Rozdział 27.

3.4K 115 1
                                    

~Nadia~

Kolejnego dnia, przez moją salę przewijały się tłumy ludzi. Od rodziców i teścia po najdalszych znajomych i rodzinę. Cały czas miałam przy sobie swoje dzieci i męża, których kochałam całym sercem. Maya i Scott są prześlicznymi noworodkami. Oboje odziedziczyli po mnie kolor oczu, a po swoim ojcu kolor włosów.

Cieszyłam się jak nigdy, ale przypomniałam sobie o pewnej ważnej sprawie.

- Jak z Sebastiano?- zapytałam Antonia, który aktualnie trzymał na rękach Maye.

- Jest już lepiej. Lekarze mówią, że prawdopodobnie za kilka dni się obudzi, a jeśli to nie nastąpi w przeciągu tygodnia, to sami wybudzą.

- To świetnie!- powiedziałam naprawdę ciesząc się z nowych wiadomości.

Naszą rozmowę przerwało ciche pukanie do drzwi. Po chwili do środka zajrzał uśmiechnięty od ucha do ucha Vito.

-Słuchajcie dzieciaki mam nowinki.- odezwał się wchodząc do mojej Sali.

- No nie, na ploteczki przyszedłeś?- zakpił Antonio.

- I to nie sam.- podniósł palec do góry, po to aby po chwili wskazać na otwierające się drzwi. - Wchodź Peater, nie krępuj się.- rzekł mój teść.

- Witajcie, mam dla was dość ciekawą sprawę. Jednocześnie proszę o dyskrecję, gdyż problem z jakim do was przychodzę jest dość delikatny.- zaznaczył pod koniec.

- No to słuchamy cię.- wskazał na ostatnie wolne krzesło Antonio.

Mężczyzna usiadł na wskazanym miejscu i złączył swoje dłonie na kolanach.

- Po tym całym wypadku na balu, moja córka wyjechała do Londynu. Pewnie myślała, że jestem za stary i nie połączę faktów lub się nie dowiem od kogoś, że Melissę i Sebastiano łączą jakieś relacje.

- No jakieś tak, przecież była jego sekretarką.- zwrócił uwagę Antonio.

- No tak ale pytanie brzmi, czy twój brat podłożył by się za jakąś nic nie znaczącą sekretarkę? Zresztą, sami widzieliście, w ostatniej chwili odepchnął moją córkę i sam oberwał.

- Co racja to racja, jakby nic do niej nie czuł, nie zrobił by tego.- postanowiłam się wtrącić, gdyż dopiero zdałam sobie sprawę z możliwości pojawienia się jakiegoś głębszego uczucia pomiędzy nimi.

- Przecież Melissa następnego dnia po wypadku przyszła do Sali Sebastiano.- zauważył Vito.- Ale jak wychodziła wyglądała na zapłakaną, nie spodziewałem się, że to może być z powodu miłości do niego. Myślałem, że po prostu to z poczucia winy.

- Dlatego przyszedłem z tym do was. doszły nie słuch, że z twoim synem już lepiej.- zaczął kolejny raz Peater.- Pomyślałem więc, żeby jak się obudzi powiedzieć mu o ,,ucieczce Melissy i czekać na jego reakcję. Jeśli coś wskazywałoby, że jednak nasze domysły są słuszne to z wielką chęcią pomogę wam w aranżacji ich spotkania.- zakończył, a w pokoju nastała cisza.

- To nie jest wcale taki głupi pomysł. Jeśli on naprawdę coś do niej czuje, to możemy tylko im pomóc, a nie zaszkodzić.- poparłam pomysł naszego gościa.

- Ale czy na pewno Melissa się w nim zakochała?- rzekła Antonio.

- A dlaczego twierdzisz, że go nie kocha?- odpowiedział mu pytaniem na pytanie ojciec dziewczyny.

- No bo jakby jednak coś między nimi było, nie uciekłaby. Jej wyjazd spokojnie można traktować jako ucieczkę.

- Ale Sebastiano na sto procent ją kocha.- upierał się przy swoim mężczyzna.

- Może to tylko przywiązanie.

RejectedWhere stories live. Discover now