Dwadzieścia jeden

461 21 0
                                    

Siedziałam na parapecie i wpatrywałam się w rozgwieżdżone niebo. Pośród małych świecących punkcików umiejscowił się jaśniejący księżyc. Dziś w pełni.

Była dokładnie północ, a ja nie mogłam zasnąć. Odkąd wróciłam do domu, byłam jakaś nieobecna, a moje myśli zaprzątała tylko jedna osoba. Dylan. Choć chciałam, nie mogłam pozbyć się go ze swojej głowy. Nawet jeśli starałam się myśleć o czymś innym, po chwili znów powracał. A to wszystko spowodowanie tym, co sobie dziś uświadomiłam – Miller nie jest mi obojętny. A co więcej chyba się w nim zakochałam. A przecież obiecałam sobie, że nigdy do tego nie dopuszczę! Kiedy zorientowałam się, że wykorzystuje na mnie rady instrukcji, postanowiłam dać mu nauczkę. Gdyby zapytał mnie, czy chcę z nim chodzić, dałabym mu kosza i wyrzuciła wszystkie jego kłamstwa i okropne zachowanie wobec innych. Ale teraz... Chyba bym nie potrafiła.

Zmienił się. Instrukcja go zmieniła. A co za tym idzie, ja też miałam w tym jakiś udział. Cieszyłam się, mając świadomość, iż sprawiłam, że ktoś stał się lepszym człowiekiem. To takie wspaniałe uczucie, kiedy dzięki tobie, na twoich oczach, osoba, na której ci zależy, przechodzi taką metamorfozę. Obawiałam się tylko, że może to być proces krótkotrwały. Że po wykonaniu dwunastego etapu, zadowoli się tym, że udało mu się mnie rozkochać, i znów będzie taki jak dawniej. Chłodny. Wyniosły. Bawiący się uczuciami innych. Nie chciałam tego. Nie chciałam, żeby wrócił do swojej poprzedniej postawy. Cechy, które w nim pokochałam, były tymi, które dopiero od niedawna można było w nim dostrzec. A co jeśli ten chłopak nie istniał? Jeżeli Dylan, którego kochałam, nie był tym prawdziwym?

Gdyby teraz odszedł, załamałabym się. Był pierwszym chłopakiem, do którego poczułam to coś. I jednym z nielicznych, do których mój tata nie miał żadnych zastrzeżeń. Ale nie mogłam powstrzymać się przed zadaniem sobie jednego pytania. Czy to wszystko było prawdziwe? Czy ja naprawdę coś do niego czułam? Czy on naprawdę się starał?

Na każde to pytanie byłam w stanie udzielić tylko jednej odpowiedzi – nie wiem. I szczerze wolałam nie wiedzieć. Chciałam choć przez chwilę poczuć się dla kogoś ważna, potrzebna. A jeśli miałam się rozczarować, niech to będzie później.

Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk oznaczający przyjście wiadomości. Dobrze, że wcześniej wyciszyłam głos. Przynajmniej nie obudziłam taty. Wzięłam komórkę do ręki. Na ekranie wyświetliło się imię Dylana. Uśmiechnęłam się szeroko i czym prędzej zaczęłam czytać.

„Przepraszam, jeśli cię obudziłem, ale nie mogę zasnąć. Myślę o tobie..."

Mój uśmiech jeszcze się poszerzył. To chyba jakaś telepatia. Może on teraz też wpatrywał się w gwiazdy.

Odpisałam krótko, wyjaśniając, że też nie mogę spać, i życząc mu dobrzej nocy. Spojrzałam na zegarek. Za dwadzieścia pierwsza. Czas w końcu położyć się do łóżka. Ostatni raz wyjrzałam przez okno. Zauważyłam akurat spadającą gwiazdę. Pomyślałam szybko jedno życzenie. Niech Dylan już na zawsze pozostanie takim, jak jest teraz.

***

– Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli wrócę dziś do domu z Maxem?

Spojrzałam na Norę. Miała lekko niepewną minę, ale uśmiechała się pod nosem. Na mojej twarzy również zagościł uśmiech. Nie przypuszczałam, że szczęście mojej przyjaciółki będzie moim szczęściem.

– Oczywiście, że nie – odparłam. – To świetnie, że spędzacie ze sobą tyle czasu.

– Tak. Nie wiem, co się stało, ale od jakiegoś czasu naprawdę się stara i czuję, że mu na mnie zależy.

Instrukcja obsługi dziewczynyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz