-Pomyślałem, że tak będzie ci o wiele wygodniej.
-Przestań. Wczoraj mi było wygodniej, niż w pałacu.
Wyraźnie zdziwiony się zaśmiał.
-A więc lubisz ze mną spać, co? Ależ przyjemność po mojej stronie.
Natychmiast położył się koło mnie i się przytulił. Zasnęłam prawie, że odrazu. W jego ramionach było bardzo wygodnie.
Wracając do Varga
-Ależ Alcaster! Ona ma urodziny dzisiaj!
Użyła magi!-Varg-Jest taka jedna magia, jak dobrze pamiętam. Łączy umysły za pomocą gwiazdozbiorów, wtedy wiedźma z człowiekiem mogą się wymienić magią. Jak dobrze pamiętam umiały to tylko najlepsze wiedźmy. Czyli moja pani i jej uczeń Waltz.-Mythros
-WALTZ? Ona krzyczała czasami jego imię, prawdopodobnie nadal jest w tawernie dla przeklętych.-Varg
Lucette
Obudził mnie wkrótce głos Waltza.
-Gwiazdko, dzisiaj są twoje urodziny. Jak pozwolisz trochę cię pouczę magi.
-Dobra, ale wyjdziemy chociaż na zewnątrz?
-Jeśli chcesz mogę zamienić te okna w balkon. O wyjściu nie ma mowy.
-Dobrze!
Po tym poszłam spać na kolejne kilka godzin. Mogłam wstać dopiero po obiedzie. Nikt oprócz Waltza, Rumpla i Delory nie mógł wejść do pokoju. Czasami wiedźma która mnie przeklęła opowiedziała mi o tenebrarum i o tym, że matka prawdopodobnie żyje i muszę ją pokonać. Wspomnienie o matce, sprawiło że się trzęsłam. Już wiedziałam że odebrała tysiące żyć. Kiedy tylko Delora wyszła Waltz kolejny raz mnie przytulił.
-Nie rób niczego, czego nie chcesz.
-Ukrywali przede mną, że moja matka jest wiedźmą. Tylko ty mi o tym powiedziałeś.
-Poprosiłem ich o to, by tobie nic nie mówili. Chciałem być się cieszyła życiem człowieka.
Próbowałam go odepchnąć, na próżno.
-I tak w końcu nie wytrzymałem i się dowiedziałaś. Przepraszam.
-Dobrze, przeszłość zostaje w przeszłości, ale najpierw czaruj ten balkon.
Waltz kiwnął ręką i cały pokój zamienił się w taras. Byłam taka zdziwiona, że nie zauważyłam, że mam na sobie sukienkę a dookoła jest pełno lilij. Kiedy Waltz mnie zobaczył zatrzymał się.
-Mog- zrobił się czerwony jak burak
-Coś się stało?
-Nie, nic, mogę prosić do tańca?
-Oczywiście.
Wykorzystał moją rękę i mnie objął.
-Lekcja 1, nie podawaj ręki nikomu oprócz mnie.
-Lekcja 2, czarów pouczę cię jak skończymy świętować twoje urodziny.
Pstryknął palcami i wokół nas pojawiło się pełno gwiazd układających się w najróżniejsze gwiazdozbiory. Księżyc wydawał się większy i jaśniejszy a na niebie, w oddali, widniała i świeciła mocno z całych sił malutka gwiazdka. Oboje na nią spojrzeliśmy. Czułam się wyjątkowo. Wszystko tutaj było dla mnie, a od jutra zaczynałam naukę z Waltzem. Dzisiaj nie widziałam nikogo, oprócz niego i uświadomiłam sobie, że go kocham. Tylko kiedy to się stało?
-Podoba ci się prezent?
-Jasne!
-A więc patrz teraz.
Z sufitu zaczęły na nas spadać małe płatki lilii.
-Moja gwiazda świeci dziś najmocniej, pięknie wyglądasz.
-D-dziękuje.
Czar bardzo szybko minął i położyliśmy się spać. Jak to możliwe? Nadal zadawałam sobie te pytania.
-Dzisiaj wreszcie obudziłam się pierwsza!- mówiłam usatysfakcjonowana
-Oj, chyba nadal wygrywam gwiazdeczko.- mówiąc to odkrył kołdrę i był już ubrany.
-Pfff... nie fair.- poszłam do łazienki przebrać się z piżamy na mój strój.
YOU ARE READING
Good Night My Little Star
FanfictionCinderella Phenomenon ścieżka Waltza (inaczej) FF