12. Charmingly.

4.6K 397 94
                                    

Po moim zapewnieniu o dotrzymaniu tajemnicy Jungkook wrócił do domu. Domyślam się, że mógł czuć się obnażony, dlatego nie chciał zostać na noc mimo, że mu to zaproponowałem. Chłopak nie chodził na zajęcia do końca tygodnia, oczywiście za zgodą staffu. W tym czasie zaczęliśmy przygotowywać nowe choreografie, ale każdy dobrze wiedział, że Jungkook wszystko szybko nadrobi. Si-hyung utrzymywał historyjkę o chorobie, a ja przytakiwałem, bo co miałem robić?

Nadeszła sobota, po której znowu mieliśmy wolną niedzielę. Hyung nas ostatnio rozpieszczał. Dodatkowo wyraził zgodę żebyśmy wszyscy razem poszli do klubu w ramach nagrody za ostatnie osiągnięcia, których było wiele, no i za ten nieświętowany debiut.

Byłem naprawdę podekscytowany na ten wieczór. Nigdy nie miałem okazji iść do klubu, ale w filmach to zawsze wyglądało super. Dodatkowo Kook też miał być, a ja nie widziałem go kilka dni i mimo że pisaliśmy to chciałem zobaczyć jak się czuje i jak goją się jego rany. Wszyscy po za Kookiem spotkaliśmy się pod wejściem do naszego studia, gdzie zaraz podjechała limuzyna. Zdziwiony zmarszczyłem brwi do Tae i Sugi, z którymi właśnie stałem.

- Zapraszam na moje urodziny! - krzyknął hyung z auta i nagle stało się jasne dlaczego w ogóle dostaliśmy zezwolenie na wyjście.

Wpakowaliśmy się do limuzyny i zaśpiewaliśmy Si-hyungowi sto lat. Chłopak od razu polał nam alkoholu i już w pojeździe zaczęliśmy imprezę.

- Gdzie właściwie jest Jungkook? - zapytałem solenizanta, bo z tego co młodszy mówił miał tu być.

- Mówił, że spotkamy się już w klubie. - odpowiedział, a ja się ucieszyłem, bo bez niego pewnie bym się zanudził odkąd Tae i Suga są parą i siedzą głównie we dwójkę. To nie tak, że nie lubiłem reszty chłopaków, jednak po prostu nie spędzałem z nimi tyle czasu co z Tae i Kookiem więc nie znałem ich też tak dobrze. Dojechaliśmy do klubu za jakieś dwadzieścia minut. Si-hyung wprowadził nas do środka bez kolejki i bez sprawdzania dowodów. Od razu udaliśmy się do baru gdzie siedział Jungkook. Uśmiechnąłem się na jego widok. Wyglądał już naprawdę dobrze. Domyślam się, że to makijaż zakrył jego sine oko, ale rozcięta warga nie była już napuchnięta.

- O Si-hyung wszystkiego najlepszego! Poznaj Jiyoo, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że ją wziąłem? - dopiero gdy wspomniał o niej to zwróciłem uwagę, że nie siedzi sam. Objął w pasie malutką dziewczynę za sobą i przesunął tak, żeby stała przed nim. Blondynka pomachała naszemu hyungowi.

- Przepraszam jeśli przeszkadzam, ale Jungkookie oppa powtarzał, że to nie będzie problem. - powiedziała słodkim głosem przytulając się teraz do ramienia Kooka i cholera, już zaczynała mnie denerwować.

- Nie ma sprawy! Lepiej napijmy się wódki zamiast tak stać. Ja stawiam! - oznajmił lekko już pijany.

Kook spojrzał na mnie i się uśmiechnął, ale ja tylko odwróciłem głowę i przeszedłem tak, żeby stać jak najdalej od niego. Mógł powiedzieć, że z kimś kręci. Teraz czuję się jak debil. No świetnie. Wypiłem postawione przede mną szoty, złapałem JHope'a za rękę i pociągnąłem na parkiet. Chłopak lekko zdziwił się moim zachowaniem szczególnie, że nie spędzaliśmy zbyt dużo czasu wcześniej razem, ale nie protestował. Po kilku piosenkach zobaczyłem w pobliżu Kooka z Jiyoo, który zerkał w naszą stronę. Kiedy "Gasolina" się skończyła, Jungkook powiedział coś dziewczynie i zaczął iść w naszą stronę. Szybko pociągnąłem Hobiego z powrotem do baru, żeby uciec przed chłopakiem. Może to niezbyt genialny pomysł, ale po prostu w jakiś sposób czułem się zraniony, szczególnie po tym jak ostatnio wydawało mi się, że się zbliżamy. Metoda uciekania od problemu zamiast rozwiązania może nie jest za dobra, ale na pewno jest łatwiejsza. Wypiliśmy kilka szotów z Hobim, kiedy nagle Kook wyłonił się zza mojego towarzysza.

Dance? Yes. Love? Next. ~Jikook/Kookmin~Där berättelser lever. Upptäck nu