«19»

1.4K 74 23
                                    

Finn powiedział, że da sobie radę.

Powiedział, że wymyśli jakieś wytłumaczenie na to, że wrócił bez Ashtona.

Powiedział, żebym się nie martwiła i nie wahała.

Poprosił, żeby go nie bolało.

Droga z powrotem trwa o wiele dłużej. Muszę prowadzić konia przez całą drogę i przez to widzieć spokojną twarz Ashtona. Po policzkach spływa mi kilka łez, ale nie zawracam się.

Chociaż bardzo chcę.

Docieram do bram i pierwszym co mnie wita jest zimne spojrzenie strażnika. Wpuszcza mnie do środka bez słowa, więc wchodzę i rozglądam się po rynku wioski, w której się wychowałam. Wszystko wygląda tak spokojnie... Ludzie poruszają się jakby w zwolnionym tempie. Dzieci biegają wkoło studni goniąc biednego koguta, starsi chłopcy siłują się przy lasku, a dziewczyny chichotają obok wskazując na nich palcami. Słyszę wodę wpadającą do strumyka z pobliskiego wodospadu. Kobiety z wioski pewnie piorą tam swoje ubrania. Mam nadzieję, że mama jest razem z nimi. Nie chcę żeby mnie teraz widziała. Mężczyźni handlują skórami i futrami głośno się przy tym kłócąc. Przyglądam się tym wszystkim twarzom i do każdej z nich potrafię przypisać odpowiednie imię. Każdą z tych twarzy dobrze znam, każda uśmiecha się do mnie przyjaźnie. Znam ich ton głosu, znam ich rodziny i przyzwyczajenia.

Ale żadne z nich nie z na mnie.

- Heda ste hod op gon yu* - mruczy strażnik, najwyraźniej poirytowany tym, że nie ruszam się z miejsca.

- Kei** - odchrząkuję i ruszam w stronę wielkiego namiotu.

Lexa stoi przed wejściem. Ręce ma założone za plecami. Twarz jak zwykle nie wyraża żadnych uczuć. Ze spokojem, tak jak ja wcześniej, obserwuje dzieci biegające wkoło fontanny. Jestem ciekawa o czym myśli.

- Em ste hir*** - mówi towarzyszący mi strażnik i kłania się przy tym nisko.

Lexa patrzy na niego ze znużeniem i odprawia go ruchem dłoni. Dopiero potem spogląda na mnie. Obchodzi konia i przygląda się chłopakowi.

- To na pewno zabójca? - pyta.

- Po co mieliby wydawać kogoś niewinnego? - odpowiadam pytaniem na pytanie.

Twarz komandor nadal nie ukazuje żadnych emocji. Przez chwilę milczy, wpatruje się w spokojną twarz Ashtona, zupełnie jakby się za niego modliła.

W końcu wydaje znak dłonią.

- Ban we em**** - rozkazuje i strażnicy sprzed namiotu natychmiast podchodzą do konia i podnoszą chłopaka.

Wtedy zaczynam panikować.

Serce wyrywa mi się z piersi.

Głowa Ashtona opada mu na ramię, gdy zostaje wnoszony do wnętrza namiotu. Gdy znika mi z oczy zaczynam nerwowo stąpać w miejscu. Co zamierzają mu teraz zrobić?

Lexa też odwraca się by odejść, ale muszę ją zatrzymać. Muszę wiedzieć co teraz się stanie.

- Kiedy zostanie stracony? - pytam, nerwowo, Heda napewno zauważa drżenie moich warg.

- Dziś wieczorem - odpowiada krótko, nawet się nie zatrzymując.

Tak szybko? Nie mogę na to pozwolić. Chwytam Hedę za nadgarstek i w tej samej sekundzie wkoło mojej szyi pojawiają się ostrza noży jej straży przybocznej. Powoli puszczam jej dłoń przełykając ostrożnie ślinę.

- Chil daun***** - nakazuje Lexa i ostrza odsuwają się powoli. - O co chodzi?

Oddycham głęboko kilka razy.

- Powinnam przy nim być - chowam dłonie za plecami, aby nie zauważyła, że się trzęsą. Nie wiem co powiedzieć, nie przygotowałam się... Nie myślałam, że zabiją go tak szybko. Myślałam, że będę mieć czas na wymyślenie czegoś. Ale czego? Co ja tak na prawdę chcę teraz zrobić? - Muszę przy nim być, bo... - nawet głos mi się trzęsie. - Środki odurzające które mu podałam są bardzo silne. Muszę być przy nim, żeby go wybudzić.

Lexa przez chwilę się zastanawia i przygląda mi się podejrzliwie.

- Na razie nie jest mi potrzebny przytomny. Przyjdź później - oznajmia i znika wraz ze strażą w namiocie.

Wypuszczam głośno powietrze i rozluźniam spięte mięśnie. Opieram się o bok konia obserwując swoje trzęsące dłonie. Mam wrażenie, że one zawsze się trzęsą. Od kiedy poznałam Bellamy'ego, ani razu nie przestałam czuć ściskającego mi żołądek stresu.

Osuwam się na ziemię. Nie mam już sił. Siadam na zielonym, miękkim i pachnącym mchu i zamykam oczy. To jednak nic nie daje. Obrazy nadal wirują mi przed oczami. Wszystko dzieje się za szybko... Tak dużo czasu minęło, a ja dopiero teraz mogę zastanowić się nad tym co robię. Dopiero teraz mogę zastanowić się nad wszystkimi decyzjami, które podejmowałam w ciągu sekund. Spróbować pojąć konsekwencje, próbuję odnaleźć początek.

-----------------------
*Heda Cię oczekuje.
**Dobrze.
***Przybyła.
****Zabrać go.
*****Spocząć.

xoxo
harriet

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 19, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

You Can't Be Here  «Bellamy Blake» [CZĘŚĆ 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz