Rozdział 19

869 88 30
                                    

- Pacifica! Nie zapomnij zabrać mojego ulubionego swetra! - krzyczała Mabel w stronę schodów.
- Którego? - odpowiedział jej głos z piętra.
- Ten popielaty z brzegami w lawendowym odcieniu!
Po krótkiej chwili szmerów blondynka pojawiła się przy schodach, przewieszają przez balustradę szary wełniany sweter.
- Mówiłam ci! Popielato-lawendowy, a nie platynowo-wrzosowy!
- To szare i to szare. Jak ci nie pasuje to tu chodź i sama to znajdź! - odpowiedziała zdenerwowana dziewczyna, która przerabiała już ten sam problem z pięcioma innymi ciuchami Mabel.

Przyglądałem się tej rozmowie z kanapy, na której siedziałem z Billem oglądając seriale. Właściwie to tylko Bill oglądał. Ostatnio bardzo się wkręcił w te tureckie telenowele, które są tak zachwalane przez samotne staruszki. Niestety dzisiaj stwierdził, że i ja powinienem spróbować. Jako, że wcześniej odmówiłem przeczytania jego ulubionych książek (do których swoją drogą zaczął pisać fanfiction), to poczułem się w obowiązku jakoś zrekompensować mu stratę w postaci nie stworzenia ze mną duetu pisarskiego. Przynajmniej tak sobie to tłumaczyłem. Może chciałem to z nim obejrzeć, żeby sprawić mu przyjemność. Chyba tak się robi w związku, no nie? Chociaż jego przyjemność była wątpliwa z powodu mojego nieprzykładania uwagi do ekranu. Wyrażał to częstym dźganiem mnie w bok i co chwilowym przyciąganiu mojej głowy do siebie w celu skierowania mojego wzroku we właściwym kierunku.
- Dip mógłbyś zacząć uważać? Za chwilę Dolunay dowie się czy Ayaz wybierze ją, czy jej zaginioną przyszywaną młodszą siostrę cioteczną Bilun, która to zabiła jego dziadka od strony matki, Eymena - spytał Bill, lecz jego słowa wypadały mu z ust z taką szybkością, że ledwo co zrozumiałem treść pytania.
- Tak, tak już - odpowiedziałem i zwróciłem głowę na telewizor.
Po chwili ciszy znowu usłyszeliśmy krzyki obu dziewczyn, choć tym razem oba głosy dobiegały z góry.
- Możecie mi powiedzieć o co wam chodzi i czemu robicie taki hałas? - spytał zrezygnowany blondyn rezygnując z oglądania „Fal gorącego uczucia".

Rozległ się dźwięk kilku kroków i szurania, a potem spadania ze schodów i lądowania na twardej powierzchni. Moja gapowata siostra, jak to przystało na takich ludzi jak ona, po upadku z pierwszego piętra nie odniosła żadnych obrażeń i najzwyczajniej w świecie wstała, by zaciągnąć bagaż do przedpokoju.

- Dzisiaj wyjeżdżamy, bo lada dzień kończą nam się ferie. I przypominam wam, że obiecaliście nas zawieźć do Nowego Yorku.
- Że co?! - spytaliśmy jednocześnie.
- Nie pamiętacie? Przyszłam pod wasze drzwi wieczorem i pytałam czy nas zawieziecie, ale widocznie byliście zbyt zajęci obściskiwaniem się, żeby mi odpowiedzieć, więc uznałam milczenie za „tak".
- My się nie obściskiwaliśmy - odpowiedziałem speszony i już czułem ogień na moich policzkach.
- Jesteś pewien, że nie? - zapytał Bill przybliżając swoją twarz do mojej twarzy tak, że stykaliśmy się czołami.

Po raz drugi od kiedy znam tego przystojnego chłopaka miałem okazję zagłębić się w jego oczy. A tak właściwie oko, bo drugie tak jak kilka miesięcy temu przykryte było złotymi włosami. Dalej ten sam odcień niebieskiego, który było mi okazje poznać podczas pamiętnego zachodu słońca nad jeziorem. Niestety nagła chęć analizy twarzy mojego partnera doprowadziła mnie do zapomnienia języka w gębie i sprawienia wrażenia, że zastanawiam się nad tym czy na pewno pare nocy wcześniej nie macałem się z moim chłopakiem.

- Nigdzie was nie wieziemy - zmieniłem temat - A zresztą nie mamy nawet auta.
- Ale stary McGucket ma kamper - odpowiedziała Mabel.
- To on jeszcze żyje? - spytała Pacyfica, która zeszła z kolejną walizką.
- Skoro masz prawo jazdy i auto, to do czego ci twój mądry brat?
- Do tego, że mi zabrali prawko, a bez niego nie mogę jeździć samochodem - odpowiedziała Mabel dumna ze swojej wygranej w tej kłótni, chociaż moim zdaniem wyglądało to bardziej tak jakby puszyła się tym, że wywołała karambol i doprowadziła do pięciogodzinnego zatrzymania ruchu.

Bez Tytułu ~ Billdip ~Where stories live. Discover now