Z wielkim uśmiechem zjechałam po ramie schodów. Dziś wielki dzień! Zaćmienie księżyca i moje urodziny.
Bosa przebiegłam po dywanie z XIV wieku i wbiegłam do salonu robiąc przewrót. Usiadłam na sofie obok ojca, zaczęłam wystukiwać jakiś rytm na udach, a gdy przestałam podskoczyłam i spojrzałam na ojca czytającego książkę.
– Witaj ojcze.
– Witaj groszku, jak samopoczucie?
– Doskonałe, chce mi się tańczyć, śpiewać i pływać!
– O pływaniu zapomnij. Ostatnim razem, jak urządziłaś mi basen w salonie, musiałem suszyć moje księgi.
Przekręciłam głowę i położyłam się na kolanach ojca.
– To dzisiaj będę musiała iść do wilków?
– Tak, dokładnie tak. Miałem cię strzec przez sto dziewięćdziesiąt jeden pełni, gdy się urodziłaś było zaćmienie, a teraz jest kolejne. Jako nimfa musisz się usamodzielnić.
– Dlaczego nie mogę z tobą zostać, masz mnie dość?
Odłożył natychmiast księgę i spojrzał na mnie.
– Nie mam cię dość, Lilio. Zwyczajnie jako nimfa jesteś już dorosła, niekoniecznie według prawa ludzi, ale nimfy są "pełnoletnie" od swojego szesnastego roku życia. A ja obiecałem twojej matce, że później się usamodzielnisz, a u wilków będziesz mieć pracę i dom. Własny dom. Przy okazji będę pewny, że z dala od zła, więc puszczam cię wolno. Mimo że najchętniej zamknąłbym cię w pokoju i parzył na mój uroczy skarb!
– Tato, czekałam na to pytanie całe pięć lat. Czy ja jestem całkowicie nimfą?
Oczy taty stały się kocie. On coś wiedział, a w moich dłoniach pojawiła się księga.
– Spójrz, według twojej księgi nimfy nie mają takich zdolności jak ja. Przeszukałam wszystkie, ucząc się o moim gatunku. Czym jestem?
– Biszkopciku, ja nie mogę tego stwierdzić, nie wiem kim był twój ojciec, nie wiem dlaczego masz inne zdolności. Szukałem do czego są podobne, jednak obejmują większość ras. Nie wiadomo co i skąd masz dziwne moce, nie wiem co ci powiedzieć. A teraz zmykaj pakować torby, przejdziemy się do kawiarni i biblioteki, kupimy ci coś ładnego, zabiorę cię do mojego klubu, a na końcu pożegnamy się i odejdziesz. Oczywiście będziesz mogła tutaj przychodzić, ale musisz mieszkać gdzieś indziej...
– Dobrze, umm, zrobisz śniadanie?
– Oczywiście! Zmykaj mała.
Magnus poszedł do kuchni, a ja znów pobiegłam na górę i ubrałam się w coś czarnego. Z pstryknięciem palców spakowałam wszystkie moje pierdoły, a wtedy jak znikąd pojawił się Magnus.
– A co ja mówiłem o magii? Miałaś używać jej tylko w zagrożeniu!
– Ale to było zagrożenie!
Magnus przewrócił oczami i złapał moją dłoń, po czym ruszył na dół.
– Ostatni dzień dla córki i ojca?
– Tak!
Wesoła ścisnęłam jego dłoń i weszłam do kuchni. Na stole czekały moje ulubione naleśniki z syropem klonowym. Oraz...
– Bekon!
Jak dzikie zwierzę rzuciłam się na posiłek.
Patrzyłam na uśmiech mojego ojca, który jak zawsze jest cały w brokacie.
Przeżuwając śniadanie przytuliłam Magnusa, a ten mnie pogłaskał.
– Lili? Jeśli spotkasz kiedykolwiek Nocnych Łowców, nie mów im swojego nazwiska. Najlepiej nic nie mów, tylko uciekaj.
YOU ARE READING
Angel
Fanfiction"(...)a dziewczyna ze znakiem gwiazdy zakończy wojnę między podziemiem, a niebem" 1/3 trylogia