Rozdział 31

1.6K 68 52
                                    

Spadłam w dół, odbiłam się od jednej skały, później od drugiej i od trzeciej aż w końcu spadłam na sam dół. Straciłam przytomność.

Nie wiem jak długo byłam nieprzytomna. Zdawało się, że kilka chwil, a jak było naprawdę, tego nie wiedziałam, ale wiedziałam, że muszę go znaleźć.

- Kili...- wyjąkałam i otworzyłam lekko oczy, a było to bardzo trudne. Powieki zdawały się być cięższe niż zwykle.

Spróbowałam wstać, ale ból, który czułam na całym ciele mi na to nie pozwolił. Spróbowałam ponownie. Chwyciłam miecz, który mi wypadł podczas upadku i chwiejnie stanęłam na nogach. Bolało mnie całe ciało, ale spróbowałam zrobić chociaż krok do przodu. Było to trudne i bardzo bolesne, ale jakoś mi się udało. Później kolejny i kolejny. Starałam się nie myśleć o bólu, tylko o Kilim. Ostatnią chwilą, w której go widziałam było to, jak odciągnęłam od niego Bolga, później spadłam z klifu i słyszałam tylko jego krzyk. Nie wiedziałam niestety co dalej się z nim działo.

Ogarnęła mnie panika i strach. A co jeśli... Nie, na pewno nie.

Kili żyje... - pomyślałam. - Muszę go tylko znaleźć.

Muszę ponownie wspiąć się na wzgórze. Ciekawe jak mam to zrobić skoro boli mnie każda kosteczka...

Westchnęłam i podeszłam bliżej wzgórza. Nagle dostrzegłam coś. Coś dzięki czemu wspinaczka na wzgórze nie będzie aż taka trudna. Schody, kamienne, lekko poniszczone schody. Pokuśtykałam w ich stronę i zaczęłam się wspinać, najszybciej jak mogłam. Z każdą kolejną chwilą ból się zmniejszał. Być może dlatego, że moje myśli krążyły teraz wokół Kiliego i pozostałych, a nie bólu.

Po kilku chwilach byłam już na górze. Zasapana zaczęłam się rozglądać. Nigdzie nie było śladu Kiliego. Weszłam do wieży i poszłam w miejsce, w którym walczyliśmy. Zobaczyłam krew, na której widok wstrzymałam oddech.

- Kili!! - krzyknęłam przerażona, ale nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. - Kili!! - krzyknęłam ponownie i poczułam jak łzy zaczynają mi napływać do oczu.

W tym momencie zaczęłam panikować. Podeszłam kawałek dalej i dostrzegłam jeszcze więcej krwi.

- Nie... - szepnęłam do siebie. - Kili!! - wciąż brak odpowiedzi.

Przez wypływające łzy, nie widziałam prawie drogi więc otarłam je szybko i weszłam wyżej. Dostrzegłam sztylet, który należał do Kiliego, a wokół niego krew, która rozciągała się na przód zupełnie jakby wskazywała drogę. Poszłam więc jej śladem.

Rozglądałam się wokół, ale nigdzie nie było śladu krasnoluda.

- Kili!! - krzyknęłam przez łzy.

Odwróciłam się i zobaczyłam ciało, a obok niego ktoś stał. Spojrzałam na niego i poczułam kolejne słone łzy. Ale tym razem były to łzy szczęścia. Ciało należało do Bolga, a obok niego stał Kili. Trochę poobijany, ale żył, a to najważniejsze.

- Kili... - powiedziałam przez łzy i pobiegłam w jego stronę.

Rzuciłam mu się na szyję. Krasnolud złapał mnie i obróciliśmy się razem wkoło.

- Bałam się, że... - mówiłam wciąż płacząc.

- Wiem... - odparł. - To samo myślałem o tobie... - spojrzeliśmy sobie w oczy.

Ujęłam jego twarz w dłonie, a po chwili i on zrobił to samo.

- Nigdy więcej mnie tak nie strasz! - płakałam. - Słyszysz?

The Hobbit  | Kili (PL) Where stories live. Discover now