Rozdział 9

1.2K 122 5
                                    

Po powrocie ze sklepu próbowałem udawać wkurzonego na Billa. Choć przychodziło mi to z niemałym trudem, poskutkowało upragnionymi przeprosinami. Mimo, że moja gra aktorska woła o pomstę do nieba w ramach rekompensaty mój współlokator postanowił upiec mi ciasteczka. Nie było jednak tak kolorowo, ponieważ musiałem pomagać w ich pieczeniu.
-Proszę podaj mi 6 jajek, mąkę i cukier - powiedział wpatrując się ze skupieniem w książkę kucharską.
-Nawet nie umiem wstać, a ty oczekujesz, że przyniosę ci te wszystkie rzeczy z przedpokoju.
-Mogłeś nie zostawiać tam siatki z zakupami - odpowiedział idąc po zakupy.
Blondyn przyniósł torbę i wyjął wszystkie potrzebne składniki.
-Skoro nie umiesz chodzić, to przesuń sobie stołek do blatu, zmieszaj to i rozgnieć, a ja nastawię piekarnik - zarządził.
Z lekkimi trudnościami udało mi się odsunąć stołek. Zabrałem się do pracy. Wysypałem mąkę, dolałem żółtka, nałożyłem masło, a to wszystko posypałem cukrem. O ile to było w miarę łatwe, to z rozgniataniem nie było już tak kolorowo. Moje starania zauważył Bill, który postanowił mi pomóc.
-Oj Pine Tree, Pine Tree, chyba muszę cię nauczyć gotować - powiedział podchodząc do mnie od tyłu.
Po chwili swoje dłonie położył na moich i zaczął kierować moimi ruchami.
-Zobacz, musisz najpierw zgarnąć wszystko do środka i zacząć gnieść - mówił wykonując opisywane ruchy - Staraj się żeby składniki nie uciekały poza obszar pracy.
Stał tak nade mną i trzymał mnie za ręce, aż udało nam się rozgnieść całe ciasto. Teraz masę trzeba było rozwałkować, wiec sięgnąłem po wałek. Już sam chciałem zabierać się do roboty, gdy znów poczułem jego zimne dłonie położone na moich.
-Z tym dam sobie już radę - powiedziałem.
-Wolałbym mieć pewność, że wszystko pójdzie po naszej myśli. Przecież przeprosinowy prezent nie może być zrobiony byle jak.
W tej samej pozycji rozwałkowaliśmy ciasto i wycięliśmy je okrągłymi foremkami. Później Bill włożył je do piekarnika, a po wyjęciu przyozdobił. Na każdym ciasteczku była jedna litera, a po ułożeniu głosiły one napis „ PRZEPRASZAM SOSENKO". Darowałem sobie komentarze na temat mojego przezwiska, wybaczyłem mu i zasiedliśmy do jedzenia.

•••

Następne dni mijały zarazem szybko i spokojnie. Ja całymi dniami siedziałem na fotelu Wujka Stanka i oglądałem telewizję, Bill natomiast oporządzał dom, gotował i zarabiał pieniądze.
-Bill mam prośbę - powiedziałem pewnego dnia.
-Słucham cię - odpowiedział, na chwile przerywając czytanie książki, którą z resztą już kończył.
-Jak będziesz wracał z pracy mógłbyś kupić prezenty dla moich przyjaciół? Poszedłbym sam, ale jak widzisz ciągle pada śnieg i raczej nie zanosi się na to żeby przestał.
-Nie ma sprawy. Tylko powiedz czego mam szukać.
-No to tak... Dla Mabel, może jakąś biżuterię, Wendy pewnie potrzebna byłaby nowa siekiera, a dla Soosa jakiś gadżet. Pewnie przyjedzie też Pacifica, a dla niej dobry będzie pluszak. - skończyłem wymieniać - Oczywiście jak już wrócę do zdrowia i znajdę robotę to oddam ci wszystkie pieniądze, co do grosza. - dodałem gorączkowo.
-Spokojnie, nie martw się o pieniądze. - powiedział z uśmiechem.
-Przepraszam, że proszę cię o tak dużo. Pewnie wolałbyś spędzić ten czas na szukaniu prezentów dla swojej rodziny, a nie dla ludzi, których nawet nie znasz.
-Nie zadręczaj się tym. Cieszę się, że mogę ci pomóc. - powiedział i wyszedł z domu.
Gdy tylko zobaczyłem ze znika z mojego pola widzenia, porwałem ze stolika telefon i wykręciłem numer Mabel.
-Halo
-Hej Mabel, możesz coś dla mnie zrobić?
-Jasne, a co jest?
-Jak będziesz wracać z uniwerku to mogłabyś kupić trzecią część serii „Potworna Miłość"?

___________________________

Konnichiwa
No to mamy dziewiąty rozdział. Miał zawierać jeszcze fabułę z dziesiątego, ale jakoś tak się udało, że i tak zawiera przyzwoitą ilość słów (oczywiście trzeba ją jeszcze nabić w posłowiu). Czujecie ten Bożonarodzeniowy nastrój? Ja też nie. Może dlatego, że ominęło nas już święto wielkiej nocy, ale to szczegół.
Dzisiejszy problem:
Na dworze ciepło, więc jest pełno ludzi, a ja nie lubię obcych i nie chcę wyjść z psem.
Wiem, fascynujące.
To tyle na dziś
Sayonara

Ps.1
Dzięki za 500 wyświetleń

1 Dzięki za 500 wyświetleń

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Ps.2
Przepraszam za te media, ale nie było nic pasującego do rozdziału, więc musicie oglądać moją sztukę.

Bez Tytułu ~ Billdip ~Where stories live. Discover now