#1 Obóz rebeliantów

169 11 5
                                    


Słońce już zaszło, ale delikatna, różowa poświata wciąż jest widoczna nad linią horyzontu, zupełnie jak niedoprana plama po soku malinowym. Obóz tobie w blasku setek pochodni, a przed namiotami majaczą tańczące na wietrze pióropusze ognisk. Wchodzimy do jednego z namiotów.

Jest on wykonany z bordowego materiału w granatowe hafty, a płachty zasłaniające wejście podwieszone są po bokach złotymi linami. Na spiczastym dachu konstrukcji widnieje zielona flaga z sową. Wewnątrz nie prezentuje się zbyt okazale - ciężki, drewniany stół otoczony ośmioma krzesłami, duże łoże, szafa i spora kolekcja broni oraz zwojów papieru. Pod sufitem lewituje jarząca się kula, która oświetla wnętrze.

Siadam przy jednym z krzeseł, a moi przyjaciele postępują tak samo. Lustruję wzrokiem stojącą przede mną kobietę.

Ma krótkie, ścięte przy karku włosy w kolorze wiśni, wydatne usta pomalowane szminką w takim samym kolorze i duże, inteligentne oczy przywodzące na myśl soczyście zielone liście. Poznajcie Dorothy Farah. Moją ciocię.

- O co tu chodzi? - pytam, bo to jedyne, co w tej chwili przychodzi mi na myśl.

Po drodze do namiotu zaliczyliśmy sztywne powitanie i oględne wyjaśnienia, ale dalej nie wiem nic o miejscu, w którym się znajduję. Ani dlaczego się tu znajduję.

- Co dokładnie chcecie wiedzieć? - pyta kobieta, przenosząc wzrok z jednego na drugie. - Jestem wam winna wyjaśnienia.

Mam ochotę odpowiedzieć wszystko, ale biorę głęboki wdech.

- Co to za miejsce? Jacy rebelianci? Kim jesteś? Po co nas tu sprowadziłaś? Kto... - wyliczam, ale kobieta podnosi dłoń, aby mnie uciszyć.

- Spokojnie, Rosemary. Wszystko po kolei.

Spoglądam na moich przyjaciół. Natasha patrzy na kobietę swoimi butelkowozielonymi oczami, w których odbija się blask świetlistej kuli. Austin przygląda się z przesadnym zainteresowaniem w swoim dłoniom.

- Jesteśmy w obozie rebeliantów - zaczyna Dorothy Farah. - To główna kryjówka i baza osób, które biorą udział w buncie przeciwko Niewidzialnemu Rządowi. Tutaj zapobiegamy nielegalnym działaniom rządzących i przygotowujemy się do powstania. Ja dowodzę rebeliantom. Jestem zmiennokształtna, myślałam, że się domyślicie. Niektórzy znają mnie pod nazwiskiem...

- Uriasz Herring - szepcze Natasha.

- Tak, to moja przykrywka. Wiecie, Rząd dużo podejrzewa i głupim byłoby pokazywanie się publicznie jako ja. Agenci są wszędzie, możliwe, że byliście cały czas śledzeni... - Kobieta spogląda na mnie podejrzliwie. - Kto wie.

- Po co tu jesteśmy?

- Jeden z moich przyjaciół w ludzkim świecie dał mi Księgę, ale jest ona bardzo, ale to bardzo potężnym Insygnium. Sama jestem w posiadaniu innego, które umożliwia mi między innymi trwały kamuflaż. Osoba magiczna i dwa potężne insygnia miałyby zbyt silną aurę, dlatego nie mogłam zabrać Księgi do Quatronu... Rząd ma pod kontrolą bramy między światami i zwróciliby to ich uwagę. Ale trzy kompletnie niemagiczne osoby... Aura Księgi rozkłada się na trzy i proszę: żadnych podejrzeń! - Moja ciocia uśmiecha się promiennie. - Czy to nie genialne?

A więc ryzykowaliśmy życie, aby zostać zwykłymi przemytnikami.

- Czy to nie mogło być prostsze? - pytam cicho.

- Miało być, Rosemary... - Kobieta spogląda na mnie przepraszająco. - Miało być.. Myślałam, że coś wam się stało. Przepraszam.

Kiwam głową

Quatron 2Where stories live. Discover now