★.3.★

6.3K 196 52
                                    

Otworzyłam oczy, a jasne światło oślepiło mnie. Zasłoniłam rękami twarz. Kiedy przyzwyczaiłam się do natłoku światła, zobaczyłam nieznane mi pomieszczenie i dosłownie sturlałam się z tego, na czym leżałam, upadając na kafelki.

– Auć... – mruknęłam i wtedy na dłoni zobaczyłam jakiś dziwny wypalony znak. Zaczęłam go dotykać, a on zaczął się robić czarny, niczym tatuaż. Moje oczy się rozszerzyły, Nocni Łowcy...

Sięgnęłam do przepaski na udzie, której nie było. Nie, nie, nie!

– Tego szukasz?

Usłyszałam głos. Jak na zawołanie podniosłam się z podłogi i zobaczyłam chłopaka, który zahaczył o mnie przy busie. Trzymał w rękach moją przepaskę z innymi fiolkami.

– Po co są ci te fiolki?

– Alec,  zostaw dziewczynę w spokoju...

Usłyszałam damski, aksamitny głos. Za chłopakiem stała dziewczyna, dosłownie klon tego, chyba, Aleca.

Zabrała mi mój pasek i usiadła na łóżku, a ja wczołgałam się obok.

– Jesteś Lilia, prawda? Znalazłam to imię na twoim bucie, wyszyte srebrną nitką.

– Tak, to ja. Co ja tu robię?

– Zaatakował cię demon, z którym jakimś cudem wygrywałaś, bez wyszkolenia... – "tyle to ja wiem, dziewczyno"– pomyślałam.

Nieufnie obejrzałam ją całą, miała te znaki takie jak na mojej dłoni. Miała piękne długie, kręcone włosy i prawie czarne oczy. Podwinęłam nogi łapiąc się za kostki.

– Nie bój się mnie, nie zrobię ci krzywdy. Skąd masz te fiolki? I co to jest?

– To zioła, na uspokojenie, muszę je wypić...

Zaczęłam udawać, że coś mi się dzieje, a dziewczyna, widocznie spanikowana, podała mi fiolki. Nie mogąc się narażać na nic, roztrzaskałam je wszystkie o ziemię, ponieważ był tam jeden, który usuwa ślady poprzednich, ciecze wyparowały.

– Jak ty to...

Wtedy w drzwiach pojawił się blondyn.

– Widzę, że śpiąca królewna się obudziła. Izzy, zmiataj, muszę się jej o coś popytać.

– Nie, mogliście ją zabić tą runą...

– To samo by zrobił jad!

– Nie było pewności, że jest Nocnym Łowcą...

– Alec był prawie pewny...

– A właśnie, że nie! – Krzyknęła dziewczyna.

Z cienia wyłonił się Alec.

– Stop, ludzie stop, zachowujecie się jak dzieci. Gdyby nie była Nocnym Łowcą nie widziałaby mnie.

Słysząc ten natłok rozmów zatkałam uszy i zamknęłam oczy. Skupiłam się na czymś, a po chwili usłyszałam trzask.

Alec wyszedł z pokoju, a ten blondyn usiadł na przeciw mnie z dziwnym błyskiem w oku.

– Jestem Jace, jestem Nocnym Łowcą, jak ty.

– Co? Ja nie jestem żadnym łowcą.

Magnus mnie ostrzegał, trzeba było tam nie iść, oh.

Złapał moją dłoń, poczułam dziwne połączenie z nim. Zadrżałam.

– Jesteś łowcą, inaczej runa by cię zabiła. Powiesz mi, co robiłaś w tym kantorku?

Złapałam się za szyję i wyczułam brak naszyjnika.

Angel Where stories live. Discover now