Rozdział 10

1.2K 110 14
                                    

- Pine Tree... Sosenkooo... Dipper!
Dopiero po wykrzyczeniu ostatniego słowa udało mi się obudzić. Tym, który tak natarczywie próbował przerwać mój sen był nie kto inny, jak Bill. Nie byłoby to nic specjalnego gdyby nie leżał koło mnie, podpierając głowę ręką i na dodatek będąc w piżamie, która składała się z bokserek w trójkąty.
-Bill, dlaczego leżysz ze mną pod jedną pościelą? - spytałem.
-No jak to? Nie pamiętasz? - spytał ze zdziwieniem -No tak, wczoraj trochę wypiłeś, więc mogłeś zapomnieć o tym co się działo. A wielka szkoda, bo działo się dużo - zakończył z uśmiechem i zeskoczył z łóżka.
W tym momencie nie umiałem już określić co z jego wypowiedzi jest prawdą, a co nie. A może wszystko to się stało? Musiałem wyglądać komicznie z wyrazem intensywnego skupienia na mojej, jeszcze śpiącej twarzy, ponieważ Bill zaczął się ze mnie śmiać. Ja w przypływie irytacji cisnąłem w niego poduszką. Był to duży błąd, ponieważ po tym rozpoczęła się długa wojna na poduchy. Po godzinie nasza sypialnia była przepełniona pierzem, które powypadało ze wszystkich poduszek i kołder jakie były w pokoju. My spoceni i roześmiani skończyliśmy bitwę leżąc na podłodze.
- Ej, a tak w ogóle to czemu mnie obudziłeś?
- Chciałem cię poinformować, że dzisiaj ma przyjechać twoja siostra i dziewczyna, a nasz dom wyglada jakby przeszły przez niego wszystkie plagi egipskie. -powiedział -A teraz jeszcze tornado -dodał rozglądając się po pomieszczeniu.
W tym momencie zerwaliśmy się na nogi i zaczęliśmy gorączkowo wciskać pierze do poszewek.
                               •••
Ogarnięcie naszego pokoju poszło nam dosyć sprawnie. Może byłoby jeszcze szybciej, gdybym nie miał alergii na pierze. Przez to jedynym zajęciem, które ochraniało mnie przed intensywnym atakiem kichania było zaszywanie poduszek. Nie jest to może jakaś wymagająca czynność, ale jej poziom trudności wzrasta, kiedy trzeba porządnie zaszyć materiał leżący jakieś pół metra od twarzy. Bowiem dopiero przy takiej odległości moje uczulenie nie dawało po sobie znać. Mój kolega jednak będąc wielce rozbawiony tym jakie dźwięki wydaję podczas kichania, co chwilę specjalnie obrzucał mnie kilkoma piórkami, tłumacząc się, że „Przypadkiem wypadły mi z ręki" i ledwo powstrzymując śmiech patrzył na mój pełen niemocy wzrok. Następnym co musieliśmy zrobić były przedświąteczne porządki. Z racji tego, że dalej miałem na sobie gips i pożytku ze mnie prawie w ogóle w tym stanie nie było, blondyn posadził mnie na jakiejś starej deskorolce i nakazał myć wcześniej przez niego zamiecione podłogi. W tym czasie on uporczywie starał się przywrócić biel wannie i umywalce w łazience. I tak oto obrobiłem cały parter jadąc na desce i ciągnąc za sobą mokrą szmatkę. Potem zostało tylko ścieranie kurzy i mycie okien. Z tym nie dałbym już sobie rady. Usiadłem więc na fotelu i zacząłem pakować prezenty kupione kilka dni wcześniej przez Billa. Zacząłem od prezentu dla Mabel. Były to posrebrzane kolczyki w kształcie spadających gwiazdek. Do tego dołączony był jeszcze naszyjnik z wisiorkiem w tym samym kształcie. Nie zastanawiałem się długo nad papierem, i po prostu zapakowałem biżuterię w ten najbardziej kolorowy i przepełniony uroczymi i dziwnymi obrazkami. Kolejny podarunek był przeznaczony dla Wendy. Tak jak prosiłem Bill kupił jej ładną, mocną siekierę, która została przeze mnie opakowana w kraciastą folię. Podarunkiem dla Soos'a było coś o nieokreślonym zastosowaniu. Wyglądało to trochę jak chlebak, ale miało przełącznik, dzięki któremu wieko odskakiwało, ale za chwilę znowu się zamykało. Włożyłem urządzenie do pudełka i odstawiłem pakunek na bok. Ostatnią rzeczą do przygotowania był pluszak wyglądający jak lama, dla Pacifiki. Na tułowiu łamy zawiązałem fioletową wstążką kokardę i ją także odstawiłem na bok. Już chciałem zanieść wszystkie rzeczy w wyznaczone miejsce kiedy uświadomiłem sobie jedno. Nie mamy choinki.
- Bill! -krzyknąłem.
Blondyn przybiegł do salonu ubrany w fartuch kucharski i z chustką na głowie, trzymający płyn do mebli w jednej ręce i ściereczkę do kurzu w drugiej.
- Co się dzieje? -spytał .
