Trzy

628 26 0
                                    

– Masz naprawdę fajny pokój – powiedziała Nora, rozglądając się po moim małym królestwie.

Od mojego pierwszego dnia w szkole minął tydzień. Ku mojemu zadowoleniu nie byłam już sensacją i wszyscy traktowali mnie normalnie. Najbardziej zakumulowałam się właśnie z Norą i jak to określiła „byłyśmy dobrej drodze do przyjaźni". Mimo tego, że Edison była strasznie żywiołowa i gadatliwa, to dało się z nią wytrzymać.

Byłyśmy zupełnymi przeciwieństwami, ale dogadywałyśmy się świetnie.

– Dzięki – odparłam. – Sama wybierałam kolor ścian i meble.

Brunetka przystanęła przy komodzie. Stały na niej ramki, ale nie było w nich zdjęć. Zamiast fotek umieściłam w nich szkice.

– Kto to? – Nora wskazała na rysunek przedstawiający dziewczynę.

– Moja starsza siostra Maya – wyjaśniłam. – Została w Kalifornii. Studiuje tam.

Jak to zawsze bywa między siostrami, często się kłóciłyśmy. Najczęściej były to jakieś mało ważne bzdety. Jednak tęskniłam za nią. I to bardzo.

– A to?

Spojrzałam na portret kobiety. Kobiety, do której równocześnie czułam nienawiść i miłość. Tak wiele musiałam przez nią wycierpieć. I nie tylko ja. Tata i Maya też. A mimo to postawiłam ten rysunek na widoku. Choć przynosił tyle bólu.

Po policzku spłynęła mi jedna łza.

– To... To moja mama – szepnęłam. – Zostawiła nas parę lat temu. Odeszła do młodszego faceta. Od tamtej pory widziałam ją może ze dwa czy trzy razy.

– Przykro mi – odparła Edison tym samym tonem głosu.

– W porządku. Już się z tym pogodziłam.

Starłam kolejne łzy, a brunetka mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłam uścisk. Po chwili oderwałyśmy się od siebie i posłałyśmy sobie przyjazne uśmiechy.

– Livy, jesteś w domu?! – Usłyszałam krzyk z dołu.

– Już idę! – odkrzyknęłam. – Chodź, poznasz mojego tatę.

Pociągnęłam koleżankę za rękę i wyszłyśmy na korytarz.

– Livy? – zdziwiła się.

– To taki skrót od Olivii – wytłumaczyłam. – Tata często tak ma mnie mówi.

– Livy. Fajnie brzmi. Też mogę się do ciebie zwracać?

– Jeśli ci się podoba, nie ma sprawy.

Zeszłyśmy po schodach na dół i udałyśmy się do kuchni. Mój rodziciel właśnie wypakowywał zakupy i układał je w lodówce. Wreszcie obrócił się w naszą stronę.

– Tato, to jest Nora. – Wskazałam na brunetkę. – Opowiadałam ci o niej. Nora, to mój tata.

– Dzień dobry. Miło pana poznać – Edison wykazała się pełną kulturą.

– Ciebie również, Noro – odparł tata. – Masz jakiś pomysł na kolację, Livy?

– No, nie wiem. Spaghetti?

– Jak najbardziej – poparł mnie ojciec. – Noro, jeśli masz ochotę, czuj się zaproszona.

– Dziękuję panu. – Moja koleżanka uśmiechnęła się słodko. – A może póki co pójdziemy na spacer?

– Chętnie. – Uśmiechnęłam się. – Tato, będziemy za godzinę.

– Dobrze.

W przedpokoju ubrałyśmy buty i ruszyłyśmy w stronę parku. Byłam tam tylko raz, jak wracałam ze sklepu, więc niewiele widziałam. Wzięłam ze sobą szkicownik i ołówek. Na pewno będzie tam wiele rzeczy wartych uwiecznienia.

Instrukcja obsługi dziewczynyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz