Rozdział 26 - Prawda

Zacznij od początku
                                    

- Walczyła, Minnie. Jej wyniki były coraz lepsze, doktorzy co chwila mówili, że ma więcej czasu – powiedział Taesun. – Miała umrzeć za tydzień, ale nie wytrzymała.

- „Miała umrzeć"? – Taemin nie dał rady dłużej trzymać tego w sobie. – „Miała umrzeć"?!

- Minnie, proszę opa-

- Nie chcę tego słyszeć! – Brunet zrzucił ręce Tae Ila. – Byliście u niej wczoraj!

- Ye Eun była gotowa na śmierć, pożegnaliśmy ją...

- ALE JA NIE BYŁEM! – Oczy najmłodszego Lee niemal płonęły od zawiści. – Nawet nie mogłem się przygotować, pożegnać, czy po prostu jej przytulić! ZABRALIŚCIE MI OSTATNIĄ SZANSĘ I JEDYNE CO MACIE DO POWIEDZENIA TO TO, ŻE „MIAŁA UMRZEĆ"?

- Taemin! – Mężczyzna próbował opanować swojego syna, ale nic to nie dawało. Personel szpitalny zaczął wyglądać na korytarz, próbując zobaczyć, co to za zamieszanie.

- NIENAWIDZĘ WAS! JAK MOGLIŚCIE TO PRZEDE MNĄ UKRYĆ! JESZCZE PRÓBOWALIŚCIE MI WMÓWIĆ, ŻE PRZEŻYJE! A TY! – Spojrzał na swojego brata z pogardą. – ZABRONIŁEŚ MI WĄTPIĆ W WYLECZENIE MAMY! JESTEŚCIE NAJGORSI! – Ostatni raz obrzucił ich spojrzeniem pełnym gniewu i ruszył w stronę schodów.

- Minnie! – Taesun chciał ruszyć biegiem za bratem, ale ktoś go przytrzymał.

- Wydaje mi się, że to ja powinienem pójść. – Jonghyun stał z miną, z której nic nie można było wyczytać. W palcach przytrzymał kawałek koszulki dwudziestopięciolatka.

- Ty... Jesteś tym jego lokatorem. – Taesun spojrzał stanowczo na blondyna. – To rodzinna sprawa, znam Minniego, porozmawiam z nim.

- Ja jednak myślę, że mało o nim wiecie. Z całym szacunkiem do pana, panie Lee – powiedział Jonghyun, lekko schylając głowę przed mężczyzną.

- A ty go znasz? – spytał brunet z krzywym uśmiechem.

- Wiem, że okłamując go, popełniliście ogromny błąd. – Kim spojrzał poważnie na dwójkę przed sobą. – Taemin poświecił swoje marzenia, szkołę, przyjaciół i czas. Ogromną ilość czasu. Myśli niemal jak czterdziestolatek, zapominając o tym, że w jego wieku powinien się bawić i korzystać z młodości. Daliście mu fałszywą nadzieję, zamiast naszykować go na śmierć matki.

- Nie znasz naszej rodziny, więc nie wypowiadaj się na tematy, o których nie masz pojęcia! – Taesun podniósł głos coraz bardziej wściekły.

- Taemin przestał tańczyć i grać, abyś mógł studiować. – Chłopak momentalnie zbladł. – Ma ogromny talent, który postanowił poświęcić dla rodziny, którą kochał ponad wszystko. W zamian nie dawaliście mu żadnych odpowiedzi na pytania, a jedynie tworzyliście ich jeszcze więcej.

- Jak się nazywasz? – Tae Il spojrzał smutno na blondyna.

- Kim Jonghyun, proszę pana.

- Jonghyun – zaczął mężczyzna, po chwili kłaniając się nisko, co zszokowało Kima. – Dziękuję za opiekę nad moim synem.

- Ale... Nie to... Ja... - Blondyna wręcz zatkało, tak samo jak drugiego syna.

- Proszę, porozmawiaj z nim i nie pozwól, aby zrobił coś głupiego. – Tae Il podniósł się, a na policzkach lśniły świeże ślady po łzach. – Jest zbyt dobrym dzieckiem, nie zasłużyłem na niego.

[ZAWIESZONE] | Everybody Hides Some Secrets | JongTaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz