Rozdział siedemnasty

158 12 4
                                    

Zima w Mystic Falls zdawała się zbliżać wielkimi krokami. W końcu był już środek listopada, więc śnieg mógł zaskoczyć mieszkańców w każdej chwili. Wszyscy szykowali się na nadchodzące święta, robiąc zapasy, konfitury, a nawet ubierając choinki. Tak, tak, w 1864 roku istniała już ta tradycja. Magia zbliżającego się Święta Dziękczynienia ogarnęła większość ludzi, którzy już nie mogli doczekać się śniegu. Dzieci chciały bawić się w białym puchu, a dorośli liczyli na odrobinę odpoczynku. Tego nie mógł oczekiwać Johnathan Gilbert, który postanowił zabrać Elenę, jego potomka, do czarownicy w Nowym Jorku. Był wrażliwy na ludzką krzywdę, chciał pomóc dziewczynie za każdą cenę. Załatwił nawet konia, woźnicę, by ten mógł ich bezpiecznie dowieźć do największego miasta na świecie.

Nie zdawał sobie sprawy z tego, że Giuseppe poznał jego zamiary. Johnathan pisał pamiętniki, a w nich zdawał relację z każdego dnia. Starszy Salvatore lubił czasem czytać kogoś rzeczy, cóż, wścibskość najwyraźniej nie znała granic. A że Johnathan był dość roztrzepanym człowiekiem, o dostęp do jego dziennika nie trzeba było mocno się starać.

Bądź gotowa na jutro rano. Mówiłaś, że odesłała cię czarownica Bennett, a ja zabieram cię do Nowego Jorku, gdzie mieszka niejaka Gloria Abbott, która ma moc porównywalną do rodu Bennettów.

Dziękuję raz jeszcze Elena powiedziała to mężczyźnie po raz kolejny. Nie potrafiła wyrazić słowami wdzięczności, jaką czuła Johnathan?

Tak?

Jaka jest szansa, że... przed wyjazdem porozmawiam z Damonem i Stefanem?

Muszę cię zmartwić, ponieważ bracia są hipnotyzowani przez Katherine. Z pewnością niczego się nie domyślają, są pochłonięci obecnością panny Pierce posłał dziewczynie smutny uśmiech.

Jak można być kimś takim? Jak można bawić się kosztem Damona i Stefana, którzy nie mają o niczym pojęcia, w dodatku udając mnie...

Mi również jest przykro, Eleno, ale mam pomysł zza pleców wyjął kartkę oraz pióro i przekazał je brunetce Napisz do nich list, a kiedy to wszystko się skończy, na pewno go otrzymają.

Gilbertówna z wdzięcznością chwyciła te dwie rzeczy i kiedy pożegnała Johnathana, zaczęła pisać. Rozerwała kartkę na pół, po czym przyłożyła pióro.

Drogi Stefanie,

Jeżeli to czytasz, zapewne nie jesteś już zauroczony przez Katherine. Nigdy nie dowiem się, nie ujrzę Twojej reakcji na list, jednak mam nadzieję, że dotarł w Twe ręce. Nie mam pojęcia, czy wiesz już o tym wszystkim, lecz jeśli nie, wyjaśnię pokrótce.

Okazałam się być sobowtórem Katherine Pierce, która jest wampirem. Tak, magia istnieje, wampiry i wilkołaki również. Nie żartuję, nie mogłabym Ciebie okłamać. Nigdy. Katherine udawała mnie, hipnotyzując Ciebie, przez co ty się w niej zakochałeś. To niestety nie byłam ja, choć nie ukrywam, że byłby to dla mnie zaszczyt. Być kochaną przez takiego dobrego człowieka jakim jesteś Ty, Stefanie. Ponieważ od początku mojego pobytu tu, a dokładniej odkąd moja przyjaciółka czarownica wysłała mnie w przeszłość, okazywałeś mi wsparcie, troskę i wszystko, czego potrzebowałam, by się nie załamać. Ponieważ naprawdę Cię polubiłam.

Prawdopodobnie w tym momencie żyję swoim życiem, w 2010 roku, a Ty, cóż, nie mam pojęcia. Moim pobytem tutaj zaburzyłam czasoprzestrzeń. W każdym razie, kończąc ten list, chciałam powiedzieć Ci po prostu dziękuję. Za wszystko. Za Twój ciepły śmiech, ręce, które zawsze obejmowały mnie w potrzebie, po prostu za Ciebie. Może i nie miał być to przypadek, może tak miało być?

Nigdy o mnie nie zapomnij,

Elena Gilbert


Elena otarła łzy, które kapały na papier i włożyła ją w kopertę, którą dał jej Johnathan. Chwyciła drugą kartkę, znów zaczynając pisać.


