Wielebna

38 1 0
                                    

Reakcja Madison była natychmiastowa, szybkim ruchem ręki ucięła linę i Fiona, cała i zdrowa upadła na ziemię, Madison nie mogła dłużej na to patrzeć, w kilka sekund podbiegła bliżej i zamknęła to przeklęte akwarium.

- Zwijamy się. - Zwróciła się do Cordelii, która siedział obok matki i zdjęła z jej szyi linę. - Nie zostajemy tutaj ani chwili dłużej...

W tym momencie akwarium otworzyło się i mroczna siła wpędziła tam Madison. Dziewczyna zaczęła krzyczeć i uderzać w pudło, jednak na nic, nie chciało się otworzyć.

- Pierdolone... - Krzyczała, uderzając w akwarium - Pudło.

Dziewczyna była bardzo przestraszona, ale w dalszym ciągu nie dawała tego po sobie poznać, skrzyżowała ponownie ręce na piersiach i obserwowała dalsze wydarzenia.

- Co teraz? - Zapytała.

Krwawa twarz i minotaur przywiązali Cordelię obok Maree, zostały oblane benzyną, Fiona została zatrzymana przez jedną z osób i nie mogła nic zrobić. Minotaur stanął na przeciwko Cordelii a Krwawa Twarz na przeciwko Maree, strażnicy przecięli gałęzie Zicka, Tristana i Lily. Monique odwróciła wzrok, wmawiała sobie, że to tylko fikcja i wszystko jest w jak najlepszym porządku. Kiedy mięli ciąć gałąź Maddie, dookoła pojawiła się zielona, tajemnicza mgła. Obok skrzyni zjawił się wysoki mężczyzna w kapeluszu, krzyknął donośnym głosem.

- Jestem Edward Mordrake!

Wszyscy dookoła popatrzyli na niego ze zdumieniem, Maddie go rozpoznała, wiele razy słyszała o nim od Maree, kobieta była zaciekawiona jego historią, jednak teraz bała się, że to zwiastuje niebezpieczeństwo. Stała za nim dosyć spora grupa ludzi, wszyscy rozpoznali Twisty'ego, któy już nie miał rozciętych ust. Cała grupa podeszła bliżej a zielonej pary było coraz więcej.

- Wezwano mnie tutaj... - Rozpoczął. - Na rozkaz wielkiego Dandy'ego Motta, bym wykonał egzekucję dwóch grzesznych kobiet poprzez spalenie ich na stosie.

Jego trupa zaczęła wiwatować, on jednak wykonał ruch ręką i wszyscy uspokoili się. Podszedł bliżej Maree i podniósł jej twarz, patrząc na nią.

- Bette i Dott Darling. - Czuła jak jego wzrok przenika przez nią całą. W jego oczach było coś przerażającego, jednak fascynującego. Jej prababcie wielokrotnie opowiadały historie o Mordrake'u oraz o Twisty'm, nie wiedziała, że coś takiego może być prawdą... Uśmiechnęła się.

- Zgadza się. - Nabrała pewności siebie. - Witaj, dziwolągu.

Mężczyzna nadal był spokojny, podszedł do Cordelii.

- Czarownica... - Popatrzył w głąb jej duszy i wykorzystał jej najgorsze obawy. - Ale jaka marna... Nic nie potrafisz.

Cordelia już straciła wszystkie siły, nawet nie spojrzała na niego, tylko wpatrywała się w swoje buty, wiedziała, że za moment przyjdzie kres jej życia, kiedy udał się w strone pudła, popatrzyła na matkę, której mina nigdy nie była tak pewna i bardzo zdecydowana. W tym momencie Mordrake zawołał krwawą twarz i Minotaura.

- Stworzono was do unicestwienia ich wszystkich... Nie podołaliście zadaniu. Nie zaznacie szczęścia w życiu.

Przebił nożem ciało obu potworów, upadli na ziemię, po chwili stanęli obok trupy, teraz jako dusze.

- Tutaj jest wasze miejsce... - Rzekł delikatnym tonem i stanął między Cordelią a Maree, dwójka strażników spod drzew podała mu dwie pochodnie.

- Ostatnie słowo? - Zwrócił się do Maree. - Lub zdanie? Chcesz coś komuś przekazać?

Kobieta w dalszym ciągu nie mogła uwierzyć, że za moment spłonie na stosie... Nie chciała pokazać, że jest słaba, podniosła głowę i spojrzała na wysokiego mężczyznę.

- Przyjdzie też pora na ciebie.

Mężczyzna zwrócił się teraz do Cordelii, która ledwo mogła cokolwiek powiedzieć, strach był silniejszy...

- Mamo... - Zaczęła i pociągnęła nosem. - Wiesz, ż-że n-nasze relacje nigdy nie b-były tak dobre, ale wiedz, że nie ma ważniejszej-j osoby w moim życiu... Kocham cię i ta sytuacja nas nie rozdzieli.

Dostrzegła jak z oka Fiony popłynęła jedna łza, dopiero teraz można było zauważyć smutek i cierpienie w oczach jej matki.

Nagle w lesie rozległ się spokojny, delikatny, kobiecy głos.

- W żadnym wypadku, Cordelio.

Mgła została rozpędzona w kilka chwil i wszystko rozbłysło złotym i pięknym światłem, czuć było niesamowitą i dobrą energię, nitk nie mógł nic dostrzec przez ogromne słupy światła, jednak po chwili uspokoiły się i powoli zanikały. Na przeciwko Edwarda pojawiła się nieco niższa, przepiękna kobieta o długich brązowych włosach i złotych oczach, jej wielkia, biała suknia sięgała ziemi i wszyscy oniemieli, kiedy ją zobaczyli... Tylko czarownice wiedziały, kim jest ta osoba.

- Scatchat... - Szepnęła Fiona. - Przecież to nierealne!

- We własnej osobie, wielebna... - Powiedziała z uśmiechem. - W samą porę.

- O chuj. - Szepnęła Madison obserwując z wielkiego akwarium dalszy ciąg wydarzeń.

- Kim jesteś? - Krzyknął Mordrake. Poraz pierwszy był tak zdenerwowany, wiedział, że demon go nie oszczędzi i go zniszczy, jeżeli wszystko pójdzie nie po jego myśli.

- Twoją zgubą! - Kobieta uniosła się w powietrzę i rozproszyła kłęby dymu, minęło kilka sekund i Edward, strażnicy oraz potwory zniknęli stamtąd w mgnieniu oka... Scatchat była jednak odrobinę niespokojna.

- Jak ona to... - Powiedziała Maree.

Queenie i Monique pomogły zejść Billie'mu i Maddie z drzewa, następnie uwolnili Maree i Cordelię, kiedy zorientowali się, że w skrzyni już nie ma Madison.

- Gdzie ona jest? - Queenie wskazała na puste akwarium. - Czy ona...

- Demon ją porwał. - Przemówiła ponownie potężna wiedźma. - To było nieuniknione...

- Znasz sposób, żeby ją przywrócić? - Zapytała Fiona.

- Za chwilę wszystko będzie tak, jak dawniej. - Zapewniła ją czarownica.

American Horror Story: OrphanageOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz