Camila's POV
Jazda była dokładnie tak nieznośna, jak oczekiwałam. Droga wydawała się nigdy nie kończyć, każda żółta linia była jednym z jej uśmiechów, jednym z jej grymasów. Każdy niekończący się sznur samochodów wydawał się przedrzeźniać każdy błąd, który popełniłam, a każde auto na drodze było kolejnym nieznajomym, kolejną osobą z własnymi problemami. Czułam się samotnie, zbyt samotnie, w moim małym samochodzie, odjeżdżając dalej od tego, gdzie chciałam być.
Czy jestem głupia, że nawet próbuję to zwalczać ? Czy mogłabym być prawdopodobnie na tyle silna, żeby i tym razem walczyć z obecnym stanem rzeczy ? Czy w ogóle chcę ?
Jakie są szanse, że tym razem, z puli, która wydaje się setkami razy, coś uczyni ten raz innym ? Czy ona tylko używa słów, które zawsze chciałam usłyszeć z desperacji, ponieważ wie, jak bezstronna się stałam ?
Moja głowa wydaje się być tysiąc stronicową powieścią głębokich myśli, bezmyślnego paplania i masy beznadziejnych pytań, na które nie znam odpowiedzi.
Kiedy zaparkowałam przed domem Kimberly i Christiana tylko kilka minut temu, napięcie w moich ramionach było prawie nieznośne. Dosłownie wyczuwałam mięśnie pod skórą, spinające się do punktu pęknięcia, a kiedy teraz stoję w salonie, czekając aż Kimberly dołączy do mnie i Smitha, owe napięcie rośnie.
- Powiedziała, że zejdzie na dół, kiedy skończy pocierać nogę mojego taty. – Smith marszczy nos w zniesmaczeniu.
Nie mogę się powstrzymać od śmiechu z małego chłopca z dołeczkami.
- W porządku. Dziękuję. – Mówię.
On siada na skraju sofy bez słowa.
Skupia się na gadżecie w swojej dłoni, a ja skupiam się na nim. Młodszy brat Lauren. To taka dziwna idea, że ten uroczy, mały chłopiec, który z jakiegoś powodu wydaje się mnie nie lubić, przez cały czas był biologicznym bratem Lauren. W jakiejś części to ma sens, on zawsze był taki ciekawy Lauren i wydawał się lubić jej towarzystwo, kiedy większość ludzi nie jest z niego zadowolona.
- Gdzie jest twoja Lauren ? – Pyta mnie, przyłapując mnie na podglądaniu go.
Twoja Lauren. Wydaje się, jakby za każdym jednym razem, kiedy zadaje to pytanie, moja Lauren jest daleko stąd. Tym razem dalej niż kiedykolwiek.
- Ona jest... - Zaczynam, kiedy Kimberly wchodzi do pokoju, tocząc się w moją stronę z otwartymi ramionami.
Ma na sobie szpilki i makijaż. Przypuszczam, że świat zewnętrzny wciąż ewoluuje, nawet jeśli mój się zatrzymał.
- Camila ! – Piszczy, obejmując mnie ramionami i ściskając tak ciasno, że muszę zakasłać.
- Uch ! Minęło za dużo czasu ! – Ściska mnie jeszcze raz, nim odsuwa się i ciągnie mnie za przedramię do kuchni.
- Jak tam ? - Pytam ją, wspinając się na ten sam stołek, na którym chyba zawsze siedzę.
Ona staje naprzeciwko baru śniadaniowego i przeczesuje dłońmi swoje krótkie blond włosy, odgarniając je do tyłu, a następnie związując w niechlujnego koka na czubku głowy.
- Cóż, wszyscy przetrwaliśmy tę przeklętą wycieczkę do Londynu. Ledwo, ale udało nam się. – Przybiera grymas twarzy, a ja robię to samo.
- Co z nogą pana Vance'a ?
- Pana Vance'a ? – Śmieje się.
– Daj sobie z tym spokój na zawsze. Powiedziałabym, że możesz śmiało mówić Christian, albo Vance. Jego noga się goi, na szczęście ogień zajął się głównie jego ubraniami, nie skórą. – Marszczy brwi, a dreszcz przechodzi po jej ramionach.
YOU ARE READING
After Camren - III
FanfictionDalszy ciąg tłumaczonego opowiadania autorstwa: @higiribien Kontynuacje zaczynam od części III rozdziału 50 Jeżeli nie przeczytałeś części I oraz II jak i III (Do roz. 49) to znajdują sie na profilu użytkowniczki: @higiribien