Rozdział 5

3K 340 282
                                    

Brak czucia w nogach był dość dziwny, bo w końcu widział je za każdym razem i wiedział, że tam są, ale gdy ich dotykał to tak, jakby nagle znikały

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Brak czucia w nogach był dość dziwny, bo w końcu widział je za każdym razem i wiedział, że tam są, ale gdy ich dotykał to tak, jakby nagle znikały. Niby tam były, a jednak ich nie było. Już próbował na prawdę wszystkiego. Ostatnio nawet przypadkiem wbił sobie w jedną nóż. Lało się tyle krwi, że to tragedia, ale on nadal pozostawał jedynie z uczuciem pustki.

Nie było to jednak coś aż tak bardzo przygnębiającego i złego. Po prostu czuł się w pewien sposób niekompletny, ale zrzucał to na drugi tor, gdy w pobliżu pojawiał się jego lekarz. Właściciel tej blond czupryny zaglądał do niego średno pięć razy dziennie i przynosił ze sobą jedzenie. Miał czasami wrażenie, czy aby na pewno dostaje to samo, co inni pacjenci kliniki. W końcu było niesamowicie pyszne i Jeon przeczuwał, że przez pobyt w tym miejscu utył przynajmniej pięć kilo. Przecież w szpitalach zazwyczaj się chudnie.

Cieszyły go te krótkie spotkania chyba bardziej niż powinny. W końcu Tae był jedyną osobą po za rehabilitantem, z którą rozmawiał. Reszta personelu w szpitalu zachowywała się dziwnie względem niego. Może z dystansem, czy zawiścią. Jeon nie wiedział dlaczego mogło tak się dziać. Miał jedynie przeczucia, że to może dziać się z powodu tak dobrych stosunków z ordynatorem. W końcu był tu najważniejszą osobą, a takie spoufalanie się z pacjentem było nieetyczne.

Z drugiej strony to co ich to obchodziło. To były sprawy tylko między nimi i pracownikom szpitala nic było do tego. Widział bardzo dobrze jak pielęgniarki niemalże rozbierają wzrokiem tego drobnego blondyna. Nie podobało mu się to... o jak cholernie mu się to nie podobało. Te wszystkie wymalowane i wypucowane cizie chciały jego atencji tylko ze względu na jego pozycję i pieniądze, a on? Jungkook lubił go zanim się dowiedział kim tak na prawdę był i nie obchodziło go kim był starszy. Mógł równie dobrze być sprzątaczem, a i tak Jeon by go polubił za intrygujący charakter.

Nie dało się ukryć, że uroda Taehyunga była zniewalająca i gdyby nie fakt, że młody i tak nie czuł nóg, to pewnie by mu miękły, gdy się pojawiał. Ślicznie zarysowany drobny nosek, piękne czekoladowe oczka i te soczyste czerwone usteczka, które miał ochotę za każdym razem dotknąć i wypeścić.

Jungkook uważał się zawsze za osobę aseksualną, której niepotrzebne były te przyziemne rozkosze. Jednak po kilku dniach w szpitalu zrozumiał, że to wcale nie tak. Zawsze próbował coś poczuć w pobliżu kobiet, nigdy nie testował swoich zachowań ż mężczyznami. Dzięki Taehyungowi zrozumiał, że jest po prostu... ciepły, delikatnie mówiąc.

Po raz pierwszy czuł te wszystkie dziwne rzeczy, o których mówiły damskie pisemka. Nawet sam fakt, że je czytał mówił sam przez siebie.

-Weź, bo ci stanie. -po sali rozległ się głośny śmiech Jimina. Anioł od ponad godziny siedział na parapecie i przyglądał się podopiecznemu, który nawet na chwilę na niego nie spojrzał, rozmyślając nad czymś usilnie, a stróż wiedział o czym. Przecież umiał czytać w myślach i czasami tego żałował, bo jego podopieczny aka prawiczek miał bardzo brudne myśli.

Good boys go to heaven. //TaeKookWhere stories live. Discover now