Rozdział 16

2K 93 37
                                    

Do domu Barda dostaliśmy się chyba najgorszą z możliwych dróg. Przez wychodek. Ohyda! A dlaczego musieliśmy iść tą drogą? Ponieważ dom Barda był obserwowany i nie mieliśmy innego wyjścia. Na szczęście w domu łucznika mogliśmy się trochę ogarnąć i odświeżyć. Dostaliśmy też ciepły posiłek i ubrania.

Tak jak Bard mówił wcześniej, miał syna o imieniu Bain oraz dwie córki. Starsza miała na imię Sigrid, a młodsza Tilda. W dodatku dziewczynki były bardzo do siebie podobne.

W ich domu było bardzo przytulnie i ciepło. Wreszcie można było się chociaż trochę ogrzać.

Thorin stał przy oknie i przyglądał się czemuś więc podeszłam by sprawdzić co go tak zafascynowało.

- Kusznica Krasnoludów. - powiedział, gdy podeszłam bliżej.

- Zobaczyłeś ducha? - spytał Bilbo.

- Tak. - odparł Balin. - Ostatni raz widzieliśmy tę broń...

- Kiedy Miasto płonęło. - dokończyłam, doskonale znałam tą historię.

Dzień, w którym zjawił się smok. Dzień, w którym Smaug zniszczył Dale.

- Girion, władca miasta kazał łucznikom strzelać do bestii, ale smok ma twardą skórę. - opowiadał Balin. -Twardszą niż najlepsza zbroja. Jedynie czarna strzała wystrzelona z tej kusznicy mogłaby ją przebić. Tych strzał zrobiono niewiele. Zostało ich zaledwie kilka, ale Girion nie poddawał się.

- Gdyby ludzie wtedy lepiej celowali. - wtrącił Thorin. - Świat byłby dziś inny.

- Mówisz jakbyś tam był. - powiedział Bard.

- Każdy krasnolud zna tę historię. - odparł Dębowa Tarcza.

- Więc wiesz, że Girion trafił smoka. - wtrącił syn Barda, Bain. - Zdarł mu łuskę pod lewym skrzydłem. Jeszcze jedna strzała i zabiłby potwora.

- Skąd wiesz? - spytałam. - Byłeś tam? - dodałam z sarkazmem.

- To tylko bajka, nic więcej. - poparł mnie Dwalin.

- Wziąłeś pieniądze. - Thorin zmienił temat. - Gdzie broń?

Bard kazał nam chwilę zaczekać, a sam gdzieś poszedł. Gdy tylko łucznik wyszedł, podeszłam do Thorina, Balina i braci by się naradzić.

- Jak się czujesz? - spytałam od razu Kiliego.

- Nic mi nie jest. - odparł i uśmiechnął się lekko, ale ja i tak mu nie uwierzyłam. Był strasznie blady i ledwo co stał na nogach. Miałam złe przeczucia...

- Jesień zbliża się ku końcowi. - powiedział Thorin.

- Pojutrze Dzień Durina. Musimy do tej pory dotrzeć do Góry. - poparł go Balin szeptem.

- A jeśli nie zdążymy i nie znajdziemy ukrytych drzwi? - spytał Kili.

- Wtedy cała wyprawa na nic. - odparł Fili.

Naszą dalszą rozmowę przerwał Bard. Przyniósł nam broń. A przynajmniej on tak to nazwał.

Szczerze mówiąc za każdym razem, gdy słyszę słowo broń to kojarzy mi się to z mieczami, toporami itp. a nie z hakami, harpunami, młotkami i innymi rzeczami. Reszcie Kompanii również się to nie spodobało.

- Tylko w arsenale jest prawdziwa broń. - powiedział Bard. - Trzymają ją pod kluczem.

Na te słowa Thorin i Dwalin wymienili znaczące spojrzenia i wiedziałam już wtedy co to może oznaczać.

- Thorinie... - wtrącił Balin. - Weźmy co jest i ruszajmy.

- Balin ma rację. - dodałam. - Jeżeli mamy dotrzeć tam na czas, to musimy się pośpieszyć.

The Hobbit  | Kili (PL) Where stories live. Discover now