III

1.1K 131 50
                                    

To nie mogło trwać długo, Louise nie mogła wytrzymać, dlatego po tygodniu, kiedy tylko parę razy przelotnie widziała Harriet w szkole, weszła na facebooka, po czym wpisała imię dziewczyny w wyszukiwarkę. Nigdy nie chciała wyjść na stalkera, nie chciała zachowywać się jak większość dziewczyn z jej szkoły, które obsesyjnie śledziły każdy ruch swoich sekretnych, chociaż już nie tak bardzo, chłopaków, którzy im się podobali. Niestety, ciekawość dowiedzenie się czegoś więcej o Harriet wzięła górę. Może i później prześledziła też jej Instagram, tumblr oraz dodała na snapchacie, ale shh, nikt nie musi o tym wiedzieć, prawda? To nie była obsesja.

Harriet wcale nie była gorsza, ponieważ ona również, jednak to ukrywając, śledziła bacznie wszystkie media społecznościowe słodkiej Louise. Zielonooka miała wrażenie, że oszalała na punkcie tej małej istotki, co prawdopobnie było mocnym zauroczeniem się w jej uroczości. Tak, Styles uwielbiała słodkie dziewczyny i nikt nie mógł jej za to winić, że chciała trzymać w ramionach te drobne ciałko, które odziane było w za duże ubrania.

Kolejny tydzień nastał szybko i pierwszy raz w całym swoim życiu Louise cieszyła się na poniedziałek. Oh, zgadnij dla czego? Tak, dobrze myślisz. Wiedziała, po prostu czuła w kościach, że dziś znów uda jej się nawiązać jakiś kontakt z piękną Harriet.

Słońce tego dnia strasznie świeciło, sprawiając, że wszyscy mieli ochotę się po prosto rozpuścić, jednak Louise nie zrezygnowała z długich, czarnych oraz najciaśniejszych spodni jakie znalazła w szafie. Do tego miała ubrany biały tank top i standardowo jej ulubione, czarne vansy. Włosy pozostawiła w nieładzie, bo cóż, wszyscy mówili, że właśnie tak najlepiej wygląda. I chociaż ludzie czasami dokuczali jej, ponieważ nie ubierała się jakoś super kobieco, a do tego miała krótkie włosy, to nie przejmowała się tym.

Stawiała małe kroczki, kierując się na dziedziniec szkoły. W tłumie uczniów zauważyła swoją najlepszą przyjaciółkę, która cóż, cieszyła się największym powodzeniem w całej szkole. Nie tylko chłopcy się za nią oglądali, ale zazdrosne dziewczyny również, albo te, które chciały po prostu złożyć pocałunek na pięknych, pełnych ustach Zoe.

W swojej dłoni trzymała papierosa, którego już kończyła, jednak Louise, kiedy tylko do niej podeszła i poczuła charakterystyczny zapach nie mogła się oprzeć wrażeniu, że również chciałaby zapalić, zatrzymać dym w płucach, po czym go wypuścić i przy okazji trochę zabić tym swój organizm.

- Hej, Zee. - uśmiechnęła się słodko, po czym szybko cmoknęła swoją przyjaciółkę w policzek, uważając, aby czasami nie sparzyć się o tego nieszczęsnego papierosa. Dziewczyny zaczęły rozmawiać na mało ważne tematy i przerwały, kiedy to Louise kątem oka zauważyła Harriet, które stała dość blisko nich i rozmawiała z jakąś dziewczyną i cóż, wyglądała na zadowoloną. I później wszystko stało się naprawdę bardzo szybko, Louise działa pod impulsem, naładowana dziwnymi emocjami. Wyrwała wręcz fajkę z dłoni Zoe i cały czas patrząc się w stronę Harriet, zaciągnęła się papierosem, pozwalając, aby nikotyna dostała się do jej organizmu. I gdyby tylko wiedziała jakie przyniesie, to skutki, to nigdy by nie zabrała swojej przyjaciółce tego cholerstwa. Dziewczyna zapaliła pierwszy raz w swoim życiu, dlatego od razu zaczęła głośno kaszleć, a papieros skończył zdeptany na ziemi.

Harriet właśnie prowadziła zawziętą dyskutuje na temat przekąsek, które powinna zrobić na imprezę, którą organizuje Natalie, jednak jej uwagę zwróciła pewna szatynka, która siedziała jej w głowie od jakiegoś tygodnia. Dziewczyna bacznie obserwowała poczynania słodkiej Louise i prawie zachłysnęła się powietrzem, kiedy to zauważyła jak niska szatynka przejmuje tą okropną rzecz od drugiej dziewczyny. Uwierzcie, była tak samo zszokowana jak biedna Lou, której organizm niezbyt dobrze zareagował na nikotynę. I tak samo jak niebieskooka, Harriet zaczęła działać impulsywnie. Szybkim krokiem podeszła do tej uroczej istotki, ponieważ nie mogła zostawić tego bez chociażby komentarza albo pomocy.

- Louise? Nie wiedziałam, że palisz. - powiedziała, nawet nie zastanawiając się nad tym, jak to brzmiało, czego po chwili zaczęła żałować, ale dzięki nieśmiałemu uśmieszkowi Lou, który wkradł się na jej twarz, szybko poszło to w zapomnienie.

- Bo ja nie, uh, ja nie pale. - czuła lekkie zażenowanie, ponieważ cholera, Harriet widziała jak szatynka prawie udusiła się jednym tego wdechem, chociaż z drugiej strony cieszyła się, że jej mały „plan" wypalił i że zdobyła oczekiwaną uwagę.

- Dobrze, tak, myśle, że nie powinnaś zatruwać tym siebie. Jesteś zbyt śliczną dziewczyną, ab-aby umrzeć na raka płuc. - Okej, to wypłynęło niespodziewanie z ust Harriet i tak samo niespodziewanie cała jej twarz, jak i twarz Louise, oblała się czerwonym rumieńcem, który sięgał szyi.

- Myśle, że to miłe. Dziękuję. - Szatynka wbiła wzrok w swoje podniszczone tenisówki, delikatnie się uśmiechając. Słowa długonogiej dziewczyny zadziałały na jej serce niczym miód, którego słodycz poczuła na języku, a ciepło rozprzestrzeniło się w szybkim tempie po jej brzuszku. Nawet nie spostrzegła, kiedy Zoe oddaliła się od nich, aby nie przeszkadzać i Lou była jej naprawdę teraz za to wdzięczna.

- Tak swoją drogą, może chciałabyś przyjść za tydzień na imprezę, którą organizuje z moją przyjaciółką? Ja, uh, wydaje mi się, że powinnaś wpaść, będzie większość ludzi ze szkoły. - Skoro była okazja, aby poznać bliżej tę slodzinkę, to dlaczego nie?

- Ja? Tak, z dużą chęcią. - Niższa dziewczyna uniosła swoje pozytywnie zaskoczone spojrzenie na twarz tej wyższej, czując się jak w pieprzonym niebie, ponieważ ktoś, kto spodobał się jej, również zwrócił na nią uwagę i czy ta kuleczka słodyczy mogła być w tej chwili bardziej szczęśliwa?

🍬🍬🍬
Czuje, że pędzę z tymi rozdziałami XD
Dobrej nocki i mam nadzieje, że rozdział nie wyszedł beznadziejny!

sweet like candy | fem!larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz