I

2.7K 192 144
                                    

Louisie Tomlinson przemierzała korytarz szkolny, idąc dziarskim krokiem i mierząc wszystkich, którzy stanęli jej na drodze swoim przeszywającym wzrokiem, który cóż, znał praktycznie każdy. Pomimo, iż dziewczyna nie miała nawet metr sześćdziesiąt wzrostu, to budziła strach w niejednym uczniu, bowiem miewała swoje dni, w których potrafiła zabić spojrzeniem, dlatego ludzie trochę zaczęli brać ją na dystans, lecz ci, którzy ją znali, wiedzieli, że tak naprawdę jest słodką kulką wrażliwości i bardzo łatwo ją skrzywdzić.

I tak, Lou właśnie dziś miała jeden z tych swoich dni, kiedy to irytował ją nawet najmniejszy szelest, a to tylko za sprawą braku czekolady w jej organizmie. Szatynka była niesamowicie uzależniona od słodkości, a odkąd jej mama kazała zaprzestać nadmiernego spożywanie czekolady oraz cukru, humor dziewczyny był nieznośny. Musiała się zadowolić kawą bez cukru, zwykłą wodą oraz grecką sałatką, a uwierzcie, naprawdę było jej trudno zamienić batoniki na zdrowe jedzenie.

Poprawiła swoją za dużą bluzę, która delikatnie uniosła się do góry, po czym wpisała kod do swojej szafki. Musiała się pospieszyć, ponieważ właśnie rozbrzmiał dzwonek oznaczający koniec przerwy, ale jak na złość drzwiczki od szafki nie chciały ustąpić. Zirytowana, zaczęła szarpać za zamek i delikatnie uderzać dłonią w metal, jednak poskutkowało to tylko skaleczeniem się w paluszek o wystający i ostry kawałek. Szatynka syknęła cicho na uczucie szczypania, a w jej oczach od razu pojawiły się łzy, ponieważ naprawdę miała już dość tego dnia, chociaż dopiero go zaczęła.

Oparła się plecami o ścianę tuż obok rzędu szafek, próbując opanować swoje buzujące emocje. Krew skapywała z jej zranionego paluszka, lecz próbowała to zignorować. Przymknęła oczy, wyłączając się na chwilkę.

Harriet Styles, jak zawsze z szerokim uśmiechem, sprężystym krokiem i prostym kręgosłupem szła szybko na zajęcia biblioteczne, w których miała zastępstwo za geografie. Obok niej kroczyła irlandzka blond piękność, czyli  Natalie, z równie dużym uśmiechem na ustach, z których wydobywał się głośny śmiech.

Prawdopodobnie, gdyby nie to, że Harriet musiała wziąć potrzebne książki ze swojej szafki, to nie zauważyłaby drobnej szatynki, która wydawała się być jakby w jakimś transie. Wysoka dziewczyna, cóż, Harriet miała prawie metr osiemdziesiąt wzrostu, więc tak, była wysoka, zawiesiła spojrzenie swoich zielonych tęczówek na małej postaci, której z palca skapywała co chwile kropelka krwi i to naprawdę zaniepokoiło brunetkę. Nie byłaby sobą, gdyby nie spytała co się stało oraz nie spróbowała chociażby pomóc. I właśnie dlatego powiedziała cicho Natalie, żeby już poszła do biblioteki, co blondynka uczyniła, nawet nie zadając zbędnych pytań, ani nic nie komentując, a to naprawdę rzadko się zdarzało w jej przypadku.

Długonoga, ostrożnie podeszła do dziewczyny z nadal zamkniętymi oczami i bardzo delikatnie ułożyła swoją dłoń na jej ramieniu, ponieważ mniejsza nadal nie wyczuła obecności drugiej osoby.

-Uhm, hej, przepraszam? - głos Harriet był jeszcze bardziej czuły niż kiedykolwiek indziej. Coś jej podpowiadało, że dla tej osoby musi być szczególnie uważna i delikatna. Szatynka, kiedy tylko usłyszała czyjś głos momentalnie otworzyła oczy. Była w lekkim szoku. Na samym początku zauważyła tylko jakieś duże stopy, odziane w śmieszne buty, jednak później jej chwilowy zawał minął, ponieważ myślała, że czas się zatrzymał tak samo, jak jej wzrok utknął w oczach osoby, która stała przed nią.

Idealna, pomyślała Louise, kiedy lustrowała wzrokiem dziewczynę przed nią od góry do dołu. Idealna w każdym calu.

I nie tylko Lou była zafascynowana tym, jak oczy dziewczyny błyszczały, lecz również Harriet oniemiała z zachwytu, kiedy ujrzała zaróżowione policzki małej dziewczynki oraz jej cudowne, różowe, wąskie usta.

🍬🍬🍬
Witajcie cukiereczki w całkiem świeżym opowiadaniu! Jak możecie się domyślić jest to Larry w żeńskiej wersji. Mam nadzieje, że przypadnie wam do gustu. Rozdziały będą krótkie, przepełnione słodyczą i również będą pojawiały się dość często (mam nadzieje) Napiszcie co sądzicie!
All the love x.

sweet like candy | fem!larryWhere stories live. Discover now