XX

512 64 46
                                    

35 lat później

Hey angel
Do you know the reasons why
We look up to the sky?
Hey angel
Do you look at us and laugh
When we hold on to the past?
Hey angel

Ośmioletni chłopiec wraz z czteroletnią dziewczynką siedzieli na podłodze wpatrując się w duży telewizor wiszący na ścianie. Oboje czuli się, jakby zostali przeniesieni w czasie i pomimo, że dziewczynka nie za dużo rozumiała z tego wszystkiego, to uważnie oglądała i podziwiała wygląd swojej babci w młodości.

Oh I wish I could be more like you
Do you wish you could be more like me?
Oh I wish I could be more like you
Do you wish you could be more like me?

Charlie, bo tak miał na imię starszy chłopiec, kiedy zobaczył na ekranie niższą dziewczynę, która zdawała się płakać ze szczęścia, uśmiechnął się szeroko, odwracając na chwilę wzrok, aby zerknąć na starszą kobietę, która siedziała za nim. Przez jego głowę przepłynęła myśl, że babcia nic się nie zmieniła, no może zmarszczki w kącikach oczu i ust są trochę większe, ale jej niebieskie oczy są dalej takie same, uśmiech radosny, a włosy nadal brązowe i krótko ścięte. I co najważniejsze, nadal patrzy na babcię Harriet z tym samym błyskiem w oczach. Charlie pomyślał, że właśnie tak wygląda prawdziwa miłość.

Hey angel
Tell me, do you ever try
To come to the other side?
Hey angel
Tell me, do you ever cry
When we waste away our lives?

Chłopiec wrócił wzrokiem do telewizora, lecz nie na długo, ponieważ kątem oka zauważył, że jego siostra jest naprawdę rozmarzona i to pewnie z powodu filmiku, na którym babcia Harriet śpiewa piosenkę specjalnie dla babci Louise na jednym ze swoich pamiętnych koncertów. Tak, babcia Harriet miała duży talent i kiedy była młodsza, to koncertowała i śpiewała dużo piosenek dla swojej ukochanej. Mała Gwen była zafascynowana, ponieważ jej małym marzeniem odkąd zaczęła mówić, było występowanie przed publicznością i bycie jak jej babcia.

- Te włosy...– westchnęła dziewczynka, nie mogąc oderwać wzroku od ekranu. Charlie usłyszał cichy chichot, dlatego odwrócił głowę w bok, zauważając swojego tatę, który był mocno wzruszony miłością swojej małej córeczki do jego mamy. I chłopiec wiedział, że jego tata potajemnie wyciera łzy, aby nikt nie mógł tego zobaczyć. Jak zawsze, zgrywa twardziela, ale w środku jest miękką kluską. Tak mawiał jego drugi tatuś na swojego męża, co zawsze chłopcu wydawało się przeurocze. Przeniósł wzrok na tatę Adama, który głaskał delikatnie kciukiem dłoń swojego ukochanego. Charlie wiedział, że jego rodzice kochają się równie mocno, jak babcia Louise i babcia Harriet.

Oh I wish I could be more like you
Do you wish you could be more like me?
Oh I wish I could be more like you
Oh I wish I could me more, I could be more, I could be more

Każdy cicho się zaśmiał, kiedy babcia Harriet wykonała jeden ze swoich ruchów scenicznych, co zawsze wyglądało zabawnie, lecz mała Gwen zdawała się być w niebie. Czy ktoś nie chciałby, aby jego idolką była własna babcia? No właśnie.

Yeah I see you at the bar, at the edge of my bed
Backseat of my car, in the back of my head
I come alive when I hear your voice
It's a beautiful sound, it's a beautiful noise
I see you at the bar, at the edge of my bed
Backseat of my car, in the back of my head
I come alive when I hear your voice
It's a beautiful sound, it's a beautiful noise

Charlie znów zerknął na swoją siostrę i pomyślał, że on też kocha mocno Gwen, dlatego bez namysłu przysunął się bardziej do małej, po czym cmoknął szybko w czółko, zamykając w swoich objęciach jej drobne ciałko. Wszyscy wydali z siebie głośne „aww", lecz dziewczynce się to nie spodobało.

- Dajcie mi oglądać babcię! – krzyknęła, posyłając bratu zabójcze spojrzenie. Tak, kochał tę małą istotkę i pomyślał, że już na zawsze będzie jego młodszą siostrzyczką.

- Zdecydowanie ma coś z ciebie. – mruknął Adam, zwracając się do swojego małżonka. Nash pokręcił lekko głową, śmiejąc się cicho.

- Myślę, że temperament ma po swojej prababci Anne. – Harriet słysząc to, przytaknęła w pełni zgadzając się ze swoim synem. Po chwili do salonu weszła Louise, klnąc cicho pod nosem. Charlie był lekko zdziwiony, ponieważ nie zauważył jej nieobecności, lecz wzruszył lekko ramionami, uważnie przyglądając się całej sytuacji. Kobieta trzymała w dłoniach tacę, na której leżały przypalone ciasteczka.

- Nawet to się nie zmieniło. Zawsze byłaś fatalną kucharką, mamo. – powiedział Nash, nie mogąc powstrzymać małego uśmieszku.

- Trochę szacunku do matki, młody człowieku. – upomniała syna Harriet, podchodząc do swojej ukochanej. Cmoknęła ją szybko w czoło, odbierając od niej tacę. - Ja się tym zajmę. – powiedziała, po chwili znikając w kuchni.

~

- Czyli prababcia Anne była super bohaterką i uratowała babcie Louise, która zakochała się w babci Harriet od prababci Jay? – dziewczynka zmarszczyła swoje brwi, nie bardzo rozumiejąc, dlaczego prababci Jay miałoby się nie podobać to, że babcia Louise była szczęśliwa. Charlie wywrócił tylko oczami na pytanie swojej siostry, posyłając jej znudzone i zirytowane spojrzenie.

- Tak, tak jakby. – przytaknęła z słabym uśmiechem Louise, podając dziewczynce kolejne ciasteczko, które tym razem upiekła Harriet. Te były zdecydowanie mięciutkie.

- To takie piękne! – zachwyciła się Gwen, po czym zaczęła wcinać swoje ciasteczko, napychając sobie słodyczą policzki. Wyglądała jak mały chomiczek, jej oczy lśniły, a usta, wokół których była masa okruszków, wykrzywiła w dużym uśmiechu. Tak, zdecydowanie była szczęśliwa, że ma tak kochająca się rodzinę i ona równie mocno kochała swoich tatusiów oraz obie babcie. Brata trochę mniej, bo zawsze robił jej wstyd przy koleżankach, ale nie chciała, aby cokolwiek się zmieniało.

🍬🍬🍬

A więc, to koniec.

Ta, pewnie trochę za bardzo popłynęłam z pomysłem, lecz ja jestem zadowolona! Mam nadzieję, że takie zakończenie was usatysfakcjonowało, bo w końcu nikogo nie zabiłam, haha

GWIAZDKI I KOMENTARZE PROSZĘ, BO TO OSTATNI ROZDZIAŁ!
Napiszcie mi proszę co sądzicie o całość tego ff, a więcej słów ode mnie w podziękowaniach x.

All the love, J.

sweet like candy | fem!larryWhere stories live. Discover now