Dwadzieścia cztery

505 23 0
                                    

Stałem przed lustrem, przyglądając się temu, jak wyglądam. Było chyba całkiem dobrze. Niezbyt strojnie, ale zarazem nie tak jak na co dzień. Po prostu odpowiednio do okazji, jaką była pierwsza randka. Nasza pierwsza randka. Moja i Olivii. Nie sądziłem wcześniej, że będę z tego powodu tak zestresowany i podekscytowany równocześnie. Nigdy nie czułem połączenia tych dwóch skrajnych sobie uczuć. Ale musiałem przyznać, że to coś wspaniałego. Szczególnie jeśli jeszcze do tego wszystkiego dodać uśmiechniętą twarz Livy. Po prostu cud, miód i orzeszki.

Nagle drzwi do mojego pokoju otworzyły się gwałtownie i do środka z wielkim impetem wpadł Max. Był wyraźnie roztrzęsiony.

– Stres mnie zżera od środka – wydukał. – A jeśli zrobię coś źle? Albo walnę coś zupełnie nie na miejscu? I ona ucieknie. To co wtedy?!

Jak jakiś histeryk zaczął szarpać mnie z koszulę. Złapałem go za ramiona, aby się uspokoił.

– A teraz spokojnie wytłumacz mi, o co chodzi – powiedziałam, kiedy w miarę się opanował.

– Nora. Ja. Randka. I moja wpadka – odparł.

– To już byliście na tej randce? – zdziwiłem się. – Wydawało mi się, że to dopiero dzisiaj.

– No, bo to jest dzisiaj! – wrzasnął Gordon. – Tylko boję się, że coś będzie nie tak, i Nora się więcej ze mną nie umówi.

Westchnąłem, klepiąc go po ramieniu. Nawet jeśli Max zaliczyłby jakąś gafę, nie sądziłem, aby Edison nie chciała się z nim z tego powodu spotykać. A nawet jeśli nic by tego nie wyszło, choć szczerze w to wątpiłem, zapewne dalej byliby przyjaciółmi.

– Nie histeryzuj. Jeśli nie będziesz się tym przejmował, wszystko będzie w porządku.

– Oby – mruknął, siadając na łóżku.

Zdziwił się lekko na widok kupki ubrań, która na nim leżała. Następnie zerknął na mnie i posłał pytające spojrzenie.

– A ty coś się tak wystroił?

Postanowiłam odpowiedzieć mu w podobny sposób, w jaki on przedstawił mi zaistniałą sytuację.

– Olivia. Ja. Randka. I romantyczny wieczór.

– Ty? Romantykiem? Proszę cię – Max zaśmiał się.

Udałem wielce obrażonego. Ale fakt, nigdy nie byłam jak ci bohaterowie wyciskaczy łez. Szczerze mówiąc, to ja nawet nie chodziłam na randki. Moje znajomości z dziewczynami kończyły się zazwyczaj po jednej, góra dwóch, imprezach. Przy Livy miałem szansę przekonać się, jak to jest być z kimś na dłużej.

– A co nie wierzysz w moją wrażliwość? – spytałem cwanie.

– No, jakoś nie bardzo. Ale, wiesz co? Chyba muszę zacząć. Zmieniłeś się – powiedział w pełni poważnie.

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Tak, zmieniłem się. A to wszystko zasługa Olivii. Otworzyła mi oczy na pewne sprawy, o których nie miałem pojęcia. Byłem jej za to niezmiernie wdzięczny.

– Zmieniłeś się przez Livy – dodał.

– Nie, Max – zaprzeczyłem. – Zmieniłem się dla niej.

***

– A gdzie my tak właściwie jedziemy? – spytała Olivia, wiercąc się na przednim siedzeniu pasażera.

Wyglądała dziś naprawdę cudownie. Miała na sobie lekką, zwiewną sukienkę przed kolano w kolorze bladej lilii. Do tego ciemnoróżowe bolerko i białe baleriny. Włosy ku mojemu zadowolenie zostawiła rozpuszczone.

Instrukcja obsługi dziewczynyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz