#5 Powrót do (nie)normalności

60 9 1
                                    

Deszcz bębni w dach autobusu. Szmer wody i miarowy rytm wystukiwany przez spadające krople zdają się łączyć w jedność, tworząc jesienną symfonię. Przytłaczającą symfonię angielskiej jesieni.

Spoglądam na rozległe połacie traw wokół nas. Niegdyś zielone, teraz pokryte są pół transparentną warstwą szarej farby. Gdzieś w miejscu, w którym powinna biec linia horyzontu, roślinność przechodzi płynnie w niebo. Ich kolor nie różni się specjalnie.

Chmury zbijają się w potężne kłębowiska na wypranym z kolorów sklepieniu. Gdzieś tam, pod warstwą szarości, ukryte jest słońce i błękit nieba. Myślę o Quatronie, upale, zielonej trawie, wietrze... Nie, to przeszłość. Rzeczywistość do Rosemary!

- A więc to już... - szepcze Natasha. - Zaraz się pożegnamy.

No tak. Przystanek Pikes wschodnie jest tuż, tuż.

- Dwa miesiące - jęczy Austin. - Minęły.

- Już nie wrócą - wzdycham. - Dziękuję. To były najwspanialsze wakacje mojego życia.

- Zobaczymy się jeszcze? - pyta blondynka.

- W Quatronie? Pewnie nie... - odpowiadam. - Ale na pewno przyjadę do Pikes. Jak tylko będę mogła.

- Dziękuję. - Austin przeczesuje włosy dłonią. - Za wszystko. Dzięki wam żyję.

- Nigdy nie zapomnę tego lata - dodaje Natty. - Aż do śmierci.

Kiwam głową.

- Nie masz mojego numeru! - wykrzykuje dziewczyna.

- Mam Austina. - Uśmiecham się. - Zaraz on weźmie twój numer i mi później prześle.

Z mgły wyłania się cień słupa, który pełni funkcję przystanku.

A więc to już.

- Byliście najwspanialszymi przyjaciółmi, jakich kiedykolwiek miałam. I wciąż jesteście - dodaję cicho.

Mimowolnie akcentuję słowo przyjaciele.

- Och, Rose... - Natasha przytula się do mnie. Austin wciska czerwony przycisk. Pojazd zwalnia.

Szepczę dziewczynie do ucha „do zobaczenia" i spoglądam w oczy Austinowi.

- Miło było cię poznać, półgłówku ze stacji benzynowej.

- Ciebie też, Mathildo.

- Och... - zaczynam i chcę dodać „zamknij się", ale w ostatniej chwili zamykam usta i uśmiecham się delikatnie.

A potem przytulam się mocno do chłopaka, tak jak kiedyś, gdy wszystko było prostsze.

- Zobaczymy się jeszcze.

- Tak... Tak, na pewno.

Autobus zatrzymuje się gwałtownie i drzwi po mojej prawej otwierają się. Do środka razem z chłodnym powiewem wpada zapach deszczu, wilgotnej ziemi i trawy. Na zewnątrz srebrne krople uderzają o asfalt z cichym szumem.

Spoglądam na Austina i Natashę, którzy posyłają mi ostatnie spojrzenie. A potem schodzą po schodkach, stawiają buty na poboczu... Pierwszy krok w Anglii. Właśnie w tej chwili nasze drogi się rozeszły, a kolejny rozdział w życiu zamknął.

Quatron 2Where stories live. Discover now