Rozdział 7

17.7K 687 124
                                    

    Siedziałam na lekcji matematyki i wpatrywałam się w tablicę. Znowu nie mogłam się skupić i cały czas byłam pogrążona w myślach.

    - Cześć, mam na imię Eric.

    A może jednak nic nie pamięta? I dalej będziemy się unikać? Westchnęłam. Odwróciłam głowę i spojrzałam na niego. Wpatrywał się we mnie, dlatego szybko odwróciłam wzrok. Wróciłam do bezmyślnego wpatrywania się w tablice, ale po chwili zamarłam. Odwróciłam głowę do chłopaka obok mnie, który cały czas się na mnie patrzył.

    - Przepraszam, mówiłeś coś? - zapytałam speszona, a on tylko się zaśmiał.

    - Tak, mam na imię Eric. A ty? - uśmiechnął się delikatnie.

    - Oh, Iwetta. - odwzajemniłam gest.

    - Więc.. cóż cię skłoniło żeby dzisiaj ze mną usiąść? - Dlaczego on do mnie gadał?

    - A tak jakoś.. kiedy siedzę dalej od tablicy, to trudno mi się skupić. - uśmiechnęłam się nerwowo, a on skinął głową.

    Wróciliśmy do zadań z tablicy i do końca lekcji już się nie odzywaliśmy. Kiedy miał zadzwonić dzwonek spojrzałam ukradkiem na Charlesa, który coś notował. Musiałam szybko wyjść, żeby nie miał szansy mnie złapać. Spakowałam plecak i jak tylko usłyszałam dźwięk, który kończył lekcje, jak torpeda wybiegłam z klasy. Miałam nadzieję, że jednak nie chodziło mu o mnie i nie miał zamiaru odwiedzić mnie w moim pokoju. Westchnęłam i włożyłam książki do szafki.

    - Iwetta, zaczekaj! - usłyszałam z swoimi plecami, dlatego się odwróciłam. Zobaczyłam Erica, który zmierzał w moją stronę.

    - Coś się stało? - uśmiechnęłam się.

    - Nie, ale chciałem ci się zapytać, czy nie miałabyś ochoty na kawę? - zmieszałam się trochę i poprawiłam okulary.

    - Ymm.. No nie wiem..

    - Nie daj się prosić - puścił mi oczko, a mój wzrok powędrował za jego plecy, gdzie mogłam dostrzec zarysy postury Charlesa.

    - Niech będzie, idziemy od razu?

    - Jasne, tylko..

    - To świetnie! - przerwałam mu i pociągnęłam za ramię do drzwi, on tylko się zaśmiał.

     Kiedy mijaliśmy alfę starałam się na niego nie patrzeć. Starałam w ogóle nie patrzeć się w jego stronę.

    - Iwi.. - powiedział cicho, kiedy mieliśmy wychodzić ze szkoły.

    - Przepraszam, ale nie mam teraz czasu - odpowiedziałam, spuszczając wzrok, a kiedy byliśmy już na dworze widziałam, ja na mnie patrzył i zaciskał pięści.

*

    Z Erickiem bawiłam się na prawdę świetnie. Mieliśmy dużo wspólnych tematów i prawie cały czas się śmialiśmy. Naszła mnie myśl, że może to właśnie on. Mój mate.. Kto wie, nie można wykluczyć takiej opcji. Tym bardziej, że on też miło spędził czas. Jedynym minusem było to, że wracaliśmy do internatu koło dwudziestej. Było na prawdę chłodno, a ja nie miałam żadnej kurtki ani bluzy. Kiedy weszłam do pokoju od razu się umyłam, przebrałam w piżamę i poszłam spać.

    Następnego dnia obudziłam się z gorączką. Uznałam, że nie pójdę do szkoły. Wzięłam tylko tabletki i poszłam spać dalej. Wieczorem, kiedy przyszła do mnie Viv, czułam się już lepiej. Zostawiła mi zeszyty i chwilę pogadałyśmy, po czym ona wróciła do siebie, a ja poszłam dalej spać. Z racji tego, że był piątek, a ja jeszcze nie czułam się tak dobrze, też nie poszłam do szkoły. Koło południa wzięłam prysznic, zjadłam śniadanie i zabrałam się za przepisywanie lekcji. Kiedy kończyłam zrobiłam sobie kawy i poszłam do salonu oglądać serial. Praktycznie cały dzień siedziałam w dresach, a rano nawet nie pomyślałam, żeby założyć soczewki czy okulary. Nie zamierzałam nigdzie wychodzić, ani nie spodziewałam się mieć gości. 

    Kiedy kolo siedemnastej zadzwonił dzwonek kompletnie nie wiedziałam kto to może być. Czytałam wówczas książkę i pochłonięta fabułą zapomniałam o tym, jak wyglądam. Otworzyłam drzwi z rozmachem i zobaczyłam Charlesa, który pisał coś na telefonie. Szybko dotarło do mnie, że nie mam soczewek i w tempie natychmiastowy spuściłam wzrok i zasłoniłam się rękoma.

    - O Iwetta - zaczął brunet. - Ymm Cześć. Przyszedłem, żeby zrobić te ulotki. Chciałem zrobić to już w środę, ale wtedy.. byłaś zajęta. A wczoraj dowiedziałem się, że jesteś chora. Mam nadzieję, ze czujesz się już lepiej? - pokiwałam głową. - Przepraszam. - zmroziło mnie, chciałam na niego spojrzeć, ale nie mogłam. - Na prawdę głupio wyszło, nie powinienem był tak cię traktować. Miałem po prostu gorszy dzień i.. sama rozumiesz. - cisza. - Iwi? - cisza. - Rozumiem, że pewnie nie chcesz ze mną rozmawiać i na mnie patrzeć, ale proszę, zrób coś dla mnie i odsłoń oczy. - cisza. - Iwi.. - podszedł bliżej i zdjął dłoń z moich powiek. Zacisnęłam mocno powieki. - Iwi, otwórz oczy. - pokiwałam przecząco. Charles wepchnął mnie głębiej do domu i zatrzasnął drzwi. - Iwi, otwórz oczy. - powtórzył. Był tak blisko, a pod moimi powiekami zebrały się łzy. - Otwórz oczy. - wtedy uległam. Nie umiałam już utrzymać napięcia i otworzyłam oczy, wpatrując się od razu w jego ciemne tęczówki.

    Nagle między nami zrobiło się na prawdę dziwnie. Cicho, za cicho. Charles stał się na chwilę kimś innym. Musiałam zamrugać, żeby wrócić do rzeczywistości. Przeszedł mnie dziwny dreszcz, a zaraz później poczułam ciepło. Emocje uderzył we mnie z taką siłą, że nie wiedziałam co się dzieje. Jedyne co umiałam rozpoznać, to ogarniająca mnie miłość. Po chwili usłyszałam głośne warknięcie.

    - Moja! - hałas, który narobił Charles huczał mi w uszach i rozrywał głowę. 

    Brunet przywarł do mnie i ugryzł w zagłębienie szyi. Wrzasnęłam tak głośno, że chyba było mnie słychać w całym mieście. Nie pamiętam, kiedy ostatnio wydobył się ze mnie taki głośny, pełny bólu krzyk. Przyćmiona bólem ugryzłam bruneta w obojczyk, a ten mocno popchnął mnie na ścianę. Chciałam go odepchnąć i się wyrwać, ale on nie dawał mi, a w całym domu można było usłyszeć nasze warczenie. Po chwili obydwoje się przemieniliśmy. Charles zaczął mnie gonić, a ja cały czas go gryzłam. Dogonił mnie jednak i przygwoździł do ziemi. Jeszcze chwilę się wyrywałam, ale po chwili w końcu uległam. Brązowooki zszedł ze mnie i się przemienił, a ja zrobiłam to samo. Chłopak patrzył na mnie, ale zaraz do mnie podszedł. Położył ręce na moich biodrach. Pochylił się nad moich uchem i wszeptał:

    - Cieszę się, że cię w końcu znalazłem, kochanie. - po czym mnie pocałował.

Jak Las NocąWhere stories live. Discover now