Rozdział 3

1K 57 61
                                    


- Witam panią serdecznie, panno Granger! – zawołał ironicznie Severus Snape.

- Cieszy się pan, że mnie widzi? – zapytała Hermiona, też ironicznie.

- Niestety, panno Granger! To naprawdę jest różdżka w kieszeni – odparł Mistrz Eliksirów i usiadł za biurkiem.

Hermiona zrobiła kilka kroków w głąb gabinetu. Wyglądał prawie zupełnie tak samo, jak w szkolnych latach. Snape garbił się przy biurku, a wokół niego górowały szafki i regały pełne butelek i słojów, w których chroniły się eliksiry i rozmaite składniki do nich. Pod sufitem wisiał wypchany krokodyl. Panna Granger nigdy wcześniej go nie widziała – Severus musiał go sobie sprawić za namową profesor de Volaille – ale za to pamiętała artykuł w „Proroku Codziennym" sprzed paru lat o nieoczekiwanej modzie na wypchane krokodyle.

- Gdzie będę urzędować, profesorze? – młoda stażystka od razu przeszła do rzeczy.

- Tam pod krokodylem ma pani krzesło – Severus skinął ręką, nie podnosząc nawet wzroku. – Będzie też pani miała biurko, chyba. Skrzaty miały przynieść wczoraj, ale nie przyniosły. Taki lajf.

Hermiona podniosła krzesło różdżką i przysunęła je bliżej biurka profesora, po czym usiadła na nim. Na krześle, nie na profesorze, ty zboczuchu.

- No to zobaczmy... Ile tam pani dali godzin? – zapytał Snape, pochylając się nad notatkami.

- Osiemnaście – odpowiedziała Hermiona.

- Więc od poniedziałku do czwartku po cztery, a w piątek tylko dwie, ale za to czasem będzie pani chodzić z uczniami do Hogsmeade, to się liczy osobno. Czy taki układ pani pasuje?

Snape podał Hermionie plan zajęć z eliksirów, przyjrzała mu się dokładnie.

- We czwartek wolałabym kończyć wcześniej – zauważyła. – Nie można by jednej godziny przenieść na wtorek albo środę?

Mistrz Eliksirów wykrzywił się nieco. Taka młoda, a już zaczyna się rządzić!

- W takim razie porozdzielam pani czwartkowe godziny na poprzednie dni i będzie pani miała we czwartek wolne – zaproponował. – Dobrze?

- Wolne w środku tygodnia? – Hermiona była niezbyt usatysfakcjonowana. – To już lepiej zamieńmy się na godziny w poniedziałek rano, z pewnością szybciej się budzę niż pan.

Severus nie miał za bardzo ochoty nadal ustępować stażystce – już wystarczy, że dał jej więcej luzu w piątek, a mógłby przecież nawalić jej wtedy maksimum godzin... Jednak perspektywa dłuższej drzemki w poniedziałek rano była tym, co go przekonało ostatecznie. Machnął różdżką i oznaczone na różowo godziny Hermiony szybko pozamieniały się z czarnymi godzinami Snape'a. Potem Mistrz Eliksirów wstał i podszedł do oszklonej szafki ze składnikami, mierząc posępnym wzrokiem swoje odbicie w szybie. Niektóre z eliksirów za szkłem bulgotały lub wirowały w swych butelkach, a on nieco się uspokajał, patrząc na ten widok.

- Panno Granger, czemu właściwie wybrała pani eliksiry? – zapytał z niejakim zdziwieniem. – Przecież pani specjalnością były zaklęcia i numerologia.

- Bo chciałam udowodnić, że można być Mistrzem Eliksirów, nie będąc smętnym nietoperzem – odcięła się Hermiona.

- Na razie jeszcze daleko pani do mistrza. Zanim zdobędzie pani ten tytuł, mnóstwo wody upłynie w pani bidecie... Najpierw zacznie pani od lekcji na młodszych latach, żeby się pani przypadkiem nie przemęczyła.

Hermiona poczuła spore rozczarowanie. Sądziła, że jako młoda, zdolna adeptka o wyrobionym imieniu i, nie oszukujmy się, pewnej sławie, od razu będzie miała możliwość się wykazać, może nawet wymyśli jakiś nowy zajzajer...

Rock Me Severus!Where stories live. Discover now