Rozdział 29 - Zacznijmy wakacje z przytupem

321 43 22
                                    


- Wakacje uważam za rozpoczęte!

W hali gimnastycznej rozległy się gromkie oklaski, radosne okrzyki i gwizdy. Uczniowie wstali z krzeseł i obściskiwali siebie nawzajem. Wreszcie nadeszły upragnione dwa miesiące wolnego.

Taemin również wstał i klaskał powoli z niewielkim uśmiechem na ustach. Obejrzał się za siebie, gdzie Sora przytulała się ze swoimi przyjaciółkami i podekscytowana rozmawiała z nimi o wakacyjnych planach. Kiedy zauważyła, że na nią patrzy, wyszczerzyła zęby i pomachała do niego.

Brunet był jej wdzięczny. Kilka dni po wydarzeniu na stołówce został wezwany razem z nią i inną dziewczyną (jak się później dowiedział, redaktor naczelną szkolnej gazetki) do gabinetu dyrektora. Okazało się, że to właśnie Choi Sungyu w perfidny sposób wykorzystała swoje możliwości i napisała artykuł. Taemin był zdziwiony, ale jednocześnie zdenerwowany. Myśl, że sprawczyni tej całej afery stała obok niego, irytowała go jak nic innego. Musiał się jednak opanować i spokojnie słuchać wyjaśnień dyrektora. Sungyu jako absolwentka została potraktowana dość w łagodny sposób – przez ostatni miesiąc szkolnej nauki nie mogła brać udziału w zebraniach redakcji. Ot co cała kara. Sora natomiast została z powrotem przyjęta do grupy. Kiedy Lee dowiedział się, że została wyrzucona z jego powodu, zrobiło mu się głupio. Był jej wdzięczny, nawet kupił największą i najlepszą czekoladę, jaką znalazł, aby chociaż trochę jej się odwdzięczyć. Ktoś inny zapewne wykorzystałby okazję na zdobycie pięciu minut sławy.

Sam czuł się o wiele lepiej. Odkąd wrócił do lekcji pianina z Jonghyunem, odczuwał wewnętrzny spokój. Dwa tygodnie temu umówił się na spotkanie z bratem i ojcem. Przeprosił ich za swój wybuch i zyskał okazję, aby dowiedzieć się więcej, o chorobie mamy. Sam brak rodzicielki nadal mocno mu doskwierał. Często łapał się na tym, że brał w rękę telefon i klikał kontakt z napisem „Kochana Mama". Dopiero przerywany sygnał uświadamiał go, że numer nie jest już aktywny. Na grób pojechał kilka razy. Niestety szkoła nie dawała mu czasu na częstsze wizyty, co strasznie bolało Taemina. Jongin za każdym razem, kiedy Lee pojawiał się w mieście, przychodził po niego i pilnował, aby nic się nie stało. Mimo zapewnień bruneta, że nie zamierza się zabić kolcem od białej róży dla mamy, Kai nie ustępował i obserwował każdy jego ruch.

Z każdym dniem czuł się lżej i akceptował całą sytuację, w jakiej się znalazł. Owszem, na pewno mocniej zamknął się na innych, a także stracił swoją zdolność do ufania każdej napotkanej osobie, ale dawał sobie radę. Pierwszy tydzień czuł się jak woda w kotle, która jest podgrzewana płomieniem o dużej temperaturze, ale nie tak mocnej, aby mogła zacząć wrzeć. Trzymał wszystko w sobie i na szczęście Jonghyun znalazł sposób, aby trochę mu ulżyć. Zrozumiał także, że decyzja, aby go nie informować, była podjęta przez samą Ye Eun. Kobieta chciała oszczędzić ukochanemu synowi dodatkowego cierpienia. Widziała, jak ostatnie kilka lat poświęcał się dla całej rodziny. Wszystkie swoje uczucia opisała w liście zaadresowanym do niego, który dostał od jednej z oddziałowych pielęgniarek. Po przeczytaniu ostatnich słów, rozpłakał się jak małe dziecko i to stanowiło punkt kulminacyjny jego plątaniny uczuć. Rozpacz, ból, smutek, rozgoryczenie i zmieszanie – wszystko jakby z niego uszło, pozostawiając spokój. Koszmary już nie były tak częste i tak realistyczne jak wcześniej. Zaczynał lepiej funkcjonować, dzięki wierze, że Ye Eun patrzy na niego z góry i prowadzi ku dalszemu życiu, które zapewne nadal będzie pełne przeszkód. Jednak to nie miało już znaczenia. Postanowił z nimi walczyć i za wszelką cenę je pokonać. Dla niej, dla ukochanej mamy, która myślała o nim do samego końca.

Pożegnał się ze swoimi znajomymi z klasy, po czym wyszedł na dziedziniec. Wielu uczniów było już spakowanych i czekało z niecierpliwością, aż ktoś ich odbierze, aby zabrać do domu. Taemin westchnął głęboko, przypominając sobie, że jego też to czeka, a nadal nie tknął żadnej torby. Znając jego talent, będzie musiał prosić Key o rozsądne ułożenie jego ciuchów. Nigdy nie potrafił się zmieścić i nie pojmował, jak w jedną stronę bezproblemowo mógł się spakować i jeszcze miał miejsce na jakieś drobiazgi, a w drugą zamek praktycznie strzelał od nadmiaru bagażu.

[ZAWIESZONE] | Everybody Hides Some Secrets | JongTaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz