★.22.★

1.6K 60 20
                                    

Z karty wyciagłam złoty kielich który lekko świecił.

-huh? myślałem że będzie wiekszy-mrukl Jace

-jace... to jest kielich anioła a nie sedes anioła-mrukła izzy

Zaśmiałam się i podałam kielich Agnes która wzięła jakaś skrzynkę i tam schowała poczym zakodowała i ruszyła do drzwi.

-skoro kielich jest poza kartą z której tylko ona nogal go wyciągnąć trzeba go chronić w inny sposób.

Aura Henrego zrobiła się dziwna... nie wiedziałam co ona oznacza jednak zapewne nic dobrego.

Postanowiłam się jednak tym nie przejmować i się uśmiechałam spojrzałam na Aleka którego coś dręczyło  Nie wiedziałam co to może znaczyć ale chcę mu pomuc.

Wzięłam zeszyt mojej matki i ruszyłam do oranżerii. Potrzebowałam być chwilę sama, potrzebowałam odpowiedzi na pytania, może ten zeszyt mi je wyjawi.

Izzy chciała iść ze mną ale odmówiłam jej wszedłam do Oranżeria i usiadłam na kręconych schodach gdzie Alek się utwierdził że jestem czymś innym.

Otwarlam mój zeszyt.  Przekartkował go i zaczęłam czytać pierwsza stronę. Zatytułowana była "Dzieci Nieba".

-To chyba jakaś legęda. ehh to trudne do odczytania...-mrukłam do siebie i zaczęłam sklejać litery w całość. Na kartce Zapisywałam to co odczytałam, litera po literze.

Odszyfrowania tylko pierwsza stronę bo zaczęła nie miłosiernie boleć mnie głowa.

"Błogosławiony przez niebo, pogodzi wszelkie rasy i stworzenia świata jak i nieba oraz piekła, A dziewczyna ze znakiem gwiazdy zakończy wojnę między podziemiem a niebem. A nocą gdy pojawią się gwiazdy i księżyc będzie u szczytu, odda życie za poddanych. Złączy się z aniołem i zapadnie kres zła."

Odczytałam sobie na głos i w tedy pojawiła się obok mnie izzy.

-wiesz że przegapiłaś pół dnia? Jest po 18....

-co przecież była 12... przed chwilą.

-owszem pare godzin temu. Lila siedziałaś nad tym zeszytem większość dnia

-nawet nie odczułam tego. Potrzebuje chyba leku. Źle się czuje a bul pleców jest coraz mocniejszy.

-ja się dziwię że ty normalnie siedzisz.

W tedy pokazałam jej runę wytrzymałości na moim ramieniu.

-oh... aż tak źle?

Pokiwałam głową i wzięłam chusteczkę poczułam smak krwi w ustach, wyplułam na chusteczkę świecącą się krew i która zawiniłam i wzięłam fiolkę która robi ze mnie bardziej człowieka. Izzy spojrzała na mnie zaniepokojona.

-wyluzuj izz jest dobrze pewnie się przeziębiłam wezmę leki i będzie lepiej.

Wykręciłam numer do Magnusa i powiedziałam mu żeby naszykowałał te fiolki które sprawiają że jetsem bardziej ludzką i jakieś leki na ból oraz plucie krwią. Miałam lekko podkrążone oczy złapałam izzy za rękę.

-nie mów alekowi... to moja osobista infekcja raczej nie zaraźliwa nie mów mu okej? znów będzie się martwić.

-nie powiem, na pewno będzie lepiej?

-tak, Magnus robi cuda jeśli chodzi o mnie.

Uśmiechałam się i schowałam kartkę do zeszytu poczym go zamknęłam.

-ta przepowiednia jest dziwna.

-może to zwykła legenda daj spokuj.

-nie, dzieci nieba mają być wybranymi którzy mają zaprowadzić kres wojen, mają sprawić że demony pozostaną w piekle anioły nie będą się mieszać w świat cieni łowcy mają się stać tylko tymi którzy nadzorują pokoju miecze mają przestać być użyteczne, każdy zna te przepowiednie tylko często w innym wydaniu ale mówi i tak o jednym o końcu wojny.

Angel Where stories live. Discover now