11. Zdrada

240 31 2
                                    

Flothar

- Ona ma rację... To wszystko moja wina... - usiadłem na krawędzi dachu, a nogi swobodnie mi zwisały.

Siedziałem tak z przemyśleniami, aż minęło dziesięć minut.

- Może lepiej będzie jak... - spojrzałem w doł i nie dokonczyłem, nie miałem odwagi.

- Nie, ogarnij się Michał! Nie jesteś na tyle głupi. Muszę ją znaleźć, jeszcze coś sobie zrobi... - wstałem i ruszyłem z powrotem do budynku.

Na początku zajrzałem do jej pokoju, lecz nikogo tam nie spotkałem. Zaczynałem się o nią martwić. Sam nie dam rady jej znaleźć, więc postanowiłem poprosić jej przyjaciółkę Agnieszkę o pomoc. Otworzyłem drzwi od jej pokoju i wszedłem do środka. Usiadłem na łóżku i zacząłem budzić dziewczynę.

- Co ty tutaj robisz i dlaczego mnie budzisz w środku nocy? - powiedziała ospale.

- Potrzebuje twojej pomocy.

- Co się stało? - zapytała i usiadła obok mnie.

Przełknąłem ślinę i powiedziałem:

- Pokłóciłem się z Samantą, ona gdzieś uciekła i nie mogę jej nigdzie znaleźć.

- Nic jej nie będzie. Jest rozsądna i nic sobie nie zrobi. - odpowiedziała.

- Ale to nie była zwykła kłótnia... Opowiem ci później. Proszę, pomóż mi ją znaleźć. - zacząłem prosić.

- Dobra, wyjdź z mojego pokoju i daj mi chwilę. - powiedziała, a ja wyszedłem.

Po krótkiej chwili, dziewczyna stała tuż obok mnie.

- To co chcesz zrobić? - zapytała Agnieszka.

- No przeszukać budynek, a co innego? - odpowiedziałem zdziwiony.

- Chodźmy lepiej obejrzeć zapis z kamer. Szybciej ją znajdziemy. - powiedziała, a ja przyznałem jej rację.

Zjechaliśmy windą na piąte piętro i weszliśmy do pomieszczenia z monitoringiem. Rzadko ktoś tam w ogóle zaglądał. Zaczęliśmy przeglądać zapis sprzed piętnastu minut.

- Popatrz tutaj. - pokazała na jeden z monitorów. - Zeszła schodami na sam dół i wyszła na zewnątrz. Poszła w kierunku północnym.

- Idę jej poszukać. Jak chcesz możesz już wrócić. - powiedziałem.

- Coś ty, sam jej nie zjadziesz w wielkim mieście. Pójdę z tobą.

- Dziękuję ci. - powiedziałem z lekkim uśmiechem.

- Nie ma za co. - odpowiedziała i również się usmiechneła.

Wzięliśmy ze sobą latarki i wyszliśmy z budynku. Chodząc po mieście, krzyczeliśmy jej imię. Niedaleko nas słychać było odgłos strzału. Pobiegliśmy w to miejsce i zobaczyliśmy auto, z którego ktoś zaczął do nas strzelać. Rzuciłem się na Agnieszkę, by ją ochronić. Chwilę później leżeliśmy oboje na ziemi, a auto odjechało z piskiem opon i zniknęło między budynkami.

Samanta

Zaczynałam sie przebudzać. Otworzyłam oczy. Głowa mnie strasznie bolała. Czułam, że miałam skute ręce. Siedziałam na krześle. Gdy już się do reszty otrząsnęłam, usłyszałam rozmowę.

- Ale po co ona jest nam potrzebna? - usłyszałam dziwnie znajomy głos.

- Zaufaj mu. On wie co robić. - odpowiedział mu ktoś inny.

Przestali się do siebie odzywać. Podniosłam głowę, by rozejrzeć się po pomieszczeniu. Było dość duże, słabo oświetlone. Znajdowałam się w jednym z jego rogów. Dwoje mężczyzn stało do mnie tyłem. Byli przy jakimś panelu na środku pokoju. Dopiero po chwili zobaczyłam, że przede mną stała kamara. Do pokoju weszły cztery osoby. Jedna z nich spojrzała się na mnie i zauważyła, że nie śpię.

- No, no. Widzę, ze już nie śpisz. To co? Zaczynamy chłopaki? - spojrzałam na jego twarz i rozpoznałam w niej Dezego.

Dwoje mężczyzn, którzy stali przy panelu, odwrócili się. Był to Kubson i Alien. Pozostała trójka zrobiła to samo. Ujrzałam Mandzia, Gimpera i... Ignacego?

- Co ty tutaj robisz?!? - powiedziałam zdziwiona.

- Myślałem, że jesteś na tyle mądra, by to zrozumieć, jak widać - pomyliłem się. - powiedział i się zaśmiał.

- Ode mnie się nic nie dowiecie. - rzekłam stanowczo.

- Nie potrzebujemy twoich informacji. Ignacy nam wszystko powiedział. - odezwał się Gimper, a ja się zmieszałam.

- To czego, tak właściwie, chcecie? - zapytałam.

- Masz duży wpływ w Hopriku. Zrobią dla ciebie wszystko. Nie muszę ci mówić, jaka jesteś dla nich ważna. - odpowiedział Ignacy, a oczy mi się zeszkliły.

- Tylko się nam tu nie popłacz. - zaśmiali się wszyscy.

- Dobra, nie mamy czasu na jakieś bzdety. Chłopaki, do roboty. - powiedział Mandzio.

Stanął obok mnie. Alien zajął się kamerą, a reszta się nam przyglądała. Po chwili zaczął mówić:

- Witajcie, moi dawni przyjaciele! Jak mogliście zauważyć, mamy kogoś bardzo interesującego. - spojrzał się przez chwilę na mnie i położył rękę na moim barku. - Jeżeli będziecie robić to, co chcemy, nic jej się nie stanie. Resztę przeczytacie w wiadomości.

- I jak wyszło? - zapytał.

- Myślę, że świetnie. - odpowiedział mu Alien.

- Jak wszystko dobrze pójdzie to wrócisz cała do swojego chłopaka. - odezwał się do mnie Dezy.

- Jeżeli w ogóle jeszcze żyje. - powiedział Ignacy i wszyscy zaczęli się śmiać.

- Co? Co wy mu zrobiliście?!? - spytałam ze łzami w oczach, a oni odpowiedzieli mi jeszcze głośnieszym śmiechem.

- Myślę, że to już ci nie będzie potrzebne. - zaczął wymachiwać łańcuszkiem tuż przed moim oczami, zacisnęłam zęby, aby powstrzymać łzy.

- My idziemy im to wsyłać i odwieźć Ignacego, a wy - zwrócił się do Aliena i Kubsona. - zabierzcie ją do celi. - powiedział Mandzio.

Ignacy i reszta podeszli do drzwi, a jeden z nich je otworzył.

- Jesteś pieprzonym zdrajcą! Wszyscy nimi jesteście! - krzyknęłam w ostatniej chwili.

- Ejejej, nie pozwalaj sobie. - powiedział Kubson i szarpnął mnie za włosy.

- Spokojnie Kuba. - uspokoił Ignacy swojego kolegę i zaczął do mnie podchodzić.

- Wszyscy gramy kartami, jakie dało nam życie. - powiedział z szyderczym uśmiechem, po czym wyszli z pokoju.

Kubson i Alien wyprowadzili mnie. Schodziliśmy kilka pięter na dół. Mijaliśmy ludzi. Co jakiś czas były okna, próbowałam dostrzec jak najwięcej szczegółów, by ustalić gdzie się znajduję. Zeszliśmy do jakichś podziemi, było ciemno i chłodno. Otworzyli drzwi, które znajdowały się na końcu korytarza. Wepchnęli mnie do celi, a ja upadłam.

- Macie nową koleżankę. - powiedział Alien i zamknął drzwi.

Podniosłam głowę, by zobaczyć kto tu jeszcze jest. Ujrzałam kilka siedzących postaci. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.

- To niemożliwe. - wyszeptałam sama do siebie, widząc znajome twarze.

Poświęcenie | Ekipa RozpierdoluWhere stories live. Discover now