Chapter XI

797 56 3
                                    


Momentalnie ruszyliśmy w jej kierunku. Zanim do niej dotarliśmy ta podniosła się z ziemi. Posłała nam szeroki uśmiech. Zamknęła oczy i skupiła się na przyswojeniu naszej mocy. Po chwili zauważyliśmy ,że jej rany zaczęły się goić. Znikały jedna po drugiej. W końcu pozostało tylko kilka blizn na nogach i rękach i jedna przecinająca jej prawe oko.

-Dziękuję wam.-powiedziała otwierając oczy.

-Jak się czujesz?-zapytał Natsu.

-Jak nowo narodzona.-zawołała śmiejąc się .

Potem razem wróciliśmy do gildii ciesząc się z jej wyzdrowienia. Gdy tylko Erza i reszta dostrzegła ją w tak dobrej kondycji od razu do niej podbiegli ,aby ją porządnie wyściskać. Potem razem z Nao ruszyliśmy do mojego mieszkania.

Gdy tylko przekroczyliśmy próg salonu dziewczyna rzuciła mi się na szyję. Zaskoczyła mnie tym ,ale nie żebym się skarżył.

-Dziękuję ci za wszystko.-powiedziała wtulając się we mnie.

-To ja muszę ci podziękować. Gdyby nie ty to skrzywdziłbym przyjaciół, całe miasto i później nie wiem co by się działo ,gdyby nie ty...-przerwała mi łącząc nasze usta w pocałunku.

Nie sprzeciwiłem się i przyciągnąłem ją jeszcze bliżej. Gdy w końcu się od siebie odczepiliśmy zetknęliśmy się czołami szczęśliwi ,że w końcu jesteśmy razem.

-Czyli jednak istnieje ktoś kto chce ze mną być?-zapytałem uśmiechając się.

-Oczywiście ,że tak Laxus.-odpowiedziała znów wtulając się we mnie.

Za oknem już od dawna było ciemno. Zegar na ścianie zaczął wybijać północ.

-Nie będziesz mieć mi tego za złe jeśli pierwsza pójdę się kąpać?- zapytała mnie zmierzając w stronę łazienki.

-Będę tęsknił.-powiedziałem udając smutek.

-Oj wytrzymasz ! –zawołała wesoło po czym zniknęła za drzwiami.

Uśmiechając się podszedłem do okna. Spojrzałem w księżyc. Już nie przypomina mi bólu po stracie dziewczyny na której mi naprawdę zależy. Teraz jest oznaką nadziei na lepsze jutro. Oparłem się o parapet przyglądając się rozgwieżdżonemu niebu. I tak zasnąłem. Obudził mnie dopiero miły dotyk ciepłej dłoni. Otwarłem oczy i moim oczom ukazała się ona. Stała przede mną owinięta ręcznikiem. Na jej twarzy malowała się radość.

-Słodko wyglądasz gdy śpisz.-powiedziała całując mnie w policzek.

-Tak długo tam byłaś ,że aż zasnąłem.-zaśmiałem się.- idź się kobieto ubierz , nie bierz Gray'a za wzorca.

-O ty...-powiedziała udając oburzenie i ruszyła w stronę sypialni.

Od razu podszedłem do niej przytulając ją od tyłu.

-Pomocy zboczeniec ! –zaczęła cichutko wołać.

Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

-A tak na serio to idź się umyj jeśli chcesz się przytulać.-powiedziała po czym weszła do sypialni.

Nie wiem jak ona to robi ,ale każdy jej gest, ruch jest dla mnie tak idealny jak tylko można sobie wyobrazić. Nie potrafię sobie wyobrazić jakby wyglądało moje życie bez niej. Stoczyłbym się zapewne na samo dno.

Gdy w końcu wysuszyłem się po kąpieli założyłem spodenki od piżamy i ruszyłem do sypialni.

-I kto tu bierze przykład z Gray'a.-powiedziała z uśmiechem.

Również się uśmiechnąłem ,po czym położyłem się obok niej na łóżku i pozwoliłem się jej wtulić w mój tors.

-Dobranoc Laxus.-wyszeptała cichutko ziewając.

-Dobranoc Nao.-odpowiedziałem po czym pocałowałem ją delikatnie w czoło.

Gdy zasnęła patrzyłem chwilę jak śpi. Była taka spokojna. Nie chce ,żeby w życiu musiała przechodzić przez coś podobnego jak ja gdy ją straciłem. Nie pozwolę na to, zawsze będę przy niej choćby nie wiem co. 

Smocza córka - Laxus Dreyar (zawieszone) Where stories live. Discover now