Rozdział 9

110 13 3
                                    

-Noo Lucette.

-Bardzo proszę? -skoro to zaczęłam, to będę walczyć do końca.

-Dobrze.

-Dziękuje!

Zasnęliśmy bardzo szybko. Z samego rana mieliśmy iść na zakupy, ponieważ wszyscy w tawernie byli zajęci. Jedynie my nie pracowaliśmy. Po prostu Waltz został jeszcze w tawernie i uczył mnie magi. Powiedział też kiedyś, że nie mógłby zostawić wszystkich w tawernie, a przede wszystkim mnie.

Na samą myśl o tym, co wczoraj mu powiedziałam zrobiłam się czerwona jak burak. Jednak było warto, teraz nie rozstaje się z Waltzem na dłużej niż 10 minut. Może mam obsesje, ale lubię gdy jest blisko mnie.

-Gwiazdko, możemy pójść na chwile do sklepu z lalkami?- zapytał

-Jak chcesz, trochę to dziecinne.- powiedziałam, jednak w środku byłam taka podekscytowana.

Kochałam lalki, one nigdy mnie nie zdradziły. Z wyjątkiem jednej..

Stanęliśmy przed sklepem i chyba zauważył to jak się uśmiechałam. Pocałował mnie w rękę i wyszeptał:

-Kupię ci jedną, dobrze?- również się uśmiechnął.

Na ten gest szybko się zaczerwieniłam i odwróciłam wzrok. Bardzo chciałam dostać nową porcelanową lalkę. Weszliśmy do sklepu. Zaczęłam się przyglądać rożnym, nie drogim lalką, gdyż nie wiedziałam ile Waltz miał pieniędzy.

-Luce.... ostatnio spadły ci wymagania co?- mówiąc podał mi lalkę z wyższej pułki.

Nie ukrywam, była piękna. Widząc mój wzrok odrazu kupił lalkę i poszliśmy do supermarketu. Zrobiliśmy potrzebne zakupy i wykończeni położyliśmy się spać w pokoju.

- Kurde, to nie pierwszy raz, Lucette ogarnij się. - pomyślałam

-Dobrej nocy gwiazdeczko.- powiedział całując mnie w czoło.

Nie wytrzymałam, w sekundę stałam się burakiem. Schowałam się szybko pod kołdrę nic mu nie odpowiadając i próbowałam spać. Jeszcze ta lalka, od niego.

-Dziękuje.- wyszeptałam.

Widocznie on jeszcze nie spał, ponieważ postanowił się odwrócić i wyczarować mi piękne gwiazdy w pokoju. Ile razy będę musiała dziękować? Ciągle się dla mnie stara. Bez przerwy coś mi daje. Wiem, że mnie kocha, bardzo mi się podobają takie rzeczy, ale czy on nie przesadza? Czy już się czuje dobrze? Może ja powinnam coś dla niego zrobić. Tylko co...?

Z takimi właśnie myślami poszłam spać. Zawsze gdy nie chce, sen przychodzi mi bardzo łatwo i szybko, a gdy jest na odwrót po prostu nie mogę zasnąć.

Obudziłam się wcześnie nad ranem. Wreszcie udało mi się wstać szybciej od Waltza! Tak się cieszyłam z tego powodu, że 10 minut siedziałam i gadałam szczęśliwa do siebie.

-Dobra! Dzisiaj mu się odwdzięczę!- pobiegłam bez sprawdzania godziny do kuchni.

Planowałam zrobić jakiś tort, albo ciasto. Bym to zrobiła, gdyby nie pomysł faworków. Kocham je! Gdy tylko usłyszałam Rumpla mówiącego komplement jakiejś dziewczynie „jesteś słodka jak świeżutki faworek" pomysł na jedzenie miałam tylko jeden. Nie byłam pewna czy je lubi, ale jak mus to mus.

Długo to nie potrwało, na szczęście wszystkie składniki łatwo znalazłam. Akurat kiedy miałam je posypywać cukrem pudrem zaniepokojony, przestraszony Waltz wparował do kuchni rozpaczliwie czegoś szukając.

-Lucette! Gdzieś ty głupia była!?- przytulił mnie mocno

-J-ja chciałam...- spojrzałam na faworki.

-Boże, następnym razem proszę, uprzedź mnie.

-Dobrze.

-Dla kogo?

-Dla ciebie, z to wszystko, co dla mnie zrobiłeś.
- mówiąc to miałam posypać to cukrem pudrem, ale mój pech działał i akurat się skończył.

Postanowiłam sama go wyprodukować.

-Aklapetts.- wyszeptałam i przede mną pojawiła się miska pełna cukru pudru.

Zadowolona ze swojego osiągnięcia jako pierwsza spróbowałam. Niestety, zaczęło mi się rozmazywać przed oczami i szybko zemdlałam. Może użyłam złego zaklęcia?

Good Night My Little Star  Where stories live. Discover now