- Gandalfie, dokąd idziesz? - spytał Bilbo, gdy czarodziej przeszedł obok nas całkowicie wkurzony.

- Szukać towarzystwa jedynej osoby, która ma choć trochę rozumu!  -warknął.

- Czyli kogo? - spytałam.

- Samego siebie! - odkrzyknął. - Dość mam krasnoludów na dzisiaj.

Gandalf z natury jest bardzo spokojny, chyba, że coś lub ktoś go wywróci z równowagi, tak jak w tym przypadku. Thorin kazał nam nie zwracać na niego uwagi. Powiedział Bomburowi by przygotował nam coś do jedzenia. Mi i hobbitowi kazał rozpalić ognisko, a Kiliemu i Filiemu, pilnować kucyków.

***

Na wieczór wszystko już było gotowe. Razem z Bilbo rozpaliliśmy ognisko, a Bombur ugotował nam coś do jedzenia.

- Coś długo go nie ma. - powiedział Baggins podchodząc do mnie.

- Gandalfa? - domyśliłam się. - Nie martw się. Kto jak kto, ale on sobie poradzi.

Bofur podał mi dwie miseczki z jedzeniem, które miałam zanieść Kiliemu i Filiemu.

- Chodź. - powiedziałam do włamywacza i dałam mu jedną z miseczek. - Zaniesiemy chłopakom coś do jedzenia.

Poszliśmy do lasu i znaleźliśmy braci. Stali do nas tyłem i zupełnie nie zwracali na nas uwagi.

- Hej! - zawołałam. - Wszystko dobrze? - spytałam i podeszłam do Kiliego, a Bilbo do Filiego.

- Halo? - pomachałam brunetowi ręką przed twarzą.

- Mieliśmy pilnować kuców. - powiedział Kili po chwili.

- No i pilnujecie, więc w czym problem? - spytałam.

- Problem w tym... - wtrącił Fili. - Że było ich szesnaście...

- A teraz jest czternaście. - dokończył za brata Kili.

Podałam Bilbo drugą miseczkę i poszłam sprawdzić, których kuców brakuje. Po chwili razem z Kilim stwierdziliśmy, że brakuje Daisy i Bungo.
Las był poniszczony, a drzewa powyrywane. Tu naprawdę było coś nie tak.

- Będziemy mówić Thorinowi? - spytał Baggins.

- Nie. - odparł Fili. - Nie będziemy go martwić. Jesteś naszym włamywaczem, więc może się trochę rozejrzysz?

- Wydaję się, że coś dużego musiało wyrwać te drzewa... - powiedział po chwili namysłu hobbit.

- Też tak myśleliśmy. - zgodził się Kili.

- Coś bardzo dużego i groźne... - nie zdążyłam dokończyć, bo Kili zakrył mi dłonią usta i kazał się schować.

Usłyszałam szelest i czyjeś kroki. Schowaliśmy się całą czwórką, za jednym z powyrywanych drzew.

Dostrzegliśmy jakieś światło, zupełnie jakby od ogniska, a z oddali było słychać czyjeś śmiechy i rozmowy.

- Co to? - spytał cicho Bilbo.

- Trolle? - szepnęłam i zerknęłam na Kiliego.

- Trolle. - potwierdził brunet.

Wziął mnie za rękę, podeszliśmy bliżej ich obozowiska i schowaliśmy się za drzewa. Po chwili Fili i Bilbo również do nas dołączyli. Z tego co widziałam było ich trzech. Mieli może z jakieś pięć metrów wysokości. Dwóch  z nich było grubszych i jeden chudszy, który zdawał się być przeziębiony. Jeden z tych grubszych niósł właśnie nasze dwa kuce i zamknął je w zagrodzie z innymi.

The Hobbit  | Kili (PL) Where stories live. Discover now