81

1.5K 153 17
                                    

Lauren's POV

- Zaczekaj tutaj, kiedy wejdziemy do środka. Wrócimy za mniej niż pięć minut, więc nie przestawiaj tej taksówki. – Instruuję kierowcę.

Po pierwsze, spóźnił się, żeby mnie odebrać. Nie, żebym na to narzekała, w innym wypadku nie wpadłabym na Camile w cholernym deszczu, samą.

Nie wypowiedziała słowa odkąd wciągnęłam ją do taksówki, a ja jestem zbyt zajęta usiłowaniem ujarzmienia mojego temperamentu, aby w tym momencie to skomentować. Zobaczenie jej tam, w ciemności, uciekającej od czegoś... od Zayna, dodaje mojemu gniewowi pełnej siły i będzie bardzo łatwo się mu poddać.

Jednak nie mogę tego zrobić. Nie tym razem. Tym razem udowodnię jej, że mogę kontrolować zarówno swoje usta, jak i pięści. Wszedłam z nią do tej taksówki zamiast roztrzaskania czaszki Zayna o asfalt. Mam nadzieję, że ona się na tym pozna. Mam nadzieję, że to pomaga mojemu przypadkowi, przynajmniej minimalnie.

Camila jeszcze nie próbowała uciec i nie powiedziała nic, kiedy poleciłam kierowcy, aby zabrał nas do domu jej mamy po jej szajs. To dobry znak. To musi być dobry znak. Jej ubrania są przemoczone, przylegają do każdego cala jej ciała, a jej włosy są pozlepiane na czole. Odgarnia ten bałagan dłonią do tyłu, wzdychając, kiedy niesforne pasma nie chcą się trzymać na miejscu. Wielkie pokłady samokontroli kosztuje mnie, aby nie sięgnąć po nie i założyć jej włosy za ucho.

Kiedy taksówka dojeżdża do garbu przed podjazdem Carol, Camila otwiera drzwi i przechodzi przez ogródek. Nie wzdryga się, kiedy spływa po niej deszcz, przysłaniając jej ciało i prawie odbierając mi ją. Po przypomnieniu kierowcy, aby się stąd nie ruszał, biegnę za nią, nim deszcz zdąży nas bardziej rozdzielić.

Wstrzymuję oddech, zmuszając się do zignorowania czerwonej furgonetki zaparkowanej przed domem. Nie mogę stracić kontroli. Muszę pokazać jej, że mogę się trzymać w kupie i przedkładać jej uczucia nad moje.

- Karlo, jak wiele razy masz zamiar to robić ? Wciągasz się z powrotem w coś, co wiesz, że nie zadziała. – Carol już kłapie jadaczką, kiedy wchodzę do salonu.

Zayn stoi w centrum pokoju, rozchlapując wodę po podłodze. Palce Camili podszczypują mostek jej nosa, w znaku zupełnego niepokoju i po raz kolejny walczę aby utrzymać moje jebane usta zamknięte.

Tylko jedno moje złe słowo może sprawić, że ona zostanie tutaj, może wysłać ją godziny ode mnie.

- Matko, czy możesz po prostu przestać, proszę ? Ja nic nie robię, chcę po prostu stąd wyjechać. Przebywanie tutaj nie pomaga w niczym, a mam pracę i zajęcia w Seattle.

Seattle ?

- Wracasz dziś do Seattle ? – Pyta Carol swoją córkę.

- Nie dzisiaj, ale jutro. Kocham cię, mamo, i wiem, skąd pochodzisz, ale chcę być blisko moich... cóż. – Camila patrzy na mnie, z wyraźną niepewnością w jej szarych oczach.

– Austinem. Chcę być teraz z Austinem.

Auć.

- Odwiozę cię. – Odzywa się Zayn.

- O nie, nie odwieziesz. – Nie mogę się powstrzymać przed wcięciem się.

Próbuję być cierpliwa i w ogóle, ale to za wiele. Powinnam była wpaść tutaj, zabrać torbę Camili i zanieść ją do taksówki nim Zayn zdąży chociażby na nią spojrzeć.

Uśmieszek na jego twarzy w tej chwili, ten sam pieprzony uśmieszek, który wysłał mi tylko parę minut temu, prześladuje mnie. Próbuje mnie podjudzić, pchnąć mnie, abym wybuchnęła przy Camili i jej mamie. Chce sobie ze mną pogrywać, jak zawsze to robił, ale nie tej nocy. Nie dam mu satysfakcji bycia jego pionkiem.

After Camren - IIIWhere stories live. Discover now