Rozdział 4 - Niespodziewane przedstawienie... w jego pokoju?

432 52 10
                                    


Czy może do końca życia spotykać takich miłych ludzi?

Taemin był zachwycony swoją nową klasą. Wszyscy ciepło go przyjęli, z uśmiechem witali i wypytywali o różne ciekawe fakty z życia Lee. Może ze dwie osoby patrzyły na niego spode łba, ale reszta... Po prostu raj! Nawet w swoim dawnym liceum nie czuł się tak komfortowo!

Podczas lekcji słyszał, jak kilka uczennic z zapałem o nim dyskutowało i ukradkiem na niego spoglądało. Kiedy natykały się na jego wzrok chichotały pod nosem i odwracały się lekko zarumienione. Dobrze, że Krystal tutaj niebyło, bo już by im włosy z głów powyrywała.

Na myśl o swojej dziewczynie Taemin lekko się zasmucił. Liczył, że może dzisiaj dostanie od niej chociaż krótką wiadomość. Pamiętał, jak wczoraj płakał w parku do słuchawki. Rzadko pokazywał światu swoje łzy. Krystal była jedną z osób, którym ufał i wierzył, że nie wykorzystają jego słabości przeciw niemu, nawet jak się ostro pokłócą.

Chłopak westchnął głęboko i spojrzał w niebo. Niedawno skończył zajęcia, ale zamiast wracać do akademiku, postanowił się przejść po całym terenie uczelni. Normalnie pojechałby odwiedzić mamę, ale otrzymał telefon od lekarza, który zapowiedział, że dziś będzie to niemożliwe. Ye Eun miała liczne badania przez wczorajszy ataku. Na samą myśl o nim Taemin wzdrygnął się.

Był teraz na ogromnym dziedzińcu, pełnym zieleni i kwiatów. Nie spodziewał się, że ta szkoła jest w posiadaniu tak ogromnych terenów. Poziom nauczania też nie był na niskim poziomie, przez co chłopak zaczął się zastanawiać, jak go tu w ogóle przyjęli.

Dziedziniec miał kształt rombu. Ścieżki poprowadzone były wzdłuż jego przekątnych i prowadziły do okrągłego, kamiennego placu na środku, na którym znajdowała się szara fontanna. Wzdłuż dróżek poustawiano ozdobnie wykonane, drewniane ławki oraz czarne, wysokie latarnie. Całość dopełniała cała masa kwiatów, którą w niewielkich skupiskach rozmieszczono na całym terenie dziedzińca. W nocy musiał tu panować niesamowity klimat.

Taemin usiadł na jednej z ławek i wyjął telefon. Podrzucił go kilka razy, poobracał między palcami. Chciał zadzwonić, ale jeszcze nie zdecydował gdzie. Do Jongina? Nie, teraz ma dodatkowe zajęcia. Krystal? Nie odpowiedziała na wczorajszą wiadomość głosową, więc chyba nie powinien. Została mama. Oby wstrzelił się w przerwy między badaniami.

- No cześć Minnie. – Nagle Kibum znajdował się tuż za Taeminem, nachylając się nad jego uchem. Młodszy podskoczył wystraszony i wypuścił telefon z rąk. - Jak tam klasa? – Key przeskoczył przez ławką, po czym się na niej usadowił. – Przyjemni ludzie?

- Na litość boską, nie strasz mnie tak! – Taemin schylił się po telefon i z powrotem opadł na swoje poprzednie miejsce. – Na razie w porządku. Mili ludzie.

- To dobrze. Martwiłem się, że będzie gorzej. Dzwoniłeś do kogoś?

- Co? – Lee spojrzał zdziwiony na chłopaka, a po chwili na urządzenie trzymane w ręce. – Nie, nie! To nic ważnego! – Pospiesznie schował telefon do kieszeni. – Widziałeś się z Minho?

- Czemu miałbym się z nim widzieć? W ogóle skąd to pytanie?

- Słyszałem rano, że się z nim pokłóciłeś, bo szukał mnie wczoraj i trochę mi z tym głupio...

- Ach... A więc naprawdę podsłuchiwałeś... - Key odchylił głowę do tyłu i zaczął wpatrywać się w popołudniowe niebo.

- Jak nie chcesz mówić, to ja nie zmuszam! Znamy się kilka godzin, a ja już wpitalam się w twoje prywatne sprawy...

[ZAWIESZONE] | Everybody Hides Some Secrets | JongTaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz