Rozdział 2.

8K 254 3
                                    

Ben dostarczył mi dokumenty dotyczące nowego projektu. Spędziłem nad nim dużo czasu, ale opłacił się.

Wróciłem późno w nocy do domu. W salonie nie zastałem nikogo, więc poszedłem do kuchni. Tam na blacie stała niedopita herbata i ciasteczka owsiane. Widząc, że na parterze nie ma nawet żywej duszy, wspiąłem się po schodach na piętro. Zaglądałem do wszystkich pomieszczeń po kolei i z każdym pustym pokojem moje zdenerwowanie wzrastało. Otworzyłem drzwi od mojej sypialni, ale tam również nikogo nie było tak samo w pokoju mojej córki. Pozostało mi jeszcze tylko jedno pomieszczenie. Wszedłem po cichu do sypialni gościnnej i zastałem cudowny widok. Śpiąca Carla leżała pomiędzy moim bratem, a jego żoną. Była obejmowana przez Nadię i wtulona w jej bok.

Chciałbym, żeby ze mną też spędzała tyle czasu, ale ja mam pracę, a ona siedzi w domu. Nie ma szans, aby się do mnie przekonała. Carla woli bardziej mojego brata i Nadię niż mnie.

Podszedłem do łóżka i delikatnie zdjąłem rękę bratowej z córki. Wziąłem Carlę na ręce i na palcach ruszyłem do wyjścia z pokoju.

- Już tak późno?- obudził się Antonio.

- Idę zaniosę małą do jej pokoju, a wy jak chcecie możecie zostać tu w gościnnym.- szepnąłem.

- Dzięki bracie.- ziewnął, przygarnął śpiącą żonę do siebie i ułożył swoją dłoń na ogromnym brzuchu swojej żony.

Ruszyłem z córką na rękach do jej pokoju. Po drodze wtuliła się we mnie i złapała za koszulę. Uśmiechnąłem się na ten widok. Gdy już chciałem położyć dziewczynkę na jej miejscu, ona się obudziła.

- Tatusiu, połóż się ze mną.- szepnęła z w połowie zamkniętymi oczkami.- Przytul mnie.- ziewnęła.

Nie czekając dłużej położyłem przebudzoną córkę, a sam zdjąłem marynarkę. Szybko poszedłem do swojej sypialni i przebrałem się w coś wygodniejszego od garnituru. Wybrałem starą bluzkę o dresy. Szybkim krokiem wróciłem do pokoju Carly.

- Już myślałam, że sobie poszedłeś i mnie zostawiłeś.- pożaliła się

- Nigdy cię nie zostawię kochanie. Nie ma takiej siły, która by mnie od ciebie odłączyła.- powiedziałem i pocałowałem córkę w główkę.

Mała wtuliła się we mnie ufnie i objęła swoimi małymi rączkami mój brzuch. Cieszyłem się jak głupi na widok sera. Nigdy wcześniej taka sytuacja nie miała miejsca, można by powiedzieć, że Carla mnie unikała, ale teraz mam nadzieję, że to się zmieni.

Chciałbym stworzyć jej rodzinę na jaką zasługuje, lecz nie jestem w stanie znowu zaufać kobietom. Za bardzo zostałem przez nie zraniony, żeby angażować się w kolejne związki. Będę samotnym ojcem do końca życia, tak chyba będzie najlepiej.

Rano obudziłem się przez to, że ktoś urządził sobie z łóżka, na którym spałem trampolinę. Niechętnie otworzyłem oczy I ujrzałem najpiękniejszy widok na świcie. Carla roześmiana skakała obok mnie krzycząc przy tym, żeby jej tatuś się obudził. Gdy w końcu się trochę zmęczyła złapałem ją za nogi I pociągnąłem w swoja stronę. Upadła na mnie śmiejąc się przy tym w niebogłosy. Zacząłem ją łaskotać na co zareagowała jeszcze większą salwą śmiechu.

- Co wy tu wyprawiacie?- do pokoju weszła Nadia.

- Obudziłam tatę.- pochwaliła się Carla.

- Chodźcie na śniadanie. My musimy już jechać.- szepnęła mi na ucho Nadia, gdy mijałem ją w drzwiach.

- Dobra. Dzisiaj mam wolne, więc będę z nią w domu.- odpowiedziałem.

- Nie możliwe. Ty i wolne!- krzyknęła moja bratowa.

- Tak, nabijaj się, nabijaj.

RejectedWhere stories live. Discover now