- Trenerze? – gładząc się po nieznacznie zaokrąglonym brzuszku, Viera zwróciła się do Yakova. – Widział trener Viktora? Nigdzie go nie ma, a za chwilę zaczynamy przedstawienie.
- Rodzice zadzwonili do niego, by życzyć mu powodzenia. O, ale wygląda na to, że już skończyli. Ej, Vitya, skończyliście już?
Zezując w przestrzeń, przebrany za lwa chłopczyk powoli docisnął paluszek do czerwonej słuchawki.
- Vitya? – Feltsman powtórzył, gdy nie doczekał się odpowiedzi.
Z miną kogoś wyrwanego z głębokiego transu, dzieciak podskoczył. Niepewnie skierował wzrok na parę opiekunów.
- Mama i tata powiedzieli, żebyś dał z siebie wszystko? – łagodnie się uśmiechając, spytała Viereczka.
Brak odpowiedzi. Niebieskie oczy pozostawały wlepione w Yakova. Wpatrywały się w niego z taką intensywnością, jakby próbowały go rozgryźć.
- Coś się stało? – Feltsman uniósł brwi.
Chłopczyk spuścił wzrok.
- Nie, nic – wymamrotał, miętoląc w dłoniach pluszowy ogonek.
- Viera zadała ci pytanie. Nie słyszałeś?
- C-co?
- Viera zapytała, czy mama i tata powiedzieli, żebyś dał z siebie wszystko.
- Och! – Viktor zaczerwienił się. – T-tak, dali mi do zrozumienia, żebym pokazał na co mnie stać.
- Ojciec też? – dopytywał się Yakov.
- K-kto?
- No... twój ojciec. Rozmawialiście przez dobre dziesięć minut. Wydawało mi się, że powiedział ci całkiem sporo. Dlatego pytam: co ci powiedział? Przełamał się i życzył ci powodzenia?
Przez buzię chłopca przemknął cień zawahania. Z gniewnie zmarszczonym czółkiem chochlik gapił się w dół. W podobny sposób mógłby wpatrywać się w ciemną taflę jeziora – jakby stał na skraju urwiska i wahał się, czy skoczyć.
Po kręgosłupie pięćdziesięcioletniego mężczyzny przeszedł dreszcz. To skojarzenie ani trochę mu się nie spodobało.
Wreszcie Viktor podniósł wzrok. Migocząca w błękitnych tęczówkach determinacja sugerowała, że podjął jakąś decyzję. Mimo to jego dziecięcy głosik brzmiał zaskakująco niepewnie:
- Tata... zmotywował mnie. Dzisiaj dam z siebie wszystko!
To chyba dobrze, no nie? Jednak instynkt mówił Feltsmanowi, że coś było nie w porządku. Aura wokół srebrnowłosego dziecka zmieniła się. Jakby krążąca w małym ciałku energia, która przez ostatnie dwa miesiące ustabilizowała się, teraz na nowo zaczęła wariować. W złym znaczeniu.
- Vitya - z ust Yakova wyszło zrezygnowane westchnienie – jeśli ojciec powiedział ci coś złośliwego, to...
- Nie! – panicznie pisnął chłopiec. – N-nie powiedział mi niczego złośliwego! N-naprawdę! Po prostu... no... powiedział mi coś ważnego.
- Coś ważnego, czyli co?
- Uświadomił mi jakie to ważne, żebym dał z siebie wszystko!
Świetnie. Kolejna pokręcona odpowiedź! Można by ją dopisać na listę zagadek do rozwiązania – razem z piątkowym incydentem i tajemniczym czynem Saszy.
YOU ARE READING
Zakład (Yuri on Ice)
FanfictionW rozpaczliwej próbie ocalenia ukochanego lodowiska, 50-letni Yakov Feltsman bierze udział w zakładzie, który może zakończyć całą jego trenerską karierę. Przyparty do muru wybuchowy mężczyzna zaczyna wątpić we własne metody i zastanawiać się, co jes...