13.

1.6K 95 24
                                    

W domu byłam cała zestresowana. Niall i jego koledzy mieli zjawić się za moment, a ja dostawałam ataku paniki. Ryan nic sobie z tego nie robił, tylko siedział przed telewizorem i jadł chipsy. Usłyszałam dzwonek do drzwi i moje serce stanęło. Weszłam do korytarza i odetchnęłam głęboko. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się uśmiechnięty blondyn. 

- Hej - powiedział i cmoknął mnie w policzek. 

- Hej - uśmiechnęłam się. - Wchodźcie - otworzyłam szerzej drzwi i zaprosiłam jego kolegów do środka. Chłopcy weszli do salonu, a ja zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Odetchnęłam i odepchnęłam się od niech. Weszłam do salonu, gdzie Ryan nadal siedział przed telewizorem, a koledzy i sam Niall rozsiadali się na kanapie i fotelach. - Więc jaką pizzę chcecie? - spytałam i wyciągnęłam telefon z kieszeni. 

- To my powinniśmy kupic pizze - odezwał się Ashton.

- Przestań, to ja was zaprosiłam - uśmiechnęłam się do niego. - Margarita? Hawajska? 

- Maragrita - powiedzieli wszyscy na raz. Przytaknęłam głową i weszłam do kuchni, by w spokoju zamówić pizze. Po złożeniu zamówienia rozłączyłam się i odłożyłam telefon na wyspę kuchenną. Oparłam ręce o nią i odetchnęłam głęboko.

Mers, jaką ty jesteś idiotką. 

Weszłam do salonu i chciałam spytać czy nie chcą czegoś do picia, ale przerwał mi dzwonek do drzwi. 

- To pewnie Brad - powiedział Ryan i zerwał się z kanapy. 

- Ja otworzę - powiedziałam i wzrokiem skierowałam go z powrotem na kanapę. Weszłam do korytarza i otworzyłam drzwi. Tych dwóch osób w życiu bym się tutaj nie spodziewała. - Co tu robicie? - spytałam. 

- Usłyszałyśmy od Niall'a, że on i jego paczka przychodzą dzisiaj do ciebie - zaczęłam Vivien. 

- Więc też postanowiłyśmy wpaść - dodała Jessica. Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo obydwie wepchnęły się do środka. Wywróciłam oczami i już chciałam zamknąć drzwi, ale w ostatniej chwili do środka wszedł Brad. 

- Hej - powiedział i przytulił mnie. - Coś się stało? - spytał. 

- Vivien i Jessica postanowiły wpaść - szepnęłam. 

- Żartujesz? 

- Dopiero co weszły - powiedziałam i zamknęłam drzwi. - Zapraszam - uśmiechnęłam się i wskazałam mu ręką na salon. Chłopak wszedł do środka, a ja oparłam się o drzwi. 

To będzie tragedia.

***

Po godzinie atmosfera się rozluźniła. Jedynie Vivien i Jessica rzucały jakieś głupie teksty, ale nic sobie z nich nie robiłam. Rozmawiałam ze wszystkimi, nawet z Jason'em, jak ze starymi kolegami. 

Przyjaciółmi na pewno nie mogę ich nazwać. 

Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu, więc odłożyłam szklankę i spojrzałam na wejście do salonu. W środku pojawił się Louis i od razu, gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się.

- Jak było w szkole? - spytał. 

- Dało się przeżyć - powiedziałam. Louis przywitał się z każdym po kolei, po czym podszedł do barku i nalał sobie whiskey. - Na obiad oferujemy pizze - odparłam, a brunat upił łyk alkoholu. 

- Nie jestem głodny, zrobię później coś na kolację - powiedział. - Nie przeszkadzam wam, sam mam jeszcze trochę pracy - dodał. 

- Okej - uśmiechnęłam się. Louis uśmiechnął się do wszystkich, po czym wyszedł z salonu. Spojrzałam na Vivien, która jeszcze patrzyła na wyjście z salonu z głupim uśmieszkiem. Zmarszczyłam brwi, ale po chwili to zignorowałam i zaczęłam tłumaczyć James'owi zadanie z chemii.

***

Następnego dnia, po szkole Ryan odwiózł mnie prosto do domu. Miałam masę nauki i naprawdę nie miałam ochoty szlajać się po mieście, a później nie zdać z matematyki. Wyciągnęłam klucze z plecaka i wsadziłam je do zamka, ale nie chciały się przekręcić. Wyciągnęłam klucze i zmarszczyłam brwi. Nacisnęłam klamkę i drzwi okazały się być otwarte. Rozejrzałam się po podjeździe i nigdzie nie zauważyłam auta Louis'a. Weszłam do domu i od razu skierowałam się do salonu. Sądziłam, że brunetowi popsuło się auto i zamówił taksówkę. Zawsze tak robił, więc się nie martwiłam. Rzuciłam plecak i klucze na stolik w jadalni, i podeszłam do lodówki. Wyciągnęłam z niej sok jabłkowy i kanapki z dzisiejszego śniadania. Podstawiłam wszystko na stoliku i usiadłam na krześle. Z plecaka wyciągnęłam książkę i zeszyt oraz długopis, po czym zaczęłam rozwiązywać zadania. 

- Mers, wróciłem! - usłyszałam. Zmarszczyłam brwi i odłożyłam długopis. 

- Jestem w jadalni! - krzyknęłam. Do środka wszedł Louis ubrany w garnitur. 

- Coś się stało? - spytał. 

- Nie było cię w domu? - spytałam i spojrzałam na jego strój. Był ubrany w garnitur, czyli tak jak zawsze wraca z pracy. 

- Nie, dopiero wróciłem - powiedział. - Mers coś się stało? 

 - Drzwi były otwarte - powiedziałam, a brunet się spiął. 

- Zaczekaj tu - odparł. 

Okej, zaczynam się bać. 

Brunet wyszedł  jadalni, a ja wstałam pomału z krzesła i ruszyłam do salonu. 

Chyba naprawdę powinnam sprawdzić, czy to Louis był w domu. 

- Wynoś się - usłyszałam. Weszłam do korytarza i widok, który zastałam, zszokował mnie. 

- Vivien co ty tu robisz? - spytałam. Fakt, dziewczyny nie było dzisiaj w szkole, ale nie sądziłam, że będzie u mnie. 

- Zastałem ją nagą w moim łóżku - odezwał się Louis, a moja szczęka chyba dosięgała już ziemi. - Wyjdź natychmiast - zwrócił się do dziewczyny. 

- Pożałujesz tego - powiedziała tylko i wyszła. 

- Mers, zaprosiłaś ją tu? - spytał.

- Co? Oczywiście, że nie - powiedziałam. - Nawet się nie lubimy, więc dlaczego miałabym ją tu zapraszać?

- Wczoraj tu była. 

- Wczoraj się wprosiła, podsłuchała Niall'a jak mówił, że przychodzi do mnie razem z kolegami - powiedziałam. 

- Dobrze, przepraszam - powiedział i przeczesał ręką włosy. Wszedł do salonu, a ja zaraz za nim. Zacisnęłam usta, gdy podszedł do barku i nalał sobie całą szklankę whiskey. 

- Lou? - zaczęłam niepewnie.

- Hm? - odwrócił się w moją stronę. 

- Ona cię o coś oskarży? - spytałam. 

- Nie wiem, Mers - westchnął. - Ale nie pozwolę, żebyś została z nią - podszedł do mnie i przytulił mnie. 

Wiedział jak bardzo jej nienawidzę. 

XXXX

Witam was w pierwszym rozdziale w nowym roku! Jak po sylwestrze? Ile będziecie mieć lat w tym roku? 

Na nowy rok życzę wam szczęścia, a przede wszystkim zdrowia, przyjaźni, która przetrwa wiecznie i oczywiście spełnienia wszystkich marzeń. 

Postanowiłam, że w tym roku postaram się dodawać częściej rozdziały oraz, że poprawię swoje opowiadania. Nie mówię tu o dodawaniu do każdego opowiadania jakiegoś poprawionego rozdziału. Chcę, żeby to zostało jak teraz. Jestem na wattpadzie od 10 lutego 2015 roku i chcę zobaczyć jak moje opowiadania się poprawiły. Będzie to taka nasza mała oś czasu. 

Wiedźcie, że bez was nic by mi nie wyszło. Pewnego dnia po prostu zaczęłam pisać opowiadanie o takim Neymar'ze, a potem po prostu zaczęłam Niall'a i jestem z tego jak najbardziej dumna. Chciałabym wam również podziękować za to, że każde moje opowiadanie dobrze przyjmujecie i przeżywacie praktycznie każdą scenę z bohaterami. Każdy dziwi się, że potrafi stworzyć inne opowiadanie, ale z takimi samymi bohaterami. Po prostu, pewnego dnia zobaczyłam tak zwyczajne imię Mercy i to wy przyjęliście shipp Nercy. Wyobrażacie sobie moje opowiadania z innym shippem? Ja na pewno nie. 

Jeszcze raz wam dziękuję ♥ 

Marcelina x 

I Don't Wanna Live Forever||n.h. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz