59

2.3K 152 16
                                    

Lauren's POV

Strumień zimnej wody spływa na moje poszarpane ręce. Patrzę jak zabarwiona na czerwono woda płynie w stronę odpływu. To gówno znowu powraca. Wiedziałam, że to tylko kwestia czasu. Drzwi do łazienki są otwarte, więc mogę w prosty sposób ocenić sytuację w drugim pokoju. Nie mam cholernego pojęcia, co sobie myślałam, kiedy zadzwoniłam do tej suki. Nie powinnam jej tak nazywać, ale... ona jest po prostu... suką. Przynajmniej nie wymsknęło mi się to przezwisko przy Camz. Kiedy do niej dzwoniłam, to myślałam tylko o niej, jej złej kondycji i naiwnych uwagach.

"On nie może brać narkotyków"

Próbowała przekonać samą siebie. Wiedziałam, że jej matka może wszcząć awanturę o każdej porze, ale z jakiegoś jebanego powodu, myślałam, że jej obecność może pomóc Camili. To właśnie dlatego nie próbuję pomagać ludziom, nie mam w tym żadnego doświadczenia. Mogę być perfekcyjna w chuj, ale na pewno nie wybawicielką.

Jakiś ruch przyciąga mój wzrok, więc patrzę w lustro i dostrzegam odbicie Richarda, który się we mnie wpatruje. Jest oparty o ramię drzwi, ma ostrożny wyraz twarzy.

- Czego chcesz ? Przyszedłeś znowu mnie zwyzywać ? - Surowo komentuję.

Wzdycha i przejeżdża dłonią po swoim zaroście.

- Nie, nie tym razem.

Prycham, w połowie marzę, że mógłby spróbować i to zrobić. Jestem wystarczająco wkurzona, by wdać się w bójkę... może w dwie.

- Dlaczego żadna z was mi nie powiedziała ? - Pyta Richard.

Czy on mówi serio ?

- Dlaczego miałabym ci to mówić ? Oraz nie jesteś na tyle głupi, by uwierzyć Camili w takie bajeczki.

Odwracam się i łapię ręcznik, by wytrzeć moje knykcie, w większości przestały już krwawić. Powinnam nauczyć się uderzać z odpowiedniej pozycji i zamachnięcia.

- Nie wiem... Jestem zaskoczony, myślałem, że dwa przeciwieństwa się przyciągają, ale teraz...

- Nie pytam cię o twoją zgodę, nawet nie czuję takiej potrzeby. - Omijam jego ciało w drzwiach i idę w stronę korytarza.

Buty Austina nie stoją już przy drzwiach, za to paczka przypalonego popcornu nadal leży na podłodze.

"Pozwól jej być jedynym głosem w twojej głowie"

Głos Austina echem rozbrzmiewa w moim umyśle. Chciałaby, by to było takie proste, może pewnego dnia... jestem tego pewna.

- Wiem, że nie musisz. Chcę po prostu zrozumieć ten bałagan. Jako jej ojciec, czuję się zobowiązany, by skopać ci tyłek. - Potrząsa głową.

- Jasne. - Prycham, schylając się, by podnieść pudełko z podłogi.

Chcę mu przypomnieć, że nie był ojcem przez ponad dziewięć lat.

- Camila bardzo przypomina Carol w młodości. - Mówi.

Sztywnieję, a pudełko prawie wyślizguje mi się z rąk.

- Nie, to nieprawda. - Mówię w szoku.

Nie ma mowy, by to mogła być prawda. Faktycznie, kiedyś myślałam, że Camila jest pruderyjną, sukowatą kobietą, ale teraz, kiedy już ją dobrze poznałam, sądzę, że to stwierdzenie nie może być dalsze od prawdy. Ma przejawy przesadnej perfekcyjności jak jej matka, ale to wszystkie podobieństwa.

- To prawda. Może nie była przemiła, ale nie była taką... - Urywa, łapiąc butelkę wody z mojej lodówki.

- Suką ? - Odpowiadam za niego.

After Camren - IIIWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu