- Zginiesz, tak jak twoi rodzice. - powiedział Azog ze śmiechem.

Chciałam mu już odpowiedzieć, ale nie zdążyłam, bo nagle coś chwyciło mnie w pasie i uniosło do góry. Krzyknęłam nie bardzo wiedząc co się dzieję. Gdy spojrzałam w górę, zobaczyłam jednego z orłów. Dopiero teraz dostrzegłam, że zbierali całą naszą Kompanię i wynosili nie wiadomo gdzie. Orzeł trzymał mnie w pazurach aż nagle puścił i zaczęłam spadać z krzykiem w dół. Już myślałam, że będzie po mnie, ale znikąd pojawił się drugi ptak, na którego grzbiet spadłam. Był już na nim Kili.

- Hej, skarbie. - powiedział z uśmiechem. - Tęskniłaś?

- I to bardzo. - odparłam i przysunęłam się bliżej.

Ptak nagle wzbił się wyżej i prawdopodobnie spadłabym, ale zdążyłam złapać się Kiliego. Objęłam go rękami w pasie by nie spaść, a głowę oparłam o jego plecy. Krasnolud wyszczerzył zęby.

- Ani słowa. - powiedziałam starając się zachować powagę.

Brunet nic nie powiedział tylko wciąż się uśmiechał. Przyznaję, że na początku strasznie się bałam lotu, ale strach minął równie szybko jak się pojawił. Wiedziałam, że jest ze mną Kili, a przecież z nim nic mi nie grozi.

- Kili... - szturchnęłam krasnoluda.

- Hmm?

- Gdzie jest Thorin?

- Tam. - kiwnął głową w kierunku orła, który leciał niedaleko nas. W pazurach trzymał nieprzytomnego Thorina.

- Nic mu nie jest, prawda? - powiedziałam z nadzieją w głosie.

Kili zerknął na mnie, a w jego oczach dostrzegłam strach podobny do mojego.

- Mam nadzieję, że nie. - powiedział smutnie.

Lecieliśmy dobre kilkanaście minut. Muszę przyznać, że widoki z tej wysokości były naprawdę piękne. Lasy, łąki, góry w blasku zachodzącego słońca... Wszystko to zapierało dech w piersiach.

Mimo tego wszystkiego chciałam, żeby orły jak najszybciej nas odstawiły w jakieś bezpieczne miejsce, bo chciałam zobaczyć co z Thorinem. Krasnolud ciągle był nieprzytomny.

Moje rozmyślenia przerwał Bofur, który krzyknął, że lądujemy. I tak właśnie było. Orły odstawiły nas na górze. Była ona dość wysoka, ale nie aż tak wysoka jak większość. Kili zszedł pierwszy, a później wyciągnął do mnie ręce by pomóc mi zejść. Uśmiechnęłam się do niego i szepnęłam cicho "dziękuję".

Orzeł, który niósł Dębową Tarczę właśnie wylądował. Od razu pobiegłam by sprawdzić co z nim.

- Thorinie! - uklękłam przy nim. - Słyszysz mnie? Thorinie? - wzięłam krasnoluda za rękę. - Proszę cię... - mówiłam i czułam jak łzy napływają mi do oczu. - Proszę cię, obudź się.

Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się i ujrzałam Gandalfa.

- Malio, cofnij się. - powiedział łagodnym głosem.

Wykonałam jego prośbę i cofnęłam się nieco. Czarodziej klęknął przy Dębowej Tarczy, położył mu rękę na czole i zaczął coś szeptać, ale nic nie zrozumiałam z jego słów. Pewnie mówił jakieś zaklęcie czy coś takiego. Miałam tylko nadzieję, że zadziała i Throin do nas wróci.

Przez dłuższy czas nic się nie działo. Wymieniłam z Kilim spojrzenia. Zaszliśmy tak daleko, to nie może się tak skończyć...

Nagle usłyszałam ciche westchnięcie. Spojrzałam na Thorina, który po chwili otworzył oczy i zaczął się rozglądać wokół.

The Hobbit  | Kili (PL) Where stories live. Discover now