Chapter XXII

458 36 1
                                    


Gdy się obudziłam słońce już dawno górowało na niebie. Powoli wstałam z łóżka i udałam się do kuchni. Tam na stole stało już naszykowane śniadanie.

-Dzień dobry.-przywitał mnie Laxus delikatnie całując.

-Kocham witać nowy dzień w twoim towarzystwie.-odpowiedziałam oddając pocałunek.

Zjedliśmy wspólnie posiłek i ruszyliśmy w stronę gildii. Mimo wcześniejszych planów postanowiliśmy na misję wyruszyć dopiero następnego dnia.

Nagle dzwony w całej magnolii zaczęły głośno dzwonić. To mogło oznaczać tylko jedno.

-Gildarts wrócił ! –krzyczał uradowany Natsu.

W sumie w jakimś stopniu rozumiałam jego zachwyt. Gdy byłam mniejsza Gildarts często przez swoje zachowanie próbował mi zastąpić ojca. Mimo iż cały czas byłam ukryta pod moim strojem nigdy nie zmuszał mnie do pokazania swojego prawdziwego ja. Mimo iż nie znał mojej historii kochał mnie jak własną córkę. Mnie i Natsu łączyła z nim szczególna więź. Jednak 3 lata temu Gildarts wyruszył na 100 letnią misję i do tej pory nikt o nim nie słyszał. Zostawił mnie bez żadnego pożegnania. Miałam wtedy spore problemy z moją magią. Często moja błękitna energia stawała się czarna i dużo potężniejsza ,a przy okazji straszniejsza. Jednak to wpływało rónież na moją magie lodu. Z czasem był on nawet trujący. Gdyby nie Mystogan ,pewnie stoczyłabym się w cień tego świata ,lub siałabym panikę wśród ludzi jak dawniej mój ojciec. Zawsze mam na ręce złotą obręcz która przytrzymuje moją ciemną stronę. Odnalazłam ją z Mystogan'em lekko ponad 2 lata temu. To był jedyny sposób by nie stać się potworem. 

Gdy tylko mag przekroczył próg gildii wiedziałam ,że coś z nim było nie tak. Dostrzegłam ,że lekko kulał.

-Tak szybko ci poszło?-zapytał zdziwiony mistrz.

-Nie wykonałem misji. Była ona za trudna nawet jak na mnie.

Zszokowało to dosłownie każdego w tym pomieszczeniu. Był trzecim najsilniejszym magiem w gildii zaraz za mną i mistrzem. Ja mam ten tytuł tylko ze względu na moją rangę w 10 świętych magów. Nigdy nie poczuję się lepsza od mistrza i jego.

-Muszę iść odpocząć. Mia, Natsu chodźcie mam dla was pamiątki.

Wychodząc zniszczył ścianę. Natsu w ślad za nim zrobił to samo. Ja zachowałam kulturę i wyszłam normalnie drzwiami. Mimo ,że dalej byłam na niego wściekła postanowiłam iść za magiem. Laxus obiecał poszukać jakieś odpowiedniej misji na dzień jutrzejszy , a ja ruszyłam prosto do domu mojego przyszywanego ojca.

-Kim ty jesteś?-zapytał Gildarts patrząc na mnie.

-Dużo się wydarzyło odkąd cię tu nie było. Jestem Nao Mitsuri. Dawniej ukrywałam się pod przebraniem i innymi personaliami dla bezpieczeństwa ogółu. Jednak mój plan nie wypalił. Teraz już jestem jak otwarta księga. Jestem smoczym zabójcą niebiańskiego smoka energii.

Przez chwilę patrzył na mnie ze zdziwieniem. Jednak nie uwierzył w moje słowa i rzucił we mnie wazonem dla sprawdzenia mnie. Wiedziałam o co mu chodzi więc przy użyciu Magii Rozpadu rozdrobniłam wazę na kilkaset kawałeczków. Tej magii sam mnie nauczył więc teraz miał pewność ,że mówię prawdę.

-Muszę wam coś powiedzieć. Podczas misji spotkałem smoka i to przez niego jej nie wykonałem.

-Jaki to był smok ? –zapytaliśmy niemal jednocześnie.

-Był to ogromny czarny smok ,a na ciele miał niebieskie zdobienia. Niestety nie znam jego imienia. Jednak poczułem na sobie jego siłę. Zrobił mi to w sekundę.

Powiedział i pokazał nam swoją sztuczną nogę i opatrzony bandażami tors. Widać było na nim również liczne miejsca po szwach.

-Nie...-wyszeptałam i wybiegłam na zewnątrz.

-O co chodzi?-zawołał wybiegając za mną razem z Natsu.

Smoczy Zabójca Ognistego Smoka wiedział już co się dzieje. On już widział moją smoczą postać.

Stanęłam przed gildią i przeobraziłam się w smoka. Zauważyłam ,że moje dotychczas szare łuski przybrały czarny kolor.

-To nie możliwe.-jąkał się Gildarts cofając się kilka kroków.

-To był smok Acnologia, a ja jestem jego córką.

Po chwili usłyszałam czyjeś kroki. Obejrzałam się i zobaczyłam zmierzającego w naszą stronę mistrza. Gdy zobaczył mnie stanął jak wryty ,a w jego oczach dostrzegłam przerażenie.

-Acnologia ?!-zapytał niedowierzając stając w pozycji bojowej gotowy do ataku.

-Nie, to ja Nao mistrzu.-odpowiedziałam.

Podeszłam do pobliskiej rzeki i spojrzałam w swoje odbicie. Teraz wiem dlaczego tak zareagował. Teraz wyglądałam identycznie jak mój ojciec czyli jak Acnologia. Nie wiem w jaki sposób ,ale moje smocze ciało się powiększyło i dotychczas srebrne łuski stały się czarne. Moja forma smoka od teraz była taka jak ojca.

Wróciłam do swojej ludzkiej postaci zakrywając jednak ciało łuskami.

-Przepraszam cię Gildarts za mojego ojca. Gdy byłam z nim on taki nie był. Nie potrafię się pogodzić z rozłąką mimo iż minęło już tyle lat. Chciałabym go spotkać ,ale wiem że niektórzy mogą przepłacić to życiem. Dlatego sama wyruszę go odszukać.

-Nie możesz.-powiedział szybko Makarov.

-Dlaczego?-zapytałam zaskoczona jego reakcją.

-Rozumiem ,że to twój ojciec ale teraz to Fairy Tail jest twoją rodziną. Musisz ją chronić, a nie egoistycznie sprowadzać na nią jeszcze większe nieszczęście.

-Egoistycznie ?!-wykrzyczałam patrząc na mistrza.

-Tak, dokładnie to powiedziałem. Jeśli wyruszysz w jego poszukiwaniu będzie to równoznaczne z opuszczeniem gildii.

-Nie wierzę ,że to powiedziałeś. Śmiesz mnie wyrzucić z gildii ?!-krzyczałam nie wierząc w to co słyszałam.

-Jeśli będzie to konieczne dla ochrony innych to tak.-odpowiedział twardo.

-Nie możesz tego zrobić!-zawołał Laxus dobiegając do nas.

-Owszem mogę i zrobię to.

-Dobrze skoro tak się sprawy mają to nie pozostaje mi nic innego do zrobienia jak odejść samej.-odpowiedziałam i odwróciłam się zmierzając w stronę domu.

-Nao!-zawołał Gildarts.

-Dziadku dlaczego ?!-krzyczał Laxus.

-Musiałem.-odpowiedział po czym odszedł w stronę gildii.

Smocza córka - Laxus Dreyar (zawieszone) Where stories live. Discover now