Kochany Damonie,

Naprawdę trudno mi to pisać w momencie kiedy moje łzy rozmazują atrament, więc mam nadzieję, że doczytasz się, mimo rozmazanego tuszu i pogniecionej kartki.

Chciałabym najpierw podziękować Ci za Twój sarkazm, którym męczyłeś mnie cały czas przez dwa miesiące mojego mieszkania u Was. Tak, bowiem niejaka Katherine Pierce udawała mnie i moje życie, hipnotyzując Ciebie i Stefana. Była wampirem! Mogę się założyć, że w tym momencie prychasz i zanosisz się głupim śmiechem. To nie jest żart, Damon! Uwierz w to, a jak nie, zapytaj Johnathana. Mam nadzieję, że wydostaliście się spod wpływu apodyktycznego Giuseppe, ponieważ on nie zasługuje na Was. Na Ciebie, Lily, Stefana. Właśnie, pozdrów Lily.

Wierzę, że się zmieniłeś i okazujesz braterską miłość Stefanowi, bo On na to zasługuje. Pij tego burbona ile chcesz, jednak nie wracaj do domu pijany. Nie chciałbyś zobaczyć Twojej płaczącej matki, bo znów rozbiłeś wszystko w salonie.

Cóż, Twój sarkazm chyba jest zaraźliwy, a ja raczej nigdy nie miałam dobrej odporności. Będzie mi Cię brakowało, chociaż ledwo to przyznaję. Ale wracam do swoich przyjaciół! Och, oby Johnathan wszystko Ci wyjaśnił, bo nie chce mi się rozpisywać o tym, jak to moja kumpela wiedźma wysłała mnie w wasze czasy. Tak, teraz żyję w 2010 roku, co jest dla mnie nie do pojęcia, ale mniejsza.

Skop ode mnie tyłek Katherine Wrednej Pierce i Giuseppe Dupka Salvatore. Przepraszam, ale piszę do Ciebie współczesnym językiem, więc zapewne będziesz miał trudności z jego zrozumieniem...

Zawsze będę za Tobą tęskniła (nawet za wiecznym sarkazmem!),

Elena Gilbert, ta prawdziwa oczywiście


Brunetka zaniosła się płaczem. Zrozumiała, jak blisko zdążyła być z braćmi. Co tu dużo mówić, przywiązała się do nich. Wiedziała, że będzie tęsknić za wszystkimi, lecz perspektywa powrotu do prawdziwego domu zdawała się być po prostu lepsza. Zdawała sobie sprawę, że wszyscy tam na nią czekają. Jenna, Jeremy, Bonnie, Caroline i reszta przyjaciół. Nieraz wyobrażała sobie, jak to było, kiedy przyjaciółki wyjaśniły to innym. Zastanawiała się, czy z tego wybrnęły, a przede wszystkim, jak sobie radziły.

Dwie gotowe koperty schowała za gorset brudnej już sukienki. Wiedziała, że nikt ich tam nie znajdzie, a w odpowiednim momencie przekaże je Johnathanowi.

Giuseppe Salvatore lubił tajemnice, a taką też musiał zachować w tym momencie. Wiedział, że jego przyjaciel go oszukał, przechodząc na tą drugą stronę. Kpił z jego naiwności, wiedział, iż obróci się ona przeciwko niemu. On również zaplanował ''odbicie'' Eleny wręcz z rąk wroga. Wszystko było ustalone do perfekcji. Bowiem kiedy Giuseppe coś szykował, to w stu procentach. Był pewny siebie i tego, że to właśnie jego plan się powiedzie. Nie bał się o nic, żył w przeświadczeniu, iż odbierze sobowtóra od poczciwego Johnathana, później pojedzie do czarownicy z Nowego Orleanu, u której Katherine Pierce zwykła mieszkać. Pomoże ona mu w dojściu do prawdy, opowie wszystko, co wie, wykorzysta Elenę do celów łowcy i Rady, a na końcu ją zabije. Plan idealny, możnaby rzec.

Jednak ani Johnathan, ani Giuseppe nie mieli pojęcia, że plan odbicia Gibertówny szykował ktoś jeszcze. Ktoś, kto nie do końca to wszystko rozumiał, lecz za wszelką cenę chciał odzyskać brunetkę. Ktoś, kto liczył na łut szczęścia, nie mając konkretnego planu działania, lecz jednego sojusznika, którego zdążył już poczęstować werbeną.

Stefan oraz Damon Salvatore również szykowali się na misję.

Travel in time ● tvdWhere stories live. Discover now