- W południe. – Odpowiadam, wylewając niespożyty sos do zlewu.

– Tylko jedna zmiana, powinnam być w domu około piątej.

- Zabieram cię na kolację. – Uśmiecha się, krzyżując ręce na piersiach.

Ja odchylam głowę, unosząc na nią brew i klikam przycisk kosza na śmieci.

– Myślisz o wepchnięciu tam mojej głowy w tej chwili, prawda ? – Jej śmiech jest miękki i czarujący, i przyprawia mnie o zawroty głowy.

- Może. – Uśmiecham się.

– Musisz to ująć jeszcze raz, tym razem w formie pytania.

- No i mamy bezczelną Camille, którą znam i kocham. – Droczy się, ślizgając dłońmi po blacie.

- Camille, znowu ? – Próbuję posłać jej grymas, ale przedziera się przez niego uśmiech.

- Tak, znowu. Więc, czy uczynisz mi, proszę, zaszczyt poświęcenia mi swego czasu na zjedzenie kolacji w popularnym miejscu dzisiaj wieczorem ? – Jej figlarny sarkazm doprowadza mnie do śmiechu, a kiedy Austin wchodzi do kuchni, tylko rzuca na nas okiem i opiera się o blat.

- Wszystko w porządku ? – Pytam.

- Tak, jestem tylko zmęczony. – Odpowiada.

- Mogę sobie wyobrazić. – Lauren porusza brwiami, a Austin szturcha ją ramieniem.

Ja tylko patrzę się, czując się, jakbym była w jakimś alternatywnym wszechświecie. Takim, gdzie Austin kuksa Lauren, a ona się śmieje, nazywając go dupkiem, zamiast piorunować go wzrokiem albo mu grozić.

Podoba mi się ten wszechświat. Myślę, że mogłabym tu zostać na jakiś czas.

- To nie tak. Zamknij się. – Austin dosypuje kawy w ziarnach do dzbanka i wyciąga z szafki trzy filiżanki, które umieszcza na blacie.

- Jasne, jasne. – Lauren przewraca oczami, a Austin drażni ją, imitując jej akcent.

Słucham ich, przekomarzających się i niewinnie zaczepiających, gdy sięgam po pudełko płatek śniadaniowych z najwyższej półki w szafce. Staję na palcach, kiedy czuję palce Lauren, pociągające moje szorty, naciągając je w dół, aby zakryły więcej mojej wyeksponowanej skóry.

Część mnie chce je podciągnąć wyżej, albo nawet zdjąć je zupełnie, tylko aby zobaczyć jej wyraz twarzy po tym, ale, na szczęście Austin tutaj też jest, decyduję się tego nie robić.

Zamiast tego, odnajduję zabawną stronę jej gestu i wywracam na nią oczami, otwierając paczkę płatków kukurydzianych.

- Frosted Flakes ? – Pyta Lauren.

- W szafce. – Odpowiada Austin.

Zamglone wspomnienie Lauren i mojego ojca sprzeczających się o to, że ojciec zjadł wszystkie płatki Lauren pojawia się w mojej głowie. Uśmiecham się do tego wspomnienia i odkładam je z powrotem.

Godzinę później, jestem ubrana i gotowa, aby rozpocząć swój spacer do restauracji. Lauren siedzi na sofie, wkładając buty, gdy wchodzę do salonu.

- Gotowa ? – Spogląda na mnie z uśmiechem.

- Na co ? – Biorę swój fartuch z oparcia krzesła i wkładam telefon do kieszeni.

- Spacer do pracy, oczywiście.

Uwielbiając ten gest, kiwam głową na potwierdzenie, szczerząc się jak idiotka i wychodząc za nią przez frontowe drzwi.

After Camren - IIIWo Geschichten leben. Entdecke jetzt