- Malia, łap! - usłyszałam nagle czyjś głos, a gdy odwróciłam się w jego stronę dostrzegłam Legolasa, co mnie bardzo zdziwiło. Rzucił w moją stronę miecz, który po chwili złapałam w samą porę by odbić kolejny cios orka, który po kilku chwilach leżał już trupem.
Po chwili pojawiła się też i Tauriel.
Kili kazał schować się Bainowi. Chłopiec nie chciał słuchać, ale po kilku chwilach wykonał jego prośbę. Orkowie otoczyli bruneta więc pobiegłam by mu pomóc. Odbiłam najpierw cios z prawej strony, a później szybko odwróciłam się w lewą stronę by odbić kolejny cios. Kopnęłam orka po prawej, a drugiemu rozcięłam brzuch i wypchnęłam przez drzwi. Później wróciłam do walki z kolejnym stworem. Odbijałam jego ciosy, ale w jednej chwili zaskoczył mnie ork, który stał za mną. Złapał mnie i wyrwał miecz z ręki. Trzymał mnie, a drugi stwór miał wbić mi miecz w serce, ale nie dałam się im zabić tak łatwo. Kopnęłam go w rękę i wypadł mu miecz. Stwór spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Nie czekałam na to co dalej zrobi tylko podskoczyłam i opierając się o stwora, który mnie trzymał, kopnęłam obiema nogami drugiego. Ork wciąż mnie trzymał, ale wykorzystałam to i zaczęłam się szybko cofać do tyłu aż uderzyliśmy w ścianę. Stwór ryknął z bólu i zamachnął się na mnie, ale tym razem to nie ja odbiłam cios, tylko Tauriel. Wykręciła mu rękę i wbiła sztylet prosto w serce. Po kilku chwilach w domu nie było już ani jednego orka.
- Wszystkich zabiliście. - Bain zwrócił się do Legolasa.
- Jest ich więcej. - powiedział blondyn i spojrzał przelotnie na chłopaka po czym skierował się w stronę wyjścia. - Tauriel, chodź. - zwrócił się do elfki, która patrzyła jak pomagamy Kiliemu położyć się z powrotem na łóżko.
- Tracimy go. - powiedział do niej Oin. Legolas również spojrzał w naszą stronę.
- Tauriel, chodź. - powtórzył tylko książę elfów i wyszedł z domu.
Elfka poszła za nim, ale zatrzymała się w drzwiach. Nie mogłam patrzeć na to jak Kili cierpi więc do niej podbiegłam.
- Tauriel! - dziewczyna odwróciła się w moją stronę. Nie miałam innego wyjścia, wiedziałam, że to elf, a elfom być może nie powinniśmy ufać, ale nie byłam już tego do końca pewna. Nie wszyscy przecież są tacy sami. Nie chciałam stracić Kiliego, więc poprosiłam ją o pomoc. - Tauriel, błagam cię... Pomóż mu. - mówiłam ze łzami w oczach. - Tylko ty możesz mu pomóc. Wy elfy macie swoje sposoby. Proszę... Pomóż mu. Nie mogę stracić i jego... - spojrzałam z powrotem na Kiliego.
Mimo, że zerkała co chwila, gdzie teraz jest Legolas wiedziałam, że mnie słucha.
Usłyszeliśmy nagle jak ktoś wchodzi po schodach i obydwie chwyciłyśmy za broń. Na szczęście był to tylko Bofur z zielem, które było nam potrzebne. Tauriel widząc je wyrwała ziele krasnoludowi z ręki i powiedziała coś po elficku, ale nie zrozumiałam co.
- Co robisz? - spytał niepewnie Bofur.
- Uratuję go. - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
*BILBO*
Cudem udało mi się jakoś uciec bestii i pobiegłem prosto do schodów i na górę. Po drodze spotkałem Thorina, co mnie trochę zdziwiło. Stał i zachwycał się złotem do czasu, gdy mnie zobaczył.
- Żyjesz. - powiedział.
- Ale już niedługo. Smok mnie goni.- odparłem zadyszany i podbiegłem do niego.
- Masz Arcyklejnot? - spytał od razu krasnolud, a, gdy spojrzałem mu w oczy wiedziałem już, że coś jest z nim nie tak. W jego oczach dało się dostrzec szaleństwo i żądze władzy. Wyglądał jakby nie był sobą. - Znalazłeś? - dopytywał.
- Musimy uciekać. - zmieniłem temat i ruszyłem ku wyjściu, ale Thorin jednak zagrodził mi je mieczem, który później przystawił mi do gardła.
- Thorinie... - powiedziałem i zacząłem się powoli cofać. - Thorinie...?
Szedł w moja stronę powolnym krokiem, zupełnie tak, jakby był w jakimś transie. Nagle dostrzegłem za nim smoka. Dębowa Tarcza zauważył, że nie patrzę teraz na niego i również spojrzał w tamtą stronę.
Smaug poznał go i zawarczał z wściekłości. Po chwili i pozostali z Kompanii przybiegli do nas, akurat w tym, niewłaściwym momencie.
Smok ruszył ku nam szybkim tempem.
- Spłoniecie!! - krzyknął, a po chwili zionął w nas ogniem.
Zdążyliśmy zeskoczyć ze schodów i skierować się do kolejnych korytarzy.
*KILI*
Tauriel szykowała lekarstwo, które miało podobnież mi pomóc, a pozostali położyli mnie na stole. Ból w mojej nodze nie ustawał tylko nasilił się i to bardzo.
- Malia, spróbuj, twoja kolej... - powiedział Fili. - Spróbuj go uspokoić.
- Kili! Kili, spójrz na mnie! - Lia, ujęła moją twarz w dłonie. - Spokojnie, będzie dobrze. Kili, spójrz na mnie. - powtarzała i po chwili wykonałem jej prośbę. - Skup się na moim głosie...
Każde jej słowo odbijało się echem w mojej głowie. Spojrzałem w jej błękitne oczy, była taka piękna. Wyglądała jak anioł w tym blasku, otaczała ją taka... Taka jasna aura. Nie potrafiłem tego opisać. Nagle usłyszałem też głos Tauriel, mówiła coś po elficku i przyłożyła mi te całe ziele do nogi. Poczułem ból, taki straszny ból. Krzyczałem, nie mogłem tego już dłużej znieść.
- Kili! - usłyszałem jej głos. Jej słodki głos. Lia, wciąż przy mnie była i próbowała mnie uspokoić. Trzymała mnie teraz za rękę. Byłem jej bardzo wdzięczny, że była przy mnie przez cały ten czas. Zamiast pójść z Thorinem, zdecydowała się zostać ze mną, nigdy jej tego nie zapomnę. W sumie jeśli chodziłoby o nią to ja również bym jej nie zostawił. Nie potrafiłbym, była dla mnie zbyt ważna i nie zniósłbym jej utraty. Byłoby to równie bolesne jak ta rana w mojej nodze, albo nawet sto razy gorsze.
Po kilku chwilach moje oczy ujrzały ciemność. Straciłem przytomność, ale wciąż słyszałem głos, to był jej głos. Malia wciąż przy mnie była.
![](https://img.wattpad.com/cover/143765216-288-k621687.jpg)
YOU ARE READING
The Hobbit | Kili (PL)
FanfictionPoznaj niesamowitą historię pewnej dziewczyny, która wraz z Kompanią Thorina Dębowej Tarczy wyrusza w podróż po Śródziemniu, by odzyskać dawny dom krasnoludów-Erebor. Jak potoczą się jej losy? Czy spotka miłość swojego życia? Zapraszam do poznania p...
Rozdział 20 (cz.1)
Start from the beginning