- Choinka. Nie mamy choinki.
- A ja już się bałem, że znowu coś sobie zrobiłeś. No dobra, pójdę po tą choinkę.
Bill ubrał kurtkę i buty. Chciał wyjść, nie mógł jednak otworzyć drzwi.
- Dipper, gdzie są klucze? -spytał.
Bez słowa pokuśtykałem do parapetu, gdzie owe klucze leżały. Odruchowo spojrzałem na okno, żeby sprawdzić poziom zaśnieżenia. Niestety nie zobaczyłem nic oprócz wielkiej ściany śniegu.
- Raczej nie kupisz tej choinki. -powiedziałem.
Bill podszedł do mnie, by sprawdzić o co chodzi.
- Zasypało nas. -stwierdził - Czyli nikt tu nie wejdzie. A co jakbym tak uwięził cię w piwnicy? Nikt by ci nie pomógł, bo nikt nie dałby rady tu wejść.
Zaśmiał się widząc przerażenie malująca się na mojej twarzy. Poczułem ulgę, że to tylko żarty, ale... Czy mógłby coś takiego zrobić? W sumie jakby chciał to uwięziłby mnie już dawno. Tyle, że po co?
- Masz jakiś plan na to drzewko? -przerwał moje rozmyślania.
- Coś mi się kojarzy, że Wujek Stanek kiedyś ukradł jakąś sztuczną choinkę. Chyba jest w składziku.
Niebieskooki poszedł poszukać choinki. Wrócił po piętnastu minutach z czymś co bardziej wyglądało jak szczotka kominiarska, niż jak jakakolwiek roślina. Było to wysokości szafy na ubrania. Igiełki na choince były rozmieszczone bardzo rzadko, na jakichś dziesięciu gałęziach, które swoją strukturą i obwodem przypominały słomki do napojów. Do tego cały iglak był niebieski, a po naciśnięciu wielkiego czerwonego przycisku grał świąteczną melodyjkę.
- Są tam chociaż jakieś ozdoby? Moglibyśmy czymś zakryć to paskudztwo.
- Nie ma. Ale mam pomysł jak je zrobić.
Bill postawił drzewo obok telewizora. Ruszył do kuchni, a po chwili wrócił z paczką Doritos'ów, nożyczkami i nicią.
- Zobacz -powiedział otwierając paczkę- najpierw wyjmujesz jednego z opakowania, obwijasz go nitką, ucinasz, a potem wiążesz na kokardkę i wieszasz na choinkę. - zakończył dumnie trzymając trójkątną ozdobę.
Uważałem, że to jedna z głupszych rzeczy jakie w życiu widziałem, ale że czas nas gonił i nie mieliśmy nic lepszego, zacząłem robić te dziwne bombki. Nad wszystkim siedzieliśmy do wieczora. Nie tylko dlatego, że czipsy często się łamały lub, któryś z nas czasem zjadał swój gotowy twór, ale potrzebowaliśmy też dużej ilości zawieszek, żeby zakryć nasz cały niebieski, wypłowiały krzak.
- Hej, a o której miała przyjechać twoja siostra? -spytał Bill z ustami pełnymi resztkami z paczki.
- Właśnie! Miałem do niej zadzwonić. - odpowiedziałem wyciągając z kieszeni telefon.
Wybrałem numer Mabel, ale niemal od razu po przyciśnięciu telefonu do ucha odezwała się sekretarka. Widocznie miała wyłączony telefon.
- Nie da rady się dodzwonić - powiedziałem.
- No trudno. - odpowiedział blondyn - Nie mamy dzisiaj już nic do roboty, więc siadaj na fotel i włącz telewizję, a ja przyniosę coś do picia.
Sięgnąłem po pilota i włączyłem telewizor. Akurat leciały „Listy do M". Postanowiłem nie przełączać i poczekać na Billa. Ten szybko wrócił z dwoma kubkami kakaa i kocem.
- Wstawaj -powiedział - Obok siebie się nie zmieścimy.
Wstałem, a Bill usiadł po jednej stronie fotela, a nogi przełożył przez podłokietnik. Zrobiłem to samo siadając po drugiej stronie i przykrywając nas kocem. Ze skupieniem oglądaliśmy film pijąc kakao. W końcu jednak musieliśmy poszukać czegoś innego do oglądania. Przełączałem programy, aż natrafiłem na kolędy. Jakaś kobieta zaczęła śpiewać „Cicha noc". Bill włączył się do piosenki. Jego głos o wiele bardziej pasował do melodii, ale także wspaniałe komponował się z głosem pani z telewizji. Słysząc jego spokojny głos wpasowany w muzykę głowa zaczęła mi opadać. Położyłem ją na ramieniu Billa i już miałem zasnąć, gdy drzwi wejściowe z hukiem uderzyły o ścianę.

___________________________
Hejka
Jestem z siebie zadowolona. Dużo słów. Dziś nie wiem co mam pisać, więc dam wam trzy fajne rzeczy.
1.

2

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

2.

3

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

3.

Mogę jeszcze dodać, że kupiłam sobie buty

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Mogę jeszcze dodać, że kupiłam sobie buty.
To tyle
Do zobaczenia

Bez Tytułu ~ Billdip ~Where stories live. Discover now