Rozdział 18

1.9K 82 5
                                    

***

" Stań przy szarej skale, gdy drozd zastuka. Ostatnie światło Dnia Durina, wskaże ci dziurkę od klucza."

***

Z Kilim było o wiele gorzej niż myślałam. Wróciliśmy z powrotem do Miasta by szukać pomocy i przy okazji po drodze natrafiliśmy na Bofura, który jak się później okazało, zaspał. Musieliśmy z Filim podtrzymywać Kiliego by nie upadł, był bardzo słaby. Ledwo co trzymał się na nogach.

Najpierw szukaliśmy pomocy u władcy.

- Pomóżcie nam. - powiedział błagalnie Fili. - Mój brat jest chory.

- Czy to zaraźliwe?! - zawołał przerażony władca. - Nie pozwól im się zbliżać. - zwrócił się do Alfrida.

- Proszę. - powiedział Oin. - Potrzebne nam lekarstwo.

- Czy wyglądam na aptekarza? - zadrwił sobie z nas Alfrid. - Jeszcze wam mało? Nasz pan jest zajęty. Nie ma czasu dla chorych krasnoludów. Znikajcie.

Wiedziałam, że są podli, ale, że aż tak?

- Ty gruby, zasmarkany padalcu. - powiedziałam, a Alfird i ten ich cały władca spojrzeli na mnie. - Wy... - zaczęłam, ale nie dokończyłam, bo Fili mnie powstrzymał. Władca i Alfrid patrzyli na mnie z otwartymi ustami i nie wiedzieli zbytnio jak się zachować. Dopiero po czasie odezwał się grubas.

- Czy ona właśnie mnie obraziła? - spytał władca Alfrida, ale do niego wciąż nic nie docierało. Gdy zorientował się o co chodzi, nas już tam nie było.

W tamtym momencie chciałam im wszystko wygarnąć i być może powiedziałabym o wiele za dużo, ale Fili mnie powstrzymał. Może nawet i lepiej, bo mogłam pogorszyć tylko naszą sytuację.

Nie wiedzieliśmy dokąd mamy iść, nie znamy tutaj nikogo poza jedną osobą. Poza Bardem, to nasza jedyna nadzieja.

- Nie. - powiedział od razu łucznik, gdy ujrzał nas w drzwiach. - Mam dość krasnoludów. - dodał i chciał zamknąć drzwi, ale Bofur go zatrzymał.

- Nie, proszę. - błagał. - Nikt nie chce nam pomóc.

Bard ponownie chciał zamknąć drzwi, ale tym razem to ja go powstrzymałam.

- Bardzie, błagam cię... - prosiłam ze łzami w oczach. - Kili jest chory. Bardzo chory. - człowiek patrzył przez chwilę mi w oczy po czym wpuścił nas do środka. Całe szczęście.

*THORIN*

Mogłem się domyślić, że Malia nie zostawi Kiliego. Od samego początku byli ze sobą blisko, a po tym wszystkim zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej. Oczywiście w ogóle mi to nie przeszkadzało. Cieszyłem się, że Kili wreszcie kogoś poznał. Kogoś kto potrafi go zrozumieć i wesprzeć. Oczywiście poza Filim, bo bracia rozumieli się doskonale i zawsze mogli na siebie liczyć. Tak teraz jest z Malią. Dzięki niej Kili zmienił się na lepsze. Kiedy był jeszcze mały strasznie rozrabiał, a od kiedy ją poznał bardzo się zmienił. Fili z resztą też, ale Fili i Malia są bardziej dla siebie jak brat i siostra. Natomiast uczucie, które łączy Kiliego z Malią jest zupełnie inne. Widać jest to, że są w sobie zakochani, ale być może sami jeszcze tego nie zauważyli. Dziewczyna również zmieniła się w ich obecności. Bardzo cierpiała po śmierci rodziców, ale gdy ich poznała zaczęła żyć na nowo.

Miałem nadzieję, że Kili szybko wyzdrowieje i wtedy reszta do nas wróci.

- Spokojnie, panie Baggins. - powiedziałem, gdy zobaczyłem minę hobbita, podczas gdy znajdowaliśmy się już w pobliżu Góry. - Mamy jedzenie, ekwipunek i czas... - dodałem i podszedłem bliżej krawędzi klifu by móc przyjrzeć się miastu Dale, a raczej temu co z niego zostało.

The Hobbit  | Kili (PL) Where stories live. Discover now