- Witam panią serdecznie, panno Granger! – zawołał ironicznie Severus Snape.
- Cieszy się pan, że mnie widzi? – zapytała Hermiona, też ironicznie.
- Niestety, panno Granger! To naprawdę jest różdżka w kieszeni – odparł Mistrz Eliksirów i usiadł za biurkiem.
Hermiona zrobiła kilka kroków w głąb gabinetu. Wyglądał prawie zupełnie tak samo, jak w szkolnych latach. Snape garbił się przy biurku, a wokół niego górowały szafki i regały pełne butelek i słojów, w których chroniły się eliksiry i rozmaite składniki do nich. Pod sufitem wisiał wypchany krokodyl. Panna Granger nigdy wcześniej go nie widziała – Severus musiał go sobie sprawić za namową profesor de Volaille – ale za to pamiętała artykuł w „Proroku Codziennym" sprzed paru lat o nieoczekiwanej modzie na wypchane krokodyle.
- Gdzie będę urzędować, profesorze? – młoda stażystka od razu przeszła do rzeczy.
- Tam pod krokodylem ma pani krzesło – Severus skinął ręką, nie podnosząc nawet wzroku. – Będzie też pani miała biurko, chyba. Skrzaty miały przynieść wczoraj, ale nie przyniosły. Taki lajf.
Hermiona podniosła krzesło różdżką i przysunęła je bliżej biurka profesora, po czym usiadła na nim. Na krześle, nie na profesorze, ty zboczuchu.
- No to zobaczmy... Ile tam pani dali godzin? – zapytał Snape, pochylając się nad notatkami.
- Osiemnaście – odpowiedziała Hermiona.
- Więc od poniedziałku do czwartku po cztery, a w piątek tylko dwie, ale za to czasem będzie pani chodzić z uczniami do Hogsmeade, to się liczy osobno. Czy taki układ pani pasuje?
Snape podał Hermionie plan zajęć z eliksirów, przyjrzała mu się dokładnie.
- We czwartek wolałabym kończyć wcześniej – zauważyła. – Nie można by jednej godziny przenieść na wtorek albo środę?
Mistrz Eliksirów wykrzywił się nieco. Taka młoda, a już zaczyna się rządzić!
- W takim razie porozdzielam pani czwartkowe godziny na poprzednie dni i będzie pani miała we czwartek wolne – zaproponował. – Dobrze?
- Wolne w środku tygodnia? – Hermiona była niezbyt usatysfakcjonowana. – To już lepiej zamieńmy się na godziny w poniedziałek rano, z pewnością szybciej się budzę niż pan.
Severus nie miał za bardzo ochoty nadal ustępować stażystce – już wystarczy, że dał jej więcej luzu w piątek, a mógłby przecież nawalić jej wtedy maksimum godzin... Jednak perspektywa dłuższej drzemki w poniedziałek rano była tym, co go przekonało ostatecznie. Machnął różdżką i oznaczone na różowo godziny Hermiony szybko pozamieniały się z czarnymi godzinami Snape'a. Potem Mistrz Eliksirów wstał i podszedł do oszklonej szafki ze składnikami, mierząc posępnym wzrokiem swoje odbicie w szybie. Niektóre z eliksirów za szkłem bulgotały lub wirowały w swych butelkach, a on nieco się uspokajał, patrząc na ten widok.
- Panno Granger, czemu właściwie wybrała pani eliksiry? – zapytał z niejakim zdziwieniem. – Przecież pani specjalnością były zaklęcia i numerologia.
- Bo chciałam udowodnić, że można być Mistrzem Eliksirów, nie będąc smętnym nietoperzem – odcięła się Hermiona.
- Na razie jeszcze daleko pani do mistrza. Zanim zdobędzie pani ten tytuł, mnóstwo wody upłynie w pani bidecie... Najpierw zacznie pani od lekcji na młodszych latach, żeby się pani przypadkiem nie przemęczyła.
Hermiona poczuła spore rozczarowanie. Sądziła, że jako młoda, zdolna adeptka o wyrobionym imieniu i, nie oszukujmy się, pewnej sławie, od razu będzie miała możliwość się wykazać, może nawet wymyśli jakiś nowy zajzajer...
YOU ARE READING
Rock Me Severus!
FanfictionA co, jeżeli wojna z Voldemortem zakończyła się zupełnie inaczej, przede wszystkim - przeżyli Severus Snape, Albus Dumbledore i kilka innych osób? Po ośmiu latach od tamtych dramatycznych wydarzeń Hermiona Granger powraca do Szkoły Magii i Czarodzie...