• Rozdział VI

2.7K 202 79
                                    

Po piętnastu minutach dotarł za Louisem do kina. Zmarszczył lekko, brwi wchodząc do budynku, bo umówmy się: kto w wieku osiemnastu lat chodzi tu sam? Jednak kiedy szatyn poprosił o jeden bilet i popcorn, loczek z daleka widział, że nikt nie jest w sali. Czyżby sam szedł?

Wyjął z kieszeni banknot i kupił bilet dla siebie, nie wierząc, że musi poświęcać na to kilka dolców. Szybko skierował się w stronę wejścia i zamknął za sobą drzwi. Sala był pusta. Tylko sam Louis siedział na środku rozłożony, oglądając już zaczęty film. Plan runął, kiedy Louis skierował wzrok na Stylesa. Chociaż może nie do końca.

– Co ty tu robisz? – spytał, patrząc na Stylesa. Chciał raz się odprężyć.

– Chciałem obejrzeć film, tak samo jak ty. – Wzruszył tylko ramionami, siadając na miejscu obok Louisa.

– O czym on jest skoro tak ?– spytał, patrząc na loczka z uniesioną brwią.

– Noo.. – Harry spojrzał na ekran przed sobą. – Jest jakiś facet i.. drugi facet? – powiedział, opierając się o fotel.

– Jesteś debilem – parsknął szatyn, jedząc popcorn i zaczynając oglądać film.

– Może trochę zgłupiałem przez ciebie – mruknął cicho Harry. Może ten film nie będzie taki nudny. Zawsze może dyskretnie obserwować Louisa po swojej lewej.

*

Louis przeciągnął lekko nogi, kiedy na ekranie leciały napisy końcowe. Ziewnął cicho, podnosząc się z miejsca i ruszył do wyjścia.

– Lou! – usłyszał za sobą głos starszego chłopaka.

– Zostaw mnie Styles i nie masz prawa do mnie tak mówić – mruknął cicho, wychodząc z kina.

– Umów się ze mną! – zawołał za nim Harry. – T-tak normalnie, nie wiem.. Gdziekolwiek. Możesz pokazać mi kawałek miasta, czy coś – zaproponował, stając lekko za Tomlinsonem.

– Nie – powiedział, patrząc na loczka i ruszył w stronę przystanku autobusowego.

– Dlaczego? – Przystał na kolejny krzyk i kolejne pytanie.

– Bo nie chce być obok męskiej dziwki! – krzyknął w stronę Stylesa i ruszył zdenerwowany do autobusu, który podjechał.

– Nie jestem męską dziwką! Gdybym chciał cię wykorzystać to, czy bym szedł za tobą do jakiegoś kina? – wykrzyczał Harry w ostatnim momencie. Nie odpuści tak szybko, więc niech Louis lepiej to zrozumie!

– Odwal się, nie jesteś kimś, kto jest w moim typie – prychnął, wsiadając do pojazdu i ruszając na siedzenie, po czym wyjął telefon, nakładając słuchawki. Natomiast Harry szedł do domu pieszo.

Nie jest w typie Tomlinsona? To niemożliwe – prychnął.

Podkręcił głową wkurzony, ruszając do swojego mieszkania.

Może jutro będzie lepszy dzień? Teraz Harry myśli tylko o tym, by wziąć prysznic i położyć się, a może znów ujrzy Louisa w snach? Zaśmiał się do siebie, bo czy nie zachowuje się jak pedofil?

*

Louis westchnął cicho, przechodząc przez podmiejski park niedaleko jego mieszkania. Mijał wysokie drzewa i ławki z rękoma w kieszeni. Po chwili usiadł na huśtawce, bujając się na niej i patrząc na zachód słońca. To zabawne, gdyż dorosły chłopak przychodzi posiedzieć na huśtawce, by pomyśleć i wgapiać swój wzrok w niebo. Pod nosem nucił jakąś piosenkę, a już ostatnie promienie słońca gładziły jego policzki.

ɪɴғɪɴɪᴛʏ - Larry ✓Where stories live. Discover now