- Mąż, dzieci? - dopytuje.

- Nie - szczerzę zęby w uśmiechu. - Żyję sama dla siebie i jest mega fajnie! Jedyne straciłam ostatnio wenę, ale mam nadzieję, że wróci jak zjem jeszcze jedną taką babeczkę. - zabieram z talerzyka drugą muffinkę z kolorową polewą i z zadowoleniem małego dziecka, biorę spory kęs. Ciasteczko rozpływa się w ustach, jest słodkie i ma w sobie kawałki pokrojonych truskawek.

- To gdzieś wyjedź. - proponuje. - Może na wieś?

-----
Hej misie ❤️
Co sądzicie o Rachel? Bo ja szczerze już ją uwielbiam 😘
Buziole ❤️

Złośliwa artystka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz