★.15.★

1.8K 65 8
                                    

Byłam wściekła, nie widziałam nic, nie słyszałam nic. Uderzałam w worek treningowy tak, że raz prawie się urwał. Pot spływał po mnie jak deszcz. Czułam niemalże, jakbym miała zapłonąć. Dlaczego tak bardzo nagle się przejmują? Zamknęłam oczy, a i tak widziałam mój cel. Wtedy przez oczy przeszła mi sytuacja z dzisiaj, to jak zielonowłosa całuje mnie w policzek. Nadal zła uderzyłam powtórnie w worek, zaczęłam okładać go nawet kijem, a kiedy ten się złamał, zaczęłam kopać w worek.

Alec pov

Wściekła biła worek. Henryk próbował do niej podejść, jednak jej ruchy mu to utrudniały, końcu dostał z buta w twarz i odsunął się. Jace próbował to samo, ale z przodu więc i on dostał z trampka, tyle że w piszczel.

- Ona we wściekłości jest jak terminator.

- Albo nie umiecie do niej podejść — syknąłem i dalej obserwowałem, jak obija biedny worek.

- To może ty spróbujesz — powiedziała Izzy. Zdjąłem kurtkę i wszedłem do sali.

- Może poćwiczysz z kimś, kto się obroni?

Lilia pov

Usłyszałam głos. Był jak przez mgłę, jednak obróciłam się i zamachnęłam. To był Alec. Pojawił się w moim okręgu rzeczy do obijania. Uchylił się od ciosu i próbował do mnie podejść. Ponownie zaatakowałam, a ten znów się uchylił. Jednak za trzecim razem złapał za mój nadgarstek i obrócił mną, jakby tańczył. Kiedy moja orientacja została zaburzona, objął mnie i przytulił.

- Już spokój, Lilia, martwiliśmy się tylko, wiemy, że bez problemu zabijasz demony, ale wolimy mieć cię na oku, Kitty.

Próbowałam się wyszarpać, jednak Alec za mocno mnie trzymał. Wzrok powoli wracał do normalności, znów widziałam inne rzeczy. Serce zaczęło zwalniać, a chłopak poluźnił uścisk i to był błąd. Chwyciłam jego ramię i przerzuciłam nad sobą, kiedy leżał, docisnęłam go trampkiem do ziemi.

- Już ci lepiej? Wyżyłaś się?

- Nigdy więcej nie waż się mnie tknąć, inaczej twój krzywy ryj wyląduje w innym wymiarze.

Odsunęłam się od niego i wyszłam. Ominęłam wszystkich i po schodach wbiegłam na piętro, gdzie był mój pokój. Wzięłam notes i poszłam do biblioteki. Nie było tam nikogo. Weszłam na moją półkę i znów zaczęłam główkować, jak to otworzyć.

Mój telefon zaczął brzęczeć.

*Aurora.B*

Westchnęłam i odebrałam telefon.

- Drink?

- Jestem zajęta, wybacz.

Rozłączyłam się i jęknęłam.

- Dlaczego nie mogę żyć nieświadomie, z wilkołakami, pracując za ladą? Byłoby prościej. Wszystko jest tak bardzo popieprzone. W tym zeszycie ma być kielich, ale nie mogę go otworzyć, a nawet jak to zrobię, to jak go wyciągnę? Runą? Stworze sobie runę? A może stworze sobie nowy kielich?

Mówiłam do siebie. Gdyby Gabriel mógłby mi pomóc, w końcu to mój ojciec...

Wtedy przypomniałam sobie runę otwarcia. Wzięłam moja Stellę i zaczęłam wypalać znak, który zaczął znikać.

- Co jest na anioła...?

Próbowałam jeszcze parę razy, ale za każdym razem nie skończyłam rysować, a znak znikał.

Zamknęłam oczy i położyłam się, przykładając zeszyt do czoła.

- Co jest ze mną nie tak...?

Wtedy poczułam czyjąś obecność.

- Kimkolwiek jesteś, odejdź.

- Nad czym tak ostro myślisz?

Usłyszałam głos mojego nieświadomego kuzyna.

- Chcę otworzyć ten zasrany zeszyt, ale ile bym nie myślała i skupiała się, nie chce się otworzyć.

Podniosłam głowę i zobaczyłam, że leży naprzeciw mnie.

- Więc może się nie skupiaj i myśl o czymś przyjemnym? Próbowałaś runy otwarcia?

- Próbowałam wszystkiego...

- Może coś cię blokuje?

- Może jednak nie? Już raz otworzyłam go, Jace.

- Nowe sytuację nakładają na ciebie stres, prawdopodobnie mogłaś sama się zablokować.

- To możliwe?

- Musisz znaleźć punkt ukojenia. Ja byłem wychowywany w dość specyficzny sposób. Byłem trenowany i trenowany, kazano mi się wyzbyć uczuć, a mottem było „kochać to niszczyć, a być kochanym to być zniszczonym", tak więc moim ukojeniem i normalnością jest walka, znajdź swoją i myśl o niej.

Przytulił mnie i zeskoczył.

Uśmiechnęłam się i zaczęłam myśleć o kimś, przy kim czułam motylki w brzuchu. Położyłam rękę na zeszycie i zaczęłam myśleć o zielonookiej. Źle się czułam z tym, jak ją potraktowałam, ale trudno.

Zeszyt rozbłysł na niebiesko i usłyszałam pstryk. Wniebowzięta podskoczyłam do góry, uderzając się w głowę.

- Auć — jęknęłam i się położyłam. Otworzyłam dziennik, z którego wypadła złota karta. Obróciłam ją i wtedy wszystko wokoło stało się czarne...

Angel Onde as histórias ganham vida. Descobre agora