- Nie mówiłeś, że wychodzisz. Martwiłam się - mówi zdecydowanym tonem.

- Przepraszam, to chyba moja wina - uśmiecham się lekko kiedy podchodzimy w jej stronę.

Mierzy mnie uważnym spojrzeniem, a ja wręcz kulę się pod jej wzrokiem. Widać, że jest pewną siebie i mającą o wszystkim swoje własne zdanie osobą. Robi na mnie ogromne wrażenie, a nie znam zbyt wielu takich ludzi. Właściwie pierwszy raz spotykam kogoś, kto jest tak... dostojny.

- Jestem Spencer - przedstawiam się wystawiając dłoń w jej stronę.

- Anne - po chwili zastanowienia w końcu ściska ją i również się przedstawia.

- Miło mi panią poznać - mówię, ale zamiast klasycznej odpowiedzi w stylu "Mi również" otrzymuję tylko skinienie głową i już wiem, że za mną nie przepada. Wiedziałam, że to się tak skończy.

- Ja pójdę się przebrać. Idziesz ze mną? - zwraca się do mnie Ash, a kiedy ja już chcę skinąć głową i iść za nim odzywa się znowu jego matka.

- Myślę, że Spencer zostanie tu. Może napijesz się kawy? - pyta oschle wiedząc, że chciałam iść z jej synem.

- Yhm... Chętnie - zgadzam się, bo wiem, że to jedyne dobre wyjście.

Anne wprowadza mnie do ogromnej prześwietlonej kuchni. W rogu pomieszczenia stoi wielki stół przy którym siedzi chłopiec, na oko dziesięcioletni i uśmiecha się do mnie. Łyżeczką miesza w swoich płatkach, ale widzę, że ciągle bacznie mnie obserwuje.

- Cześć, jestem Harry - odzywa się.

- Ja Spencer - mówię.

- Jesteś dziewczyną Ashtona? - pyta bezpośrednio jak to dzieci mają w zwyczaju.

Wspominałam już, że to denerwujące tak jak inne cechy małoletnich i nie zamierzam nigdy być matką? Jednak Harry pomijając jego całkiem dziecinne, nie taktowne zachowanie wydaje się całkiem sympatyczny. Wiem, że moje policzki stają się czerwone kiedy widzę, że matka chłopców rzuca mi nienawistne spojrzenie i odzywa się szybko, chyba po to żeby nie usłyszeć odpowiedzi na to pytanie.

- Pijesz kawę z mlekiem? - pyta głośno

- Tak - odpowiadam, a ona podchodzi do ekspresu chyba tylko po to żeby się czymś zająć, bo przy ladzie w kuchni siedzi nudząca się kucharka. Kiedy widzi, że to zauważam podnosi się z krzesła i zaczyna wycierać blaty.

- Czy ta koszulka, którą masz na sobie... należy do mojego syna? - pyta Anne nerwowo nie odwracając się w moją stronę.

Kurwa.

- Tak, jakoś tak wyszło - odpowiadam.

- Nie chcę być wścibska, ale czy mogę zapytać cię o nazwisko? - odzywa się po chwili kierując się w moją stronę z kawą.

- Shepard - odpowiadam po prostu.

Obserwuję to wszystko jakby w zwolnionym tępie. Na twarzy Anne pojawia się nagle zaskoczenie, strach i gniew, a kubek wylatuje jej z dłoni i roztrzaskuje się o podłogę rozlewając kawę po całej kuchni. Nie wiem dlaczego tak zareagowała na to nazwisko, ale stanowczo mi się to nie podoba. Patrzę na nią kiedy ta po prostu stoi nad rozlaną kawą i wydaje się intensywnie myśleć nad tym co usłyszała. Dopiero po chwili orientuję się, że powinnam jakoś zareagować więc zrywam się z miejsca.

- Pomogę - mówię podchodząc w stronę bałaganu.

- Nie, lepiej idź sprawdzić co z Ashtonem - mówi ze zrezygnowaniem nawet na mnie nie patrząc tylko ciągle intensywnie zastanawiając się nad moim nazwiskiem.

Tonight (5SOS/ROOM94 fanfiction)Where stories live. Discover now