Rozdział 29.

3.1K 116 1
                                    


~Antonio~

Minęło już kilka dni od momentu, w którym Sebastiano powrócił do żywych. Nadia została wypisana do domu po czterech dniach od wigilii. Niedługo sylwester i w końcu będzie co opijać. Nie jak każdego roku jakieś bezmyślne toasty. Tym raz mamy do opicia narodziny moich dzieci jaki i również poprawa stanu zdrowia brata.

- Cześć, nie przeszkadzam?- zapytałem wchodząc do sali Sebastiano.

- Nie no coś ty.- mężczyzna poklepał miejsce obok siebie, zachęcając mnie tym samym do podejścia bliżej.

- Muszę ci o czymś powiedzieć.- zacząłem po chwili ciszy.

Nie wiem dlaczego to ja zostałem wyznaczony do poinformowania Seby o wyjeździe Melissy i porwaniu Carly. Nigdy więcej nie zwołam rodzinnej narady, o nie. Siła demokracji, argumenty mojej żony oraz determinacja ojca nie mają sobie równych.

- Po twoim wypadku.- odezwałem się niepewnie.- Wiele rzeczy się zmieniło. Zacznę może od tej mniej drastycznej informacji. Melissa wyjechała.

- Co? Dlaczego?!- odezwał się nagle.

- Nie wiem dlaczego, ale Peater powiedział, że następnego dnia po balu spakowała się i razem z Alexem wyjechała do Anglii.

- Zostawiła mnie.- szepnął i odwrócił głowę w stronę okna, pogrążając się we własnych myślach.

- Ale to nie wszystko.

- Co jeszcze takiego się stało, o czym ja nie wiem!- rzucił w moim kierunku.

- Carla została porwana, ale...- nie dane mi było dokończyć, gdyż Sebastiano zerwał się jak poparzony i już ruszał w kierunku drzwi.

- Ale już jest wszystko dobrze i jest u mnie w domu.- dodałem łapiąc go i ciągnąc z powrotem do łóżka.

- Nie mogłeś tak od razu, nie wyrywałbym sobie wenflonu.- zamachną się rękoma i wskazał na zakrwawioną dłoń.

- Pójdę po pielęgniarkę.- zakomunikowałem i wyszedłem z jego sali.

~Sebastiano~

Po tym jak Antonio opuścił szpital i udał się do siebie do domu, postanowiłem nie zwlekać i ubrałem się w ciuch przyniesione mi przez brata. Wychodząc z sali rozejrzałem się na boki, czy aby na pewno nikt mnie nie zauważy gdy będę opuszczał to miejsce.
Udałem się do gabinetu mojego lekarza prowadzącego i po krótkiej pogadance na temat niebezpieczeństwa na jakie się narażam i wszelkiego innego zagrożenia w końcu wychodzę z tego przeklętego szpitala z wypisem w ręku.
Niewiele myśląc udaję się najpierw udaję się do swojego domu. Zamawiam taksówkę i już po niecałym kwadransie jestem na swoim osiedlu. W międzyczasie zabukowałem sobie bilet na najbliższy lot do Londynu.

Po upływie godziny odświeżony i przebrany w miarę wygodne ubrania, pędzę ulicami Verony na lotnisko. Mrok ogarną miasto i niewiele samochodów porusza się po ulicach, przez co trzy razy szybciej mogę się dostać na drugi koniec metropolii.

Melisso, już niedługo się spotkamy.- mówię sobie w myślach.

Spojrzałem na bransoletkę należącą do kobiety którą kocham.

RejectedHